Oni zatańczą Sambę. Holandia

holandia W czternastym już odcinku cyklu „Oni zatańczą Sambę” po raz pierwszy kompletujemy wszystkich uczestników grupy! Do Hiszpanii, Chile i Australii, które los połączył w grupie B dołączają dziś aktualni wicemistrzowie świata. Na 106 dni przed inauguracją mistrzostw świata wspólnie z ekspertem Polsatu Sport od ligi holenderskiej, Pawłem Mularczykiem, przedstawiamy reprezentację „Oranje”!

HDP-RGOL-640x120

KULTURA

W świecie futbolu niezwykle popularne stało się stwierdzenie, wypowiedziane niegdyś przez legendę angielskiego futbolu, Gary’ego Linekera. Były napastnik między innymi Barcelony i Tottenhamu stwierdził niegdyś, że piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy. W dokładnie odwrotnej sytuacji znajdują się z kolei Holendrzy, o których można by powiedzieć, że zawsze grają najbardziej efektowny i najładniejszy futbol, jednak nie wygrywają nigdy. Statystyki mówią bowiem same za siebie. Podczas ponad 80-letniej historii mistrzostw świata popularni „Oranje” jeszcze ani razu nie sięgnęli po tytuł najlepszej drużyny globu. Nie było tego w stanie dokonać pokolenie Cruyffa i Neeskensa, nie udało się to ekipie z Van Bastenem, Gullitem i braćmi Koeman w składzie, ani tej najnowszej, z Robbenem, Sneijderem i van Persiem. Te trzy ekipy do dziś pozostają najlepszymi w historii holenderskiego futbolu, jednak ich największy sukces wciąż mieni się srebrzystym blaskiem. Jeśli jakąś ekipę można określić mianem futbolowych pechowców, z pewnością byliby to piłkarze z kraju z dwiema stolicami. To właśnie „Oranje”, jako jedyni spośród grupy niewątpliwie najlepszych drużyn globu, jeszcze nigdy nie unieśli w górę Pucharu Świata i nie mogli szczycić się mianem zwycięzców w najważniejszych piłkarskich rozgrywkach.

GRUPA B: AUSTRALIA (czytaj więcej)

Nie bez kozery przed każdym wielkim turniejem w kraju ożywają nadzieje na sukces, który ciągle jest jednak tylko i wyłącznie marzeniem. Kiedy w 2008 roku na boiskach Austrii i Szwajcarii do grupy z Holendrami trafili też Włosi i Francuzi mało kto dawał prowadzonej wówczas przez Marco van Bastena ekipie szanse na awans z grupy. Nikt nie byłby jednak w stanie przewidzieć, iż w pierwszych dwóch meczach „Oranje” zaaplikują dwóm uczestnikom finału poprzednich mistrzostw świata siedem bramek i zakończą fazę grupową z kompletem punktów! Cóż jednak z tego, skoro już na etapie ćwierćfinałów Holandia musiała uznać wyższość rozpędzonych Rosjan i udział w mistrzostwach Europy zakończyła z przytupem równie wielkim, jak ten towarzyszący ich początkowi. Jeszcze bliżej sukcesu Holendrzy byli dwa lata później w Republice Południowej Afryki. Krytykowani za zbyt fantazyjną grę i przewagę wrażeń wizualnych nad skutecznością do afrykańskiego mundialu podeszli oni z zupełnie odwrotnym nastawieniem, które ostatecznie poskutkowało dużo lepszym wynikiem. Holendrzy nie prezentowali w RPA pięknego futbolu, jednakże wygrywali kolejne spotkania, awansując na coraz to wyższe szczeble turnieju. Po odprawieniu z kwitkiem między innymi Brazylii i Urugwaju w finale mistrzostw na drodze „Oranje” stanęli jednak niesamowici Hiszpanie, którzy, po niezwykle zaciętym boju, zdołali ostatecznie sięgnąć po tytuł najlepszej drużyny na świecie. Drugie miejsce za sukces uznać można jedynie wtedy, kiedy staje się ono fundamentem do kolejnych osiągnięć, co w przypadku reprezentacji Holandii nie miało jednak prawa bytu. Dwa lata później skompromitowali się oni bowiem na ukraińskich stadionach, przegrywając wszystkie trzy grupowe mecze i wracając do kraju z opuszczonymi głowami. O co Holendrzy będą się więc bić w Brazylii? Z pewnością o najwyższe cele. Czy jednak zdjęcie ciążącej nad reprezentacją „Oranje” klątwy jest dla piłkarzy z kraju kojarzącego się przede wszystkim z tulipanami i wiatrakami realne? Miejmy nadzieję, że to wyzwanie nie okaże się dla nich walką z tymi drugimi.

DROGA DO RIO

Od kilkunastu lat praktycznie zawsze w eliminacyjnej fazie turnieju Holendrzy od początku stawiani są w roli faworyta. Nie inaczej było tym razem, kiedy to los złączył ich z Rumunią, Estonią, Węgrami, Turcją i Andorą. Podobnie jak miało to miejsce w kilku ostatnich przypadkach, również w eliminacjach do brazylijskiego mundialu podopieczni Louisa van Gaala nie zawiedli pokładanych w nich oczekiwań. Popularni „Oranje” zdobyli 28 punktów na 30 możliwych i z bilansem bramkowym +29, najlepszym spośród wszystkich uczestników eliminacji, awans zapewnili sobie już na trzy spotkania przed ich końcem. Od początku do końca Holendrzy byli niemalże bezbłędni, a przypieczętowaniem ich fantastycznej postawy było zwycięstwo 8:1 nad Węgrami. Nie był to jednak jedyny pogrom w wykonaniu aktualnych wciąż wicemistrzów świata, którzy dwukrotnie zaaplikowali cztery bramki Rumunom, a gładko rozprawili się również z pozostałymi rywalami. Jedyną stratę punktów Holendrzy zaliczyli w końcowej fazie eliminacji, w meczu z Estonią. Podczas gdy my w meczu z Czarnogórą traciliśmy szanse na awans, prowadzeni przez van Gaala piłkarze zremisowali w wyjazdowym spotkaniu z Estonią, odkładając jedynie przypieczętowanie awansu o cztery dni. 10 września, pokonując Andorę 2:0, Holendrzy postawili bowiem „kropkę nad i” i zagwarantowali sobie okrągły, dziesiąty udział w finałach mistrzostw świata.

GWIAZDY

Reprezentacja Holandii to bez wątpienia jedna z ekip, które praktycznie przed każdym międzynarodowym turniejem stawiane są w roli faworyta. W przeciwieństwie do większości rywali skład popularnych „Oranje” ewoluuje jednak z każdymi kolejnymi mistrzostwami, wprowadzając w zakłopotanie kibica, który nie śledzi na co dzień rozgrywek holenderskiej Eredivisie. Również tym razem w porównaniu do rozgrywanych w Polsce i na Ukrainie mistrzostw Europy kadra Holendrów zmieniła się i część nazwisk aktualnych reprezentantów kraju może brzmieć anonimowo. O sile prowadzonej przez Louisa van Gaala ekipy stanowią jednak w głównej mierze zawodnicy, występujący w najmocniejszych europejskich ligach. Mocna konkurencja panuje już na pozycji golkipera, gdzie selekcjoner wybierać może spośród trzech uznanych na światowym rynku golkiperów. Ani Michel Vorm, ani Tim Krul ani też Marteen Stekelenburg nie są jednak bramkarzami o umiejętnościach najlepszych kolegów po fachu. Oprócz nich w eliminacyjnych spotkaniach wystąpili też Kenneth Vermeer i Jasper Cillessen, których szanse na wyjazd do Brazylii są jednak mniejsze. Złożoną w największej mierze z zawodników z rodzimej ligi jest z kolei formacja obronna. To tutaj, oprócz znanych z angielskich boisk Rona Vlaara i Johnny’ego Heitingi, znaleźć można też między innymi Stefana de Vrija, Daryla Janmaata, czy czarnoskórego Bruno Martinsa Indiego z Feyenoordu Rotterdam, duet van Rhijn-Blind z Ajaxu czy znanego już z poprzednich mistrzostw Europy 19-letniego Jetro Willemsa, występującego na co dzień w barwach PSV Eindhoven. Prawdziwym gwiazdozbiorem można za to nazwać drugą linię „Oranje” na czele ze skrzydłowym najlepszej obecnie ekipy świata, Arjenem Robbenem. Środkiem pola od lat rządzą doświadczeni Wesley Sneijder, Nigel de Jong i Rafael Van der Vaart, których od jakiegoś czasu z coraz lepszymi efektami wspomaga Kevin Strootman z Romy. Spośród wszystkich diamentów van Gaala najjaśniej powinien błyszczeć jednak ten, który nie tak dawno stał się najlepszym strzelcem reprezentacji w całej jej historii. W wygranym 8:1 meczu z Węgrami hattrickiem popisał się napastnik Manchesteru United, Robin van Persie, który wyprzedził w ten sposób w rankingu najskuteczniejszych reprezentantów między innymi Patricka Kluiverta, Dennisa Bergkampa czy Ruuda van Nistelrooya. Jeśli iw czerwcu wszystko pójdzie po myśli aktualnego króla strzelców Premier League, kibice z kraju tulipanów powinni mieć z niego ogromną pociechę.

TRENER

Louis van Gaal to trener, który do pracy z reprezentacją Holandii podchodzi już po raz drugi. Po mocnym falstarcie z początku wieku, za drugim razem już poprawił swój wynik, awansując do mistrzostw świata. Na pierwszą szansę pracy z narodową kadrą van Gaal zasłużył sobie jednak wynikami osiąganymi podczas pracy z Ajaxem Amsterdam i FC Barcelona. Na Amsterdam ArenA, gdzie w różnych rolach spędził łącznie ponad 12 lat, poprowadził swoją drużynę do trzykrotnego tytułu mistrza kraju, trzykrotnego triumfu w Superpucharze Holandii, a także zwycięstw w krajowym pucharze, Pucharze UEFA, Lidze Mistrzów, Superpucharze Europy i Klubowych Mistrzostwach Świata. Po pełnej sukcesów przygodzie z Ajaxem van Gaal przeniósł się do stolicy Katalonii, gdzie prowadząc Barcelonę już w pierwszym sezonie pracy sięgnął po tytuł najlepszej ekipy w Hiszpanii i krajowy puchar. Na Camp Nou holenderski szkoleniowiec nie zyskał sobie jednak sympatii kibiców i po niespełna trzech latach został mianowany na selekcjonera narodowej reprezentacji. Tam również zawiódł oczekiwania fanów, nie potrafiąc nawet zakwalifikować się do azjatyckiego mundialu w 2002 i podając się do dymisji zaraz po nieudanych eliminacjach. Po około trzyletniej przerwie w wykonywaniu zawodu van Gaal w 2005 roku objął posadę szkoleniowca AZ Alkmaar, z którym w ciągu kilku lat sięgnął po zwycięstwo na polu ligowym i w krajowym pucharze. Analogiczne sukcesy aktualny selekcjoner reprezentacji Holandii odniósł też w Bayernie Monachium, gdzie do mistrzostwa i pucharu dołożył też krajowy superpuchar i najbardziej prestiżowy tytuł w Europie – zwycięstwo w rozgrywkach Ligi Mistrzów.

van gaal

GŁOS EKSPERTA

Na temat szans i nadziei Holendrów na brazylijskim mundialu, jej gwiazdach i mniej doświadczonych zawodnikach oraz o dysproporcji pomiędzy futbolem klubowym a tym w wydaniu reprezentacyjnym rozmawialiśmy ze specjalistą Polsatu Sport w zakresie rozgrywek Eredivisie, Pawłem Mularczykiem!

* * *

Adam Delimat : W eliminacjach Holendrzy nie dali szans rywalom, Rumunom wbili łącznie 8, a Węgrom – 12 goli.

Paweł Mularczyk: Holendrzy zawsze słynęli z dobrej gry w eliminacjach do turniejów. Tak też było i w kwalifikacjach do mundialu w Brazylii, chociaż przed ich rozpoczęciem nie było to takie pewne. Drużyna miała za sobą fatalny występ na Euro 2012, a Louis van Gaal w poprzedniej kadencji nie zdołał wywalczyć awansu do Korei i Japonii. Nowy selekcjoner odmienił drużynę – podczas tej kadencji pozwolił zadebiutować 21 piłkarzom. Na początku eliminacji gra „Oranje” nie była najlepsza, ale z każdym meczem wyglądała coraz lepiej. Niezależnie jednak od tego, jak ta gra wyglądała – świetnie prezentowały się wyniki. Holendrzy skutecznością ustąpili w Europie tylko Niemcom, a w ubiegłym roku byli jedyną drużyną bez porażki.

GRUPA B: CHILE (czytaj więcej)

Holandia to drużyna, która na każdym turnieju gra inaczej. W 2008 grali efektownie, ale szybko odpadli, w 2010 nie byli efektowni, ale za to skuteczni i zaszli aż do finału, a dwa lata temu skompromitowali się na Ukrainie.

To prawda i trudno to logicznie wytłumaczyć. W 2006 roku drużyna van Bastena grając toporną piłkę odpadła z MŚ po brutalnym meczu z Portugalią. Dwa lata później podczas Euro w Austrii i Szwajcarii Holendrzy odnieśli spektakularne zwycięstwa w grupie nad Francją i Włochami, a potem w rezerwowym składzie ograli walczącą o wszystko Rumunię. Nie była to jednak Holandia, do jakiej przyzwyczajeni są jej kibice. „Pomarańczowi” strzelali Francuzom i Włochom bramki z kontry, choć i rywale mieli w tych meczach wiele okazji. W meczu z Rosją ich słabe punkty zostały bezlitośnie wypunktowane przez podopiecznych Guusa Hiddinka. W 2010 roku mając świadomość słabości linii defensywnej van Marwijk postawił na obronę całym zespołem. Taka gra nie mogła się podobać, ale „Oranje” wystarczyły genialne podania rozgrywającego sezon życia Wesleya Sneijdera i przebojowość Robbena, aby dojść aż do finału. Na Ukrainie zagrała już jednak drużyna wypalona. Van Marwijk niepotrzebnie chyba zaufał będącemu już po drugiej stronie rzeki Markowi van Bommelowi. Podczas mundialu w RPA mówiono o nim Kapitan, a podczas Euro – zięć selekcjonera. Trener nie do końca też miał pomysł jak pogodzić króla strzelców Bundesligi – Huntelaara i najlepszego strzelca Premier League – van Persiego. Do tego doszła fatalna forma Sneijdera i dziura na lewej obronie po zakończeniu kariery van Bronckhorsta. Być może van Marwijk wcześniej powinien oddać stery innemu trenerowi.

W Holandii dysproporcja pomiędzy futbolem klubowym a reprezentacyjnym jest chyba największa spośród wszystkich państw europejskich.

Holandia to przede wszystkim mały kraj, a co za tym idzie – mały rynek. Pieniądze inwestowane w piłkę są zatem dużo mniejsze niż w Niemczech czy Anglii. Inwestowane są jednak mądrze. Holendrzy zdają sobie sprawę z tego, że nie są w stanie konkurować finansowo z europejską czołówką, dlatego pieniądze wydają nie na transfery, ale na szkolenie młodzieży. Eredivisie nie jest najmocniejszą ligą w Europie, ale z pewnością jedną z najbardziej widowiskowych. Stawia się tu na futbol ofensywny i kreatywność. Mecz ma być widowiskiem, bo w piłkę gra się dla kibiców. Niestety, kiedy o utalentowanych piłkarzy pytają bogatsze kluby, okazuje się, że Ajaxu, czy Feyenoordu nie stać na to, by zaoferować im podobne warunki finansowe. Talenty rozwijają się w zagranicznych ligach, a potem pożytek z nich ma reprezentacja. W ostatnich latach Holendrzy jeszcze większy nacisk położyli na szkolenie. W Amsterdamie liczą nawet na to, że uda się Ajaksowi stworzyć młodą super-zdolną drużynę i odzyskać pozycję potentata Europie. Wydaje się jednak, że będzie to bardzo trudne.

Mocna konkurencja jest już na pozycji bramkarza, gdzie w eliminacjach wystąpiło aż pięciu golkiperów.

I w dalszym ciągu nie wiadomo na jaką trójkę zdecyduje się van Gaal przy ustalaniu składu na mundial. Ba, nie sposób nawet powiedzieć, który z tych bramkarzy jest numerem jeden. Najbliżej podstawowej jedenastki wydaje się być Tim Krul z Newcastle, ale van Gaal uwielbia przecież zaskakiwać. Można chyba jednak już powoli skreślać z tej listy Kennetha Vermeera, który w Ajaksie po serii słabych występów przegrał rywalizację z młodszym Jasperem Cillessenem.

Obrona składa się w dużej mierze z młodych zawodników z ligi holenderskiej.

To, co do tej pory było piętą achillesową Holendrów, w najbliższym czasie stanie się ich atutem. Wymienieni piłkarze to przyszłość nie tylko „Oranje”, ale też mocnych europejskich klubów. Janmaatem interesował się Juventus, czy PSG. Martinsa Indi chętnie widziałby u siebie trener Milanu. W ostatnich miesiącach prawdziwą furorę robi jednak Joel Veltman. Stoper Ajaxu uważany jest za mega talent i potwierdził to w bezpośredniej rywalizacji z Neymarem czy Falcao. Pamiętajmy też o świetnym w ofensywie lewym obrońcy Vitesse – Patricku van Aanholtcie. To on zadebiutował jako ostatni u van Gaala. Z walki o wyjazd do Brazylii nie zrezygnował też duet stoperów PSV – Karim Rekik i Jeffrey Bruma. Problem z tą defensywą jest w zasadzie tylko jeden. Młodość to brak doświadczenia i wahania formy. Czy młodym obrońcom uda się utrzymać na najwyższym poziomie koncentrację i formę podczas turnieju? To pytanie zadaje sobie pewnie także Louis van Gaal.

Pomoc to głównie zawodnicy doświadczeni, którzy mają już za sobą występy na wielkich turniejach.

Z pomocą reprezentacji Holandii kłopot jest taki, że nie wiadomo, jak będzie ona podczas mundialu wyglądała. Rafael Van der Vaart i Wesley Sneijder dalecy są od najlepszej dyspozycji. Nigej de Jong, Stijn Schaars czy Kevin Strootman to raczej pracusie i chociaż potrafią huknąć z dystansu, to prochu w ataku nie wymyślą. De Guzman też jest zawodnikiem solidnym, ale czy na tyle utalentowanym, by poprowadzić grę „Oranje”? Utalentowani Adam Maher i Georginio Wijnaldum z PSV w ostatnich miesiącach walczą z kontuzjami albo słabą dyspozycją. Holandii wyraźnie brakuje kreatywnego pomocnika w wysokiej formie. Takiego, jakim w Republice Południowej Afryki był Sneijder. Może on i van der Vaart zdołają jeszcze raz wrócić na szczyt?

Niezwykle istotna dla Holendrów wydaje być dyspozycja Robina van Persiego, od której zależeć mogą losy reprezentacji na turnieju.

Robin van Persie jest najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Holandii i najskuteczniejszym piłkarzem ostatnich eliminacji. W ostatnim czasie nie najlepiej wiedzie mu się w klubie. W Machesterze pod wodzą Davida Moyesa znowu zaczął odnosić kontuzje, a poza tym, słabiej gra cała drużyna. Paradoksalnie może się to jednak okazać atutem Holendrów podczas turnieju. Głodny gry i sukcesów van Persie może wreszcie pomóc wygrać coś swojej reprezentacji. Bo jeśli przyjrzeć się sukcesowi „Pomarańczowych” w 2010 roku, to wkład Robina nie był największy. W Holandii kibice liczą też na powrót po kontuzji do wielkiej formy snajpera Schalke – Klaasa-Jana Huntelaara. Najważniejsze jednak, aby znalazł się ktoś, kto piłkarzowi grającemu na szpicy będzie dogrywał piłki.

Louis van Gaal do pracy z reprezentacją podchodzi po raz drugi, za pierwszym razem nie wyszło mu to zbyt dobrze.

Wynik eliminacji w 2002 roku to największe niepowodzenie w karierze tego utytułowanego trenera i plama na jego honorze. Van Gaal od zawsze marzył o drugiej szansie. W kolejnym podejściu udało mu się awansować do turnieju, ale nie byłby sobą, gdyby w Kraju Kawy nie zagrał o główną nagrodę. Nie będzie to łatwe zadanie, o czym trener „Pomarańczowych” sam wielokrotnie mówił. W pojedynczym meczu można jednak ograć każdego i kluczem do sukcesu będzie dobra dyspozycja całego zespołu. Tak czy inaczej po mistrzostwach van Gaal rozstaje się z reprezentacją Holandii. Najprawdopodobniej podejmie pracę w klubie Premier League. Jako trener wywalczył mistrzostwo Holandii, mistrzostwo Hiszpanii i mistrzostwo Niemiec. Do Anglii chętnie wybrałby się jako mistrz świata.

W fazie grupowej mistrzostw świata Holendrzy zmierzą się z Chile, Australią i Hiszpanią. Jak w kraju zostało przyjęte to losowanie?

Grupa została uznana za bardzo trudną. Holendrzy to jednak odważni i ambitni ludzie. A jeśli chcesz wygrać mundial, to musisz wygrać z każdym. Więcej o losowaniu mówiło się przed ceremonią, a właściwie przed ogłoszeniem podziału na koszyki. Przypomnijmy, że wicemistrzowie świata nie znaleźli się w pierwszym koszyku, a było tam miejsce dla Szwajcarii. Z pewnością w Kraju Tulipanów wszyscy czekają na mecz z Hiszpanią, który będzie rewanżem za finał ostatniego mundialu. Za trudnego rywala uważa się także Chile.

Niezwykle istotny będzie pierwszy mecz przeciwko Hiszpanii, który może zadecydować o tym, kto będzie musiał mierzyć się w 1/8 z Brazylią.

To będzie wyjątkowe spotkanie dla obu reprezentacji i dla kibiców na całym świecie. Holendrzy pałają żądzą zemsty za konfrontację z 2010 roku, kiedy byli tak blisko dotrwania do rzutów karnych, ale ostatecznie polegli w dogrywce. W Kraju Tulipanów doszukiwano się wtedy błędów sędziowskich w akcji poprzedzającej bramkę dla Hiszpanów. Stawka tego meczu będzie ogromna i da nam obraz tego, na co stać obu uczestników finału ostatniego mundialu. Patrząc obiektywnie, chyba jednak faworytem tego spotkania i całej grupy będą Mistrzowie Świata. Oby tylko mecz był lepszym widowiskiem niż konfrontacja w RPA, gdzie Holendrzy częściej niż piłkę kopali rywali.

GRUPA B: HISZPANIA (czytaj więcej)

Jak ocenia Pan szanse Holandii na mundialu? Na co stać podopiecznych Louisa van Gaala?

Reprezentacja Holandii pod wodzą Louisa van Gaala jest taka, jak jej trener. Stać ją na osiągnięcie wielkiego sukcesu, ale jest nieobliczalna i równie dobrze może wrócić z Brazylii na tarczy. Wciąż jest bardzo wiele niewiadomych, a van Gaal chętnie dokonuje roszad w składzie. Nie wiemy kto zagra w bramce, kto w obronie i kto będzie reżyserował grę. Na pewno jednak „Oranje” nie zagrają tak asekuracyjnie jak w 2010 roku. To byłoby wbrew charakterowi ich trenera. Potencjał drużyny jest ogromny i jeśli wszyscy będę w formie, stać ich na dokonanie wielkich rzeczy. Przewiduję zatem dwa możliwe scenariusze. Holendrzy mogą grać jak z nut i gromiąc rywali dojść przynajmniej do półfinału, albo po niepowodzeniu w meczu z Hiszpanią pokłócić się, wyjść z grupy i odpaść w meczu z Brazylią.

NASZA WRÓŻBA

Sytuację w grupie B przeanalizowaliśmy już praktycznie od każdej strony przy okazji przedstawiania poprzednich jej uczestników. Wiemy więc, że najmniejsze szanse na awans powinni mieć Australijczycy, o niespodziankę ewentualnie może pokusić się reprezentacja Chile, ale murowanymi faworytami do awansu są Hiszpanie i właśnie Holendrzy. Ci, którzy mieli okazję czytać poprzedni odcinek naszego cyklu powinni też wiedzieć, że niebagatelne znaczenie dla późniejszych losów faworytów będzie miało już spotkanie otwierające dla nich mundial. 13 czerwca w Salvadorze dojdzie bowiem do ich bezpośredniego pojedynku, który może okazać się kluczowy dla walki o pierwsze miejsce w grupie. W przypadku Hiszpanii i Holandii sprawa ta jest o tyle istotna, że ekipa, która zajmie lokatę numer dwa najprawdopodobniej już w 1/8 finału będzie musiała zmierzyć się z jednym z głównych faworytów tegorocznego turnieju i jego gospodarzami – Brazylią. Określany mianem hitu fazy grupowej mistrzostw mecz będzie zarazem powtórką z finału ostatniego turnieju tej rangi. Niespełna cztery lata temu na Soccer City Stadium w Johannesburgu byliśmy świadkami niezwykle zaciętego i wyrównanego boiska, którego losy dopiero w końcówce dogrywki rozstrzygnął Andres Iniesta. Czy tym razem Holendrom uda się wziąć odwet na „La Roja” i z przytupem rozpocząć drogę do pierwszego w historii tytułu mistrza świata?

ADAM DELIMAT

Już w najbliższą środę kolejny odcinek cyklu „Oni zatańczą Sambę”. Tym razem pod lupę weźmiemy reprezentację Hondurasu. Zapraszamy!

HDP-RGOL-640x120

Oni zatańczą Sambę #1 Algieria

Oni zatańczą Sambę #2 Anglia

Oni zatańczą Sambę #3 Argentyna

Oni zatańczą Sambę #4 Australia

Oni zatańczą Sambę #5 Belgia

Oni zatańczą Sambę #6 Bośnia i Hercegowina

Oni zatańczą Sambę #7 Chile

Oni zatańczą Sambę #8 Chorwacja

Oni zatańczą Sambę #9 Ekwador

Oni zatańczą Sambę #10 Francja

Oni zatańczą Sambę #11 Ghana

Oni zatańczą Sambę #12 Grecja

Oni zatańczą Sambę #13 Hiszpania

Pin It