Stare, dobre wino. Giovanne Elber i Carsten Jancker

Czwarty odcinek naszego cyklu trafia do Waszych rąk. Od dziś, będziemy się starać, by pojawiał się on już regularnie, w każdą sobotę. Do tej pory, w „Starym, dobrym winie” przejawiały się akcenty z Włoch, Anglii i Hiszpanii. Teraz czas na Niemcy i grający ze sobą przez 5 lat w Bayernie duet Giovanne Elber-Carsten Jancker. O wypowiedź na temat tej dwójki poprosiliśmy również naszego eksperta od Bundesligi, Radosława Gilewicza.

***

Brazylijczyk karierę w Europie rozpoczął w 1990 roku, wtedy to trafił z brazylijskiej Londriny do Milanu, w barwach którego rozegrał jednak tylko jeden mecz w Pucharze Włoch.  Po kompletnie nieudanym sezonie przeniósł się więc do Szwajcarii, a konkretniej do Grasshopers Zurych, gdzie radził sobie zdecydowanie lepiej, aniżeli w Italii. W Zurychu Elber spędził trzy lata, w tym okresie zdołał strzelić 41 goli i w 1994 roku zdobyć mistrzostwo kraju. Potem na trzy sezony trafił jeszcze do VFB Stuttgart, gdzie rozstrzelał się na dobre, jednak – mimo niezłej skuteczności, ani razu nie zdołał zostać najlepszym strzelcem swojej drużyny. W tym klubie, Elber przez dwa lata grał z Polakiem, Radosławem Gilewiczem, którego poprosiliśmy o komentarz odnośnie tytułowej dwójki

Z Giovanne’m miałem przyjemność występować w Stuttgarcie w latach 95-97 i był to naprawdę najlepszy napastnik z jakim kiedykolwiek miałem możliwość grać. Był to zawodnik o niesamowitej inteligencji piłkarskiej, jak przystało na Brazylijczyka – wspaniale wyszkolony technicznie, do tego obunożny, po prostu kompletny napastnik. Ten czas spędzony z nim był dla mnie dużą przyjemnością, poza tym, że sporo się wówczas nauczyłem, to zyskałem przyjaciela, z którym dziś – przy okazji choćby ostatniego meczu Bayernu ze Stuttgartem – spotykam się i mogę powiedzieć, że jest to ten sam człowiek, co 15 lat temu.

Radosław Gilewicz

Tymczasem Jancker swą karierę jako junior zaczynał w Hansie Rostock, w której spędził pięć lat. Mając ich siedemnaście został piłkarzem FC Koln, co okazało się wówczas skokiem na zbyt głęboką wodę. Przez cztery lata, Niemiec wystąpił bowiem w zaledwie pięciu spotkaniach pierwszej drużyny, a na murawie spędził raptem godzinę. Sezon 1995/96 Jancker spędził już w Austrii, w barwach Rapidu Wiedeń, w którym prezentował się bardzo solidnie. W debiutanckim sezonie wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie i w 33 spotkaniach zdołał strzelić 13 goli (statystyki z całego sezonu, nie tylko ligowego). Po roku spędzonym w Wiedniu, za 770 tysięcy euro powędrował do Monachium, gdzie musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Jancker w pierwszym sezonie swojej przygody z Bayernem strzelił tylko jedną bramkę, ale głównie wchodził z ławki, bo pierwsze skrzypce w ataku Bayernu grali wówczas Jurgen Klinsmann i Alexander Zickler.

Ale wraz z początkiem sezonu 1997/98 z Monachium do Genoi ulotnił się Klinsmann, więc ówczesny trener „Bawarczyków”, Giovanni Trapattoni, potrzebował pilnie zastępstwa doświadczonego Niemca. Wybór padł na 25-letniego Elbera, za którego trzeba było zapłacić Stuttgartowi 6,5 mln €. Na dalszy plan zostali odsunięci Zickler i Włoch Rizzitelli, a do pierwszej jedenastki powędrowali właśnie Elber z Janckerem. Nasz tytułowy duet wyglądał bardzo dobrze, Giovanne strzelił 21, zaś Carsten 17 bramek. Obaj wyglądali zupełnie inaczej, Brazylijczyk szybki, świetny technicznie, z kolei Niemiec wysoki, potężny, w piłkarskim żargonie uchodzący za „czołg”, a co ciekawe – mimo 193cm wzrostu lepiej grający nogami niż głową.  W tym sezonie Bayern, mimo bardzo mocnego składu nie zdołał wywalczyć mistrzostwa kraju, ustępując na finiszu o dwa punkty FC Kaiserslautern.

Kolejny rok był już jednak dla monachijczyków zdecydowanie bardziej udany, choć podopiecznym Ottmara Hitzfielda do pełni szczęścia zabrakło trzech minut w finale Ligi Mistrzów. W doliczonym czasie gry dali sobie wtedy strzelić dwie bramki i musieli zadowolić się drugim miejscem w europejskich rozgrywkach. Bayern tworzył wtedy naprawdę potężną ekipę, drużynę tę reprezentowały wówczas takie nazwiska jak Basler, Effenberg, Kahn, Kuffour, Lizarazu, Matthaus, Scholl czy Salihamidzic. Z kolei duet Elber-Jancker miał za sobą kolejny udany sezon. Obaj legitymowali się bardzo podobnymi statystykami: Niemiec  na wszystkich płaszczyznach zgarnął 34 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej (21 goli, 13 asyst), zaś Brazylijczyk 30 (20, 10). Ponadto, „Bawarczycy” w cuglach wygrali Bundesligę, wyprzedzając aż o 15 punktów drugi Bayer Leverkusen.

Sezon 1999/2000 przyniósł Bayernowi kolejne mistrzostwo Niemiec, które – tym razem, nie zostało wywalczone już tak pewnie. Do klubu sprowadzeni zostali m. in. Roque Santa Cruz i Paulo Sergio, którzy wnieśli sporo jakości do drużyny. Zwłaszcza kupiony z Romy Brazylijczyk na lewej pomocy spisywał się rewelacyjnie, lepszym strzelcem od niego okazał się być tylko Elber, sukcesywnie powiększający swój strzelecki dorobek. Z kolei Jancker był nieco mniej skuteczny, notował za to sporo jak na środkowego napastnika asyst. Dwójka naszych bohaterów wciąż grała w podstawowej jedenastce, a młody Santa Cruz dostawał szanse przeważnie wchodząc z ławki.

Przeciw Janckerowi grałem już pod koniec jego kariery, gdy występował w Mattersburgu. Był to zawodnik o niesamowitych warunkach fizycznych i co trzeba zauważyć – jak na swój wzrost, znakomity piłkarsko. Zazwyczaj wysocy napastnicy większość bramek zdobywają głową, ale w przypadku Janckera było inaczej – większość goli strzelił nogą, i to zarówno prawą, jak i lewą. Ponadto świetnie grał ciałem, potrafił się skutecznie zastawić, przez co w Bayernie z Elberem – będąc zupełnie innym typem piłkarzy, tworzyli niezwykle uzupełniający się duet napastników.

Radosław Gilewicz

W rozgrywkach 2000/01 Bayern w końcu sięgnął i po mistrzostwo kraju, i po zwycięstwo w Lidze Mistrzów. W tym drugim wydatnie pomógł mu Giovanne Elber, strzelec sześciu goli w Champions League. W lidze Brazylijczyk zdobył za to 15 bramek, o trzy więcej od Janckera, dla którego był to ostatni tak udany sezon w barwach Bayernu. Niemiec spisywał się nieźle, swoje trzy grosze dorzucił i w Lidze Mistrzów i w krajowym pucharze, poza tym wciąż grał więcej od Santa Cruza.

Z sezonem 2001/02 w Monachium nastąpił jednak koniec Carstena Janckera. Niemiec stał się dopiero czwartym napastnikiem w drużynie (sprowadzono Claudio Pizarro) i przez rok zdołał strzelić tylko dwa gole, w dodatku w DFB-Pokal. Za to Elber spisywał się rewelacyjnie, był najlepszym strzelcem zespołu, asystował i ciągnął zespół w ważnych momentach. Sam Bayern był jednak dopiero trzeci w Bundeslidze, a w LM odpadł już w ćwierćfinale. Zdołał za to wywalczyć Puchar Interkontynentalny, wygrywając po dogrywce z Boca Juniors 1:0.

W 2002 roku Jancker za 2,5 miliona euro powędrował do Udinese, trwale rozdzielając się z Elberem już do końca kariery. We Włoszech grał dość dużo, ale skutecznością w tym okresie nie grzeszył. Przez cały sezon strzelił tylko jedną bramkę, będą w cieniu 22-letniego wówczas Vincenzo Iaquiny. Z kolei Elber grał jeszcze lepiej niż przed rokiem, z bilansem 21 bramek został królem strzelców Bundesligi, wyczyn ten powtórzył w DFB-Pokal, gdzie finiszował z sześcioma golami na koncie. „Bawarczycy” zaś powrócili  na szczyt w lidze, we wspomnianym Pucharze Niemiec również okazali się bezkonkurencyjni, ale skompromitowali się za to w Lidze Mistrzów. Podopieczni Hitzfelda zajęli czwarte, ostatnie miejsce w swojej grupie, ustępując Milanowi, Deportivo i Lens.

W lipcu 2003 roku Elber zapowiedział, że będzie to jego ostatni sezon w Monachium i słowa dotrzymał, aż nadto. Po nieudanym dla siebie początku sezonu i byciu rezerwowym w Bayernie (przyjście do Monachium Maakaya) Elber postanowił jeszcze latem przenieść się – za 4,2 mln € – do francuskiego Olympique Lyon. Prezentował się w nim całkiem dobrze, zdołał strzelić łącznie 13 bramek, wraz z Peguyim Luyindulą tworząc skuteczny duet napastników. Olympique, w tym sezonie wywalczył mistrzostwo kraju, w składzie miał jeszcze takich piłkarzy jak Coupet, Essien, Juninho czy Malouda. Jancker zaś zagrał drugi sezon we Włoszech, ale w Udine znów się nie popisywał i powtórzył swój fatalny wynik sprzed roku, zdobywając przez rok tylko jednego gola. Po nieudanych dwóch latach na Półwyspie Apenińskim, Niemiec postanowił powrócić do ojczyzny…

…i ostatecznie wylądował w 1.FC Kaiserslautern. Stał się tam piłkarzem pierwszego składu, ale ze skutecznością wciąż było u niego na bakier. Co prawda niemieckie „Czerwone Diabły” były wówczas ligowym średniakiem, ale wyniku czterech goli w sezonie nie należy traktować pozytywnie. Od Janckera lepszą skutecznością mogło się wówczas popisać aż czterech zawodników z jego klubu. A Elber? W sierpniu 2004 doznał fatalnej kontuzji złamania kości strzałkowej i nie zagrał już do końca sezonu 2004/05. Szkoda, bo był wówczas w dobrej formie, na początku rundy zdołał strzelić jedną bramkę, ale zaistniała sytuacja mogła oznaczać tylko jedno: koniec 33-letniego Elbera w Olympique.

Brazylijczyk trafił do Borussii Monchengladbach, gdzie zagrał w czterech meczach, ale po krytyce zarządu i sztabu szkoleniowego został odsunięty od drużyny. Elber powiedział wówczas, że po kontuzji nie ma już śladu i jest w dobrej w formie, ale – z niewiadomych przyczyn nie dostaje miejsca w składzie. Po odejściu z Gladbach interesowała się nim Hansa Rostock, ale Brazylijczyk ostatecznie zdecydował się wrócić do ojczyzny, gdzie występował w barwach Cruzeiro. Z kolei Carsten Jancker na dobre stracił miejsce w Kaiserslautern, ostatni raz na boisku pojawił się w październiku 2005 roku, a w maju 2006 został już piłkarzem chińskiego Shanghai Shenhua. Tam przez pięć miesięcy zagrał w siedmiu meczach, nie strzelając przy tym żadnego gola.

W tym samym roku, a konkretniej w grudniu, swoją karierę zakończyć postanowił Giovanne Elber. Bezpośrednią przyczyną takiej decyzji Brazylijczyka, były problemy z całkowitym wyleczeniem prawej kostki. 34-letni Elber miał wówczas za sobą 21 występów w Cruzeiro, dla którego strzelił pięć bramek. Jancker wrócił do Austrii, przez 3,5 roku reprezentował barwy Mattersburga (przez pewien czas będąc nawet jego kapitanem), strzelając w tym okresie 25 bramek. Niemiec karierę zakończył po sezonie 2009/10, który – z niewiadomych przyczyn przesiedział w całości na ławce rezerwowych. – Odchodzę na emeryturę pod koniec sezonu. Nie mogę nic więcej wnieść do gry. Nie wiem, co poszło nie tak w moim obecnym klubie. Byłem kapitanem, aż w pewnym momencie dowiedziałem się, że nie spełniam pokładanych we mnie oczekiwań – wyjaśnił w lutym 2010 roku.

CZYTAJ TAKŻE: ODCINEK #1. FILIPPO INZAGHI

ODCINEK #2. DWIGHT YORKE I ANDY COLE

ODCINEK #3. RAUL I FERNANDO MORIENTES

W reprezentacji obaj nigdy nie grali głównych ról, choć Jancker pojechał i na Euro 2000, i na Mistrzostwa Świata dwa lata później. W Belgii i Holandii cała drużyna Niemiec zagrała kompromitująco i nie zdołała wyjść z grupy, a bohater tego tekstu zagrał wówczas w dwóch meczach nie strzelając przy tym żadnego gola. Z kolei na mistrzostwach w 2002 roku Jancker zaczął turniej w pierwszym składzie, w meczu z Arabią Saudyjską strzelił nawet bramkę, ale wraz z początkiem fazy pucharowej stał się tylko rezerwowym. Ogółem, w reprezentacji Niemiec zagrał w 33 meczach i strzelił 10 bramek. Elber zaś w kadrze grał tylko przez 3 lata, w okresie 98-01. Zabrakło go na wszystkich ważnych imprezach, nie pojechał ani na mundial we Francji, ani na żadne Copa America. Przegrywał wówczas rywalizację z Rivaldo, Ronaldo, Marcio Amoroso czy Mario Jardelem. Jego statystyki w reprezentacji Brazylii wyglądają więc bardzo skromnie – 15 meczów, 7 goli.

Duet Elber-Jancker to pierwsze nazwiska, które przyszły nam do głowy biorąc pod uwagę drużyny Bundesligi na przełomie XX i XXI wieku. Obaj prezentowali różne style gry, potwierdzając tym samym tezę, że przeciwieństwa w piłce, a szczególnie w ataku - przyciągają się. Giovanne Elber, przez sześć lat gry w Bayernie zagrał w 169 meczach, strzelając przy tym 92 gole. Z kolei Carsten Jancker, w tym samym okresie wystąpił w 143 meczach „Bawarczyków”, zdobywając dla tej drużyny 48 bramek. Miło było przypomnieć sobie Wasze historie, Panowie.

WIKTOR DYNDA

Pin It