Dzień, w którym helikopter zmienił kierunek

Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że większość kibiców piłki nożnej na świecie, oprócz ulubionej drużyny krajowej, posiada jeszcze co najmniej jedną drużynę z zagranicy, której kibicuje i którą się interesuje. Dlatego też duża część z nas przeżyła z pewnością moment, w którym nasz Czempion bił się o tytuł mistrzowski aż do zakończenia ostatniej kolejki ligowej. Znalazła się bowiem inna ekipa, która podjęła rękawicę i odpuściła dopiero po gwizdku sędziego, który zwiastował zakończenie sezonu…

HDP-RGOL-640x120

Te ostatnie 90 minut o być albo nie być. O to, która z tych dwóch drużyn w kolejnym sezonie będzie określana mianem Mistrza. To jest to półtorej godziny, na które czeka się cały rok. Zapomina się o całym sezonie, nieważne są wszystkie ligowe spotkania rozegrane do tej pory. Liczy się już tylko jeden mecz i wynik przeciwnika. Z jednej strony ogromna radość, a z drugiej rzewne łzy…

Żeby znaleźć takie wydarzenie na Wyspach Brytyjskich, nie trzeba szukać głęboko w pamięci. 13 maja 2012 roku. Przed ostatnim meczem Premier League obie drużyny z Manchesteru mają po tyle samo punktów – 86. „Obywatele” grają na Etihad z Queens Park Rangers, a „Czerwone Diabły” na wyjeździe z Sunderlandem. Ci drudzy po pierwszej połowie prowadzą już 1:0. Mecz kończy się tym samym wynikiem. Tymczasem na Etihad, City przegrywa w 91. minucie z QPR 1:2. Drużyna Sir Alexa Fergussona już niemal pewna tytułu Mistrza Anglii. 92. minuta spotkania i Dzeko wyrównuje na 2:2. Do końca meczu pozostało jeszcze 180 sekund. Kilka sekund przed końcem trafia na 3:2 Kun Aguero. Wybucha ogromna radość w błękitnej części Manchesteru. Komentator traci głos. A zresztą… Przeżyjmy to jeszcze raz. UWAGA! Od połowy filmu włosy na rękach zaczynają się jeżyć…

Helicopter Sunday 2005

W północnej części Wysp Brytyjskich – Szkocji – w 2005 roku miało miejsce wydarzenie nazwane „Helicopter Sunday”. 22 maja miała zostać rozegrana ostatnia kolejka szkockiej Premier League. Na placu pozostali już tylko dwaj odwieczni rywale: Celtic i Rangers. „The Bhoys” grają na wyjeździe z Motherwell, a „The Gers” również gościnnie na stadionie zespołu Hibernian. Teoretycznie obaj rywale najbardziej utytułowanych drużyn w Szkocji grali już o pietruszkę. Celtic, żeby zdobyć tytuł, musiał tylko (?) wygrać. Rangersi natomiast musieli liczyć na wpadkę chłopców z zielonej części Glasgow, co w gruncie rzeczy graniczyło wtedy chyba z cudem…

Po 45 minutach w Motherwell na tablicy widniał wynik 1:0 dla Celticu (29′ Sutton). W Edynburgu natomiast Rangersi prowadzili 1:0 po golu Nacho Novo (tak, to ten sam, który miał krótki epizod w Legii). Od zdobycia kolejnego tytułu Mistrza Szkocji, Celtów dzieliły tylko trzy kwadranse. To nie było nic trudnego. Utrzymać prowadzenie, a być może i podwyższyć wynik. Mijały kolejne minuty drugiej połowy, a wyniki zarówno w Motherwell, jak i Edynburgu nie ulegały zmianie. Helikopter z pucharem już leciał do pierwszego z wymienionych miast. Jednak coś się zmieniło w 88. minucie spotkania… Drodzy Czytelnicy, w tym miejscu chciałbym, abyście odsłuchali poniższego nagrania. To ostatnie 240 sekund spotkania, w którym udział brał Celtic. Nawet jeśli nie znacie zbyt dobrze angielskiego, powinniście się domyślić, co się wydarzyło na boisku. UWAGA: mogą wystąpić ciarki.

88. minuta spotkania. Napastnik Motherwell – Scott McDonald – trafia do siatki Celticu i wyrównuje wynik spotkania na 1:1. „The Bhoys” z takim wynikiem nie mają szans na tytuł. Komentator wypowiada słynne w całej Szkocji słowa: „ The helicopter is changing direction ” (Helikopter zmienia kierunek). Ale jeszcze nic straconego. Zostały 2-3 minuty do końca. Piłka nożna w całej swojej historii nie takie rzeczy już pewnie widziała. Przecież Celtic może to odrobić. A tymczasem… kilkadziesiąt sekund po swoim pierwszym trafieniu, McDonald notuje drugie. Pogrąża bezapelacyjnego faworyta tego spotkania. „The Bhoys” nie mieli prawa odrobić już tej straty. W Edynburgu natomiast oczekiwano już na przybycie helikoptera z pucharem. Zobaczcie, jak to wszystko wyglądało na obu stadionach. Na jednym łzy i niedowierzanie, na drugim wybuch szczęścia.

Tym, co warto dodać, jest fakt, że ten, który doprowadził zieloną część Glasgow do łez – Scott McDonald – mimo iż grał w barwach Motherwell, od dziecka był fanem Celticu. Może i pogrążył on swój ukochany zespół, ale jednak w 2007 roku zdecydowali się go zatrudnić w Celticu, gdzie grał przez kolejne trzy lata, po czym przeniósł się do Middlesbrough.

Helicopter Sunday jak dobry film – nakręcono kolejne części

Od 22 maja 2005 roku już każdy kolejny raz, kiedy dopiero ostatnia kolejka miała wyłonić, czy mistrzem zostanie Celtic czy Rangers, nazywany był „Helicopter Sunday” i tylko dodawano do nazwy cyferkę. Drugą część mogliśmy oglądać w 2009 roku (Rangersi górą), a trzeci i ostatni jak do tej pory film z tej serii widzieliśmy w 2011 (znowu „The Gers” przegonili Celtic). Te emocje… Po prostu bezcenne.

Na chwilę obecną „Helicopter Sunday” to trylogia, w której górą zawsze byli Rojaliści. Na kolejne części będziemy musieli poczekać jeszcze trochę, bo dopiero co Rangersi awansowali na zaplecze szkockiej ekstraklasy.

PAWEŁ WILAMOWSKI

Partnerem artykułu jest fanpage „Piłka nożna – Historia i ciekawostki”

fot. dearscotland.com

HDP-RGOL-640x120

Pin It