Borussia Dortmund miażdży HSV na Signal Iduna Park

Kibice mieli okazję oglądać wspaniałe widowisko w Dortmundzie, okraszone aż ośmioma bramkami. Przy odrobinie lepszej skuteczności i czujności w obronie wynik mógłby wynieść nawet 9:0. BVB wygrywa z Hamburgerem SV 6:2 przy, tak naprawdę, marnej skuteczności.

***

Borussia Dortmund 6:2 Hamburger SV

Aubameyang 19′, 65′, Mchitarjan 22′, Lewandowski 73′, 81′, Reus 74′ – Lam 26′, Westermann 49′

***

Mecz zapowiadał się jako rewanż za upokarzającą porażkę 1:4 z wiosny tego roku. Borussia atakowała od początku z impetem, strzelając dwie bramki w początkowej fazie meczu. Potem gapiostwo defensorów wykorzystał Lam, choć była to tak naprawdę pierwsza okazja HSV do strzelenia bramki. Na początku drugiej połowy wyrównał Heiko Westermann po strzale z główki i karygodnym zachowaniu Suboticia w polu karnym. Potem do głosu doszła Borussia, która zdemolowała rywali – tak w skrócie wyglądał ten mecz.

Należy podkreślić znakomitą postawę Marco Reusa. Strzelił bramkę, ale wcześniej piłka dwukrotnie lądowała na poprzeczce bramki po jego uderzeniach. Miał udział przy każdej bramce swojego zespołu, to on rozdzielał piłki na skrzydła i znakomicie dośrodkowywał w pole karne. Można się zachwycić, bo Reus to w moich oczach jeden z najlepszych piłkarzy świata. Jego styl, spokój na boisku i zabójcza celność podań to coś, co konsekwentnie pogrąża wszystkich rywali.

Robert Lewandowski zagrał bardzo dobry mecz, wielokrotnie nękając obronę HSV. Reprezentant Polski świetnie odnalazł się w nowej rzeczywistości z Aubameyangiem i Mchitarjanem.  W środę Borussia Dortmund gra z SSC Napoli w meczu inaugurującym zmagania o Puchar Europy. Forma znakomita, pozycja lidera w Bundeslidze, mnóstwo strzelonych goli.

Na koniec dwa słowa należą się drużynie Thorstena Finka. W Hamburgu grają wybitne jednostki, jak chociażby Arslan, Zoua czy van der Vaart. Niestety, Hamburger SV ma zbyt dużo słabych punktów. Za przykład można podać Diekmeiera albo Calhanoglu. Kilka nazwisk to zbyt mało, żeby bić się o kwalifikacje Ligi Mistrzów, jak miało to miejsce jeszcze kilka lat temu…

KAMIL ROGÓLSKI

Pin It