Jedenastka sezonu i wszystkie „naj…” La Liga!

Wraz z końcem sezonu przychodzi taki moment,  w którym trzeba pokusić się o podsumowanie sezonu. Rozliczyć z nadziei, oczekiwań, dostrzec największych przegranych i zwycięzców minionej kampanii w najlepszej lidze świata. . Nie pozostaje nic innego, jak tylko zachęcać do lektury!

s.

JEDENASTKA SEZONU

Wybraliśmy jedenastkę sezonu w systemie 3-4-3. Wytłumaczenie jest proste – niektórzy gracze ze środka pola wykonywali tak fantastyczną pracę, że nie można było nie zastępować ich jeszcze jednym środkowym obrońcą. Jest więc ultraofensywnie, ale… nikt przecież nie zamierza tej jedenastki wystawiać i nią grać. Chociaż pewnie niejeden trener o takiej marzy! Oto wybrańcy:

Navas – Carvajal, Laporte, Filipe Luis – Di Maria, Gabi, Rakitić, Koke – Bale, Costa, Ronaldo

fot. aldia.cr

BRAMKARZ: Keylor Navas. Kostarykański kot; zwinny, giętki i odważny. Gdyby nie jego interwencje, Levante  z najniższym posiadaniem piłki w lidze i średnio atrakcyjnym futbolem o ligowy byt mogłoby walczyć aż do 16 maja, czyli do ostatniej ligowej kolejki. 17 czystych kont, średnio 3.81  parad na mecz i tylko 39 bramek straconych na 37 rozegranych kolejek to – w drużynie pokroju Levante – wynik imponujący. Dla porównania: więcej czystych kont miał tylko Thibault Courtois, ale zdecydowaliśmy się umieścić w jedenastce Navasa ze względu na trudniejsze warunki, w jakich musiał pracować na swoją renomę. Po sezonie Kostarykańczyk najprawdopodobniej opuści Walencję i przeniesie się do klubu walczącego o coś więcej niż bezpieczny byt w środku tabeli.

fot.: esporte.uol.com.br

PRAWY OBROŃCA: Daniel Carvajal. Na początku sezonu przeciwieństwo Alvaro Arbeloi, statycznego z przodu i pewniejszego na tyłach. Młody wychowanek Realu, wykupiony z Bayeru Leverkusen, w ciągu całego sezonu dojrzał, wygryzł Espartano z gry na prawej flance i utrzymał miejsce w składzie prawdopodobnie na dłużej niż do końca kampanii. Arbeloą interesuje się już m.in. Napoli. Z wyborem Carvajala mieliśmy niemałą zagwozdkę, bo alternatywą dla gracza Blancos był także Juanfran, któremu nie można odmówić wyśmienitej postawy w sezonie 2013-2014. Padło jednak na Carvajala. (Real wyłoży 100 milionów euro za gwiazdę Premier League – czytaj TUTAJ ).

ŚRODKOWY OBROŃCA: Aymeric Laporte. Baskijska wieża i bodaj jeden z największych talentów w drużynie Ernesto Valverde. Jeśli w wieku 19 lat jesteś najbardziej łakomym kąskiem ze swojej drużyny na rynku transferowym, to znaczy, że pewne rzeczy wychodzą ci lepiej niż tylko dobrze. Jedyny Francuz w baskijskiej drużynie w bieżącym sezonie grał niezwykle skutecznie w obronie i choć notował mało odbiorów, to w większości były to odbiory skuteczne. Ponadto potrafi doskonale wyprowadzić piłkę do przodu, co we współczesnym futbolu jest u środkowych obrońców w cenie. Smuci fakt, że Didier Deschamps nie zabrał go na mundial. A mógłby…

LEWY OBROŃCA: Filipe Luis. W tej chwili najlepszy lewy obrońca na świecie. Bez dwóch zdań. Pewny, równy, waleczny… I pomyśleć, że ma polskie korzenie.

express.co.uk

PRAWY POMOCNIK: Koke. Kolejna perła w szeregach Atletico Madryt i książę środka pola Rojiblancos. Dysponuje przeglądem pola i błyskotliwością godną Xaviego z najlepszych lat. Żywiołowym pomocnikiem interesują się już Manchester United i Chelsea. Ale przecież nie odchodzi się do słabszego klubu, prawda?

ŚRODKOWY POMOCNIK: Gabi. Jeśli Koke jest księciem pola Atletico, to Gabi jest niezaprzeczalnie jego królem. To kolejny z pominiętych i tym samym pokrzywdzonych przez swojego selekcjonera piłkarzy. Kapitan Atletico. Mało tego: serce i płuca madryckiej drużyny.  W ostatnich dniach pojawiła się pogłoska, jakoby Gabi ostatni miesiąc grał z pękniętym żebrem. Podobno wiedział o tym tylko Simeone. Gra z uszkodzonym żebrem jest niebezpieczna, bo nie dość, że ogranicza ruchliwość, to można nawet uszkodzić płuca. Mimo to kapitan Atletico podjął ryzyko i grał dalej. Taka postawa to chyba najbardziej godna wizytówka Gabiego dla całej społeczności Rojiblancos . A jeśli Cholo jest na Vicente Calderon bogiem, to chyba tylko bohater Atletico może być jego prorokiem. Żaden inny piłkarz nie okazuje takiego przywiązania do biało-czerwonych pasów i bóstwa Neptuna. ( TUTAJ czytaj o niewiarygodnej walce Realu i Atletico!).

fot.: skysports.co.uk

ŚRODKOWY POMOCNIK: Ivan Rakitić. Próbką umiejętności chorwackiego pomocnika, demonstrowanych na całej rozciągłości sezonu, było spotkanie w finale Ligi Europy z Sevillą. Wielokrotnie podkreślał, że w Sevilli jest szczęśliwy, z drugiej strony głośno wyrażał głód sukcesu, co interpretowano jednoznacznie – chce odejść do mocniejszego klubu. Sprawdziłby się tam bez dwóch zdań. W letnim mercato o usługi Rakiticia zawalczą Barcelona i Real – choć w tym drugim chyba nie ma dla niego miejsca. Statystykami bije na głowę wszystkie inne tuzy ze środka pola. Fenomenalnie uderza z dystansu, drybluje i podaje. Bezsprzecznie bohater Sevilli kampanii 2013/2014. A w kontekście nadchodzącego mundialu pokusimy się o stwierdzenie, że Chorwaci dysponują najlepszym środkiem pola. Bo przecież jest jeszcze Luka Modrić.

LEWY POMOCNIK: Angel Di Maria. Anioł stróż Realu Madryt. Najlepszy asystent La Liga. W Madrycie nikt nie pamięta o Mesucie Oezilu. Di Maria to bohater finału Ligi Mistrzów z Atletico, walczak, który może grać na każdej pozycji, bo z każdego miejsca na boisku potrafi popisać się wybornym podaniem , a wcześniej sprytnie przedryblować przeciwnika. Stworzony tak do kontr, jak i ataku pozycyjnego. Najpoważniejszy – obok Luki Modricia – kandydat z ekipy Królewskich do zdobycia Złotej Piłki. Wszyscy jednak znamy narrację, jaka towarzyszy wyborowi najlepszego piłkarza świata. Z Realu Madryt zawsze wybierze się Ronaldo, z Barcelony Messiego, z Chelsea Hazarda, a z Bayernu Ribery’ego.

NAPASTNIK: Cristiano Ronaldo. Wydawało się, że lepszy niż pod skrzydłami Mourinho już nie będzie. 31 bramek w 30 występach ligowych, co przy 17 bramkach w Lidze Mistrzów wypada dość blado; pewnie wyśrubowałby wynik, gdyby nie zawieszenie po dyskusji na San Mames z arbitrem i uciążliwe problemy zdrowotne. Nie raz ratował Królewskim skórę, choćby w październikowym meczu z Levante albo w starciu z Valencią na Bernabeu. Piłkarz kompletny. ( TUTAJ czytaj o gigantycznej pomocy, jakiej udziela charytatywnie Ronaldo!).

NAPASTNIK: Gareth Bale. Gdybyśmy byli poprawni politycznie, umieścilibyśmy tu Messiego. Nie tym razem, bo choć Argentyńczyk piłkarzem jest fantastycznym i nie można mu odmówić talentu i rzemiosła, to w debiutanckim sezonie w La Liga „szklany” czy też „drewniany” skrzydłowy doskonale wkomponował się w układankę Carlo Ancelottiego i nie da się go pominąć przy ustalaniu jedenastki najlepszych. Jeśli nadejdzie dzień, w którym Cristiano Ronaldo opuści Madryt, można być pewnym,  że ma godnego następcę. Należy też pamiętać, że Walijczyka przez cały sezon trapiły drobne urazy, utrudniające aklimatyzację w lidze hiszpańskiej i  że Bale nie przepracował okresu przygotowawczego. (Bale i Rooney w jednej drużynie? – czytaj TUTAJ ).

NAPASTNIK: Diego Costa. To najprawdopodobniej jego ostatnia nominacja do jedenastki La Liga. Za rok brazylijsko-hiszpański buldożer może być co najwyżej najlepszym napastnikiem Premier League pod wodzą Jose Mourinho w Chelsea. A szkoda, bo Costa to wyrazista i kolorowa postać. Z jednej strony silny i potrafiący zabłysnąć niekonwencjonalnym zagraniem, z drugiej prowokator i boiskowy cwaniak.

ŁAWKA REZERWOWYCH:

Courtois, Juanfran, Ramos, Busquets, Vela, Rafinha, Messi

Czas na największe rozczarowania obecnego sezonu. Krótko o hiszpańskich flops of the year.

Największe rozczarowanie – drużyna: Betis

Drużyna poprzedni sezon zakończyła na siódmej pozycji, która zapewniła Andaluzyjczykom awans do Ligi Europy. W tym roku spadła z ligi z niebywałym hukiem, którego echo do dziś rozbrzmiewa w zielonej części Sevilli. Letnia wyprzedaż zespołu okazała się strzałem w kolano, którego nie potrafili zoperować kolejni trenerzy. Jeszcze przez chwilę wydawało się, że Gabriel Calderon zdoła odmienić oblicze z Estadio Benito Villamarin, jednak ostateczny bilans jest dla Verdiblancos druzgoczący – zaledwie sześć (!) zwycięstw w przekroju całej ligi i najwięcej straconych bramek przyczyniły się do jedenastego spadku w historii klubu.

Największe rozczarowanie – zawodnik: Dani Alves

Brazylijski obrońca był w tym sezonie cieniem zawodnika, jakiego znaliśmy wcześniej – dość powiedzieć, że z formy do której Alves zdążył nas przyzwyczaić, zostało mu tylko nazwisko. Zawodnik irytował swoją postawą nawet najbardziej zagorzałych miłośników Barcelony – niezwykle bezproduktywny z przodu i zawodny z tyłu. Jedyne co udało mu się dokonać, to wzrost eksportu w republikach bananowych. Odważne i piękne zachowanie Brazylijczyka nie uchroniło go jednak od miana największego rozczarowania.

Największe rozczarowanie – trener: Gerardo Martino

Argentyński szkoleniowiec miał wnieść do katalońskiej szatni nowe spojrzenie na piłkę, dzięki któremu Barca mogłaby uwolnić się od tiki-taki, wrócić do fenomenalnego pressingu z czasów Guardioli i oddawać więcej strzałów z dystansu. Mimo iż jego drużyna do ostatniej kolejki liczyła się w walce o mistrzostwo, nikt nie miał wątpliwości, że sympatyczny trener nie podołał nieznanej mu dotychczas presji wyniku i nie potrafił narzucić swoich pomysłów w barcelońskim gwiazdozbiorze. Wybór Taty mógł być zaskoczeniem dla wielu kibiców, rozwiązanie kontraktu natomiast wydaje się być aktem łaski wobec niego samego. Martino zdjął za duże buty i wraca do Rosario, gdzie czeka go tak zapomniany święty spokój.

Największe zaskoczenie – drużyna: Celta Vigo.

Nie będziemy przecież umieszczać tu Realu, Barcy czy Atletico. Naszą uwagę przykuła Celta Vigo. Z początku nijaka i bez określonego stylu, walcząca o utrzymanie,  a później już rozwijająca się i grająca coraz ciekawszy futbol, lądująca na bezpiecznej lokacie w środku tabeli. Zespół z wyraźnie odbitą sztancą katalońskiej tiki-taki, bo prowadzony przez Luisa Enrique, przyszłego szkoleniowca Barcelony. Prawdę mówiąc nie możemy się doczekać pierwszego spotkania Lucho i debiutu w barwach Blaugrany Rafinhy- bezapelacyjnego lidera drużyny z Galicji. Od kampanii 2014-15 Celtę obejmie Argentyńczyk Eduardo Berrizzo, były zawodnik tej ekipy. Pachnie tu historią Diego Simeone. Czy nowa miotła odmieni skład z Balaidos na jeszcze lepsze? Oby! ( TUTAJ czytaj o Luisie Enrique!).

Największe zaskoczenie- trener: Paco Jemez.

W Rayo Vallecano, zespole o mniejszym budżecie niż Legia, Wisła czy Lech, młody trener zbudował własną, uboższą, ale nadal efektowną aranżację Barcelony po madrycku. Poza Luisem Enrique i Frankiem De Boerem jeden z poważniejszych kandydatów do przejęcia posady trenera Dumy Katalonii. Po nerwowym sezonie burz Jemezowi i jego Rayo udało się zakotwiczyć na spokojnym, 12. miejscu. Ostatnio coraz więcej mówi się o odejściu Jemeza z drużyny z madryckich peryferii na rzecz choćby Granady. Drużyna z Andaluzji mocarzem nie jest, ale ma to, czego brakuje Rayo – pieniądze na budowę drużyny. Oby nie skończyło się jak z Probierzem – im wyżej i im więcej pieniędzy, tym gorzej.

Największe zaskoczenie- piłkarz: Rafinha

Brat Thiago Alcantary, lider Celty i nowy „nabytek” Barcy. Wszyscy uwielbiamy, gdy najlepszym wzmocnieniem danej drużyny okazują się powroty z wypożyczenia. Nikt chyba nie spodziewał się, że talent młodego Brazylijczyka tak mocno rozwinie się w – nie oszukujmy się – przeciętnej ligowej drużynie.

Najładniejszy gol

Elegancja, prostota… I Gabi.

TUTAJ zobacz najpiękniejszą bramkę sezonu!

Najlepszy mecz

TUTAJ zobacz najlepszy mecz La Liga w tym sezonie!

Słowo komentarza

Nie wyróżniliśmy Andera Iturraspe, Antoine Griezmanna, Pepe, Alexisa Sancheza czy Neymara. Nawet najlepszego bramkarza na świecie posadziliśmy na ławce. Wszyscy wymienieni to fantastyczni zawodnicy. Możemy spotkać się z zarzutami nieobiektywizmu – tak naprawdę nigdy nie można być w pełni obiektywnym. Woleliśmy umieścić w najlepszej jedenastce Keylora Navasa zamiast Courtoisa albo Rakiticia zamiast Busquetsa, bo z takimi ocenami jest jak ze skokami narciarskimi – nie liczy się, jak daleko skoczysz, ale w jakich warunkach oddajesz skok. Umieściliśmy tych, a nie innych piłkarzy, ponieważ pokazali nie tylko sportowe umiejętności, ale także ogromną charyzmę i wolę walki.

MARIUSZ JAROŃ, BARTŁOMIEJ KRAWCZYK, WOJCIECH OLSZOWY

s.

Pin It