Skandynawia bez mundialu. Najgorzej od 32 lat!

Podobno Norwegowie nie lubią Szwedów. Podobno, bo nie wiadomo, na ile potwierdzona i sprawdzona to teoria, a jak wiadomo uogólnianie bywa krzywdzące. Trudno w ogóle ustalić powód, dla którego Norwegowie rzekomo mieliby  nie darzyć Szwedów sympatią. Może zazdrość. Tylko o co? Przecież nie o to, że Szwecja zagra na najbliższych mistrzostwach świata. Bo nie zagra. Po raz pierwszy od 32 lat na mundialu nie zagra także żadna inna skandynawska drużyna.

1982 – brak
1986 – Dania
1990 – Szwecja
1994 – Szwecja, Norwegia
1998 – Szwecja, Norwegia
2002 – Szwecja, Dania
2006 – Szwecja
2010 – Dania
2014 – brak

Oto wykaz skandynawskich uczestników mistrzostw świata 1982-2014. Czy to kryzys, czy zmierzch potęgi ekip z północy Europy? – spyta ktoś, widząc powyższy wykaz, ale odpowiedzmy pytaniem: czy kiedykolwiek owe ekipy były potęgami? Tak naprawdę tylko lata 90. i pierwsze lata obecnego stulecia były okresem, w którym skandynawskie ekipy sporo znaczyły. Tylko sporo, bo żadnej z tych ekip nie uważano za najlepszą lub jedną z najlepszych na świecie. Dania regularnie uczestniczyła w mistrzostwach Europy (wyjątkiem 2008 rok), podobnie zresztą jak Szwedzi (oprócz 1996) Problem w tym, że jedynym sukcesem Duńczyków jest zwycięstwo na EURO 1992. Szwecja ma na koncie dwa brązowe i jeden srebrny medal mistrzostw świata. Ostatni, brązowy, wywalczyła 20 lat temu, pozostałe to już relikty z odległych lat 50.

Jeśli zaś chodzi o teraźniejszość, Norwegom w kwalifikacjach do przyszłorocznych mistrzostw nie udało się wyjść z grupy, Dania, jako najsłabsza z drużyn na drugim miejscu nie zakwalifikowała się do baraży, a cała Szwecja z uznaniem i trwogą patrzyła na to, jak Cristiano Ronaldo grzebie nadzieje swoich ulubieńców na wyjazd do Brazylii. Norwegię na tle Danii i Szwecji wyróżnia to, że nie ma na koncie żadnych istotnych osiągnięć. Podobnie jak pozostałe skandynawskie reprezentacje – Islandia, Finlandia i Estonia, jeśli na przekór przekonaniom Szwedów, Norwegów i Duńczyków uznamy je za takie.

Islandia – czarny koń czy szczęściarze?
Przedostatnie miejsce w grupie, siedem zdobytych punktów, zero awansów na jakiekolwiek sportowe imprezy, piłkarska prowincja, Henrik Ojamaa – tak najprościej można opisać Estonię i jej piłkarskie zaplecze. Finlandia to już nieco wyższa półka, choć i podopieczni Mixu Paatelainena niczego poważnego jeszcze nie osiągnęli. Jeszcze na początku zeszłego roku sam Paatelainen  deklarował chęć zmian i rewolucji w kadrze, opartej o młode pokolenie piłkarzy, takich jak Jukka Raitala, Alexander Ring czy Teemu Pukki. Młodych chłopców trzeba jednak usprawiedliwić, bo w swojej grupie mierzyć się musieli z Hiszpanią czy Francją. Powinni po prostu poczekać, aż trafią do słabszej grupy. Tak jak Islandia, która zakwalifikowała się do fazy play-off, wychodząc z grupy z drugiego miejsca.

Oczywiście nie umniejszajmy ogromnego postępu, jaki zrobili piłkarze z wyspy lodu i dymu pod wodzą Larsa Lagerbacka. Szwedzki szkoleniowiec udowodnił fach w ręku, budując charakterny, młody zespół z relatywnie anonimowych zawodników, ale gdyby Islandczycy byli na miejscu Finlandii, nikt nie mówiłby o nich jak o rewelacji rozgrywek, bo Francuzi i Hiszpanie bardzo łatwo potrafią rozprawiać się z konkurencją.  Tak jak Chorwacja, która w barażach o awans do fazy grupowej dość spokojnie ograła Islandię 2-0 w dwumeczu.

Gwiazdy wśród przeciętnych
Chyba każda  skandynawska drużyna ma jakąś gwiazdę mniejszego lub większego formatu. Szwecja ma Ibrahimovicia, Dania Eriksena i Aggera, Finlandia Eremenkę z Rubina Kazań, Islandia Sigurdssona z Tottenhamu, Norwegia Abdellaoue ze Stuttgartu, a Estonia Ojamę (jaki poziom reprezentacji, taki Ribery). Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że żadna  z tych gwiazd (z wyjątkiem Ojamy) nie przystaje formatem do pozostałych kolegów z zespołu, a więc można stwierdzić, że drużyny te są nierówne kadrowo. Johan Elmander czy Ola Toivonen nigdy nie osiągną poziomu i dyspozycji Ibry, Aron Gunnarson to nie to samo co Gylfi Sigurdsson, a w Danii nie ma nikogo na poziomie Aggera czy wspomnianego Eriksena. Jest jeszcze Viktor Fischer z Ajaxu, ale jak na razie to poziom Eredivisie, a nie Premier League.

Z tych kluczowych i najbardziej wartościowych piłkarzy można ułożyć całkiem solidny skład. Na pewno solidniejszy niż to, czym dysponować może sama Dania, Szwecja czy Finlandia.

Choć nadal nie jest to drużyna z czołówki rankingu FIFA, to na pewno wygląda to ciekawiej. Oczywiście prezentowane hurraofensywne ustawienie jest wynikiem bazgrania i łączenia nazwisk na papierze, które byłoby realne i sprawdziłoby się może w jakiejś Fantasy Lidze. Równie dobrze można utworzyć reprezentację np Jugosławii czy Beneluksu, ale to też raczej niemożliwe.

Czy skandynawska reprezentacyjna potęga upadła? Nie, z pewnością nie, ponieważ żaden z omawianych krajów potęgą nie jest. Dania i Szwecja mają w swoich szeregach po dwóch-trzech kopaczy nietuzinkowych, utalentowanych, ale to nie może wystarczyć, by mówić o potędze. Mogą być co najwyżej solidnymi średniakami i w miarę regularnymi uczestnikami piłkarskich imprez.

Na pewno opadnie sam poziom widowiskowości i pikanteria Mundialu 2014. Głównie za sprawą nieobecności Zlatana Ibrahimovicia. Dla Ibry mistrzostwa świata w Brazylii miały być ostatnim reprezentacyjnym przystankiem na drodze do – jak to się ładnie mówi – piłkarskiego Olimpu.

Fot.: Dailypost.com.ng

Pin It