Trudny przypadek Marca Bartry

David Luiz, Thiago Silva, Mats Hummels – to tylko niektóre z nazwisk łączonych z Barceloną. Wielu twierdzi, że Barca cierpi na brak dobrego stopera. Jednak czy warto szukać, skoro w rzeczywistości takiego się posiada?

W składzie Barcelony jest obecnie czterech środkowych obrońców, z których jeden jest fałszywym stoperem. Jednak mało który gra na miarę oczekiwań kibiców. Carles Puyol to już nie ten sam postrach napastników, co kiedyś. „Tarzanowi” bliżej już do zakończenia kariery niż do odzyskania formy. Gerard Pique gra w kratkę, świetne mecze przeplata z występami słabymi. Javier Mascherano, wynalazek Pepa Guardioli, gra słabo. Popełnia dużo błędów i nie spisuje się już tak, jak na początku swojej przygody na pozycji obrońcy.

Gerardo Martino ma w składzie solidnego obrońcę – Marca Bartrę. Początki 23-letniego Hiszpana w pierwszym zespole nie były łatwe. Debiutował u Pepa Guardioli w sezonie 2009/10, w meczu z Atletico Madryt. Na jego dalszą przygodę w pierwszym składzie składały się głównie epizodyczne występy. Do pierwszej drużyny Marc włączony został w sezonie 2012/13. Zagrał wówczas m. in. w spotkaniach Ligi Mistrzów z Celtikiem Glasgow, PSG czy w półfinale z Bayernem. W lidze grywał tylko pojedyncze spotkania, najczęściej z drużynami z dolnej części tabeli. Po dwumeczu z monachijczykami Bartra stracił zaufanie w oczach Tito Vilanovy i do końca sezonu nie zagrał już w żadnym  meczu.

Brak środkowego obrońcy w dobrej formie, w mniejszym lub większym stopniu, przyczynił się do fatalnej gry Barcy w rundzie wiosennej sezonu 2012/13. Przegrany w fatalnym stylu bój z Bayernem o finał Ligi Mistrzów przyspieszył procedurę pozyskania klasowego stopera. Faworytów wykreowanych przez media było wielu. Hiszpańska prasa witała już Matsa Hummelsa, a transfer Thiago Silvy z PSG był podobno tylko formalnością, kwestią dogadania szczegółów z władzami paryskiego giganta. Domniemane rozmowy zarówno z Borussią,  jak i z PSG zakończyły się jednak fiaskiem. Latem 2013 roku na Camp Nou nie zawitał żaden obrońca.

Stare, dobre wino. FC Barcelona 1997/98

Brak zaufania trenera, mała liczba występów, a w dodatku poszukiwania nowego zawodnika na tę samą pozycję – czy to nie jeden z najgorszych scenariuszy, jaki może wyobrazić sobie młody piłkarz, stawiający pierwsze kroki w naprawdę poważnej piłce? Gdy Bartra grał w rezerwach Barcelony, przez znaczną część kibiców, a także sztab szkoleniowy Barcy, został namaszczony na przyszłego następcę Carlesa Puyola. Wydawało się, że nie mógł podzielić losu starszego Andreu Fontasa, który do pierwszego składu włączony został jako kapitan FC Barcelona B z  przyklejoną łatką „perełki”, ale los okazał się dla niego brutalny. Doznał poważnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na wiele miesięcy, a po powrocie nie potrafił już znaleźć miejsca w składzie. Ostatecznie odszedł.  Debiutancki sezon Bartry w pierwszym zespole wskazywał, że Marc może pójść drogą Andreu. Młody Hiszpan myślał o opuszczeniu stolicy Katalonii, lecz po długich namysłach został.

Po rezygnacji ze stanowiska szkoleniowca Barcelony Tito Vilanovy na jego miejsce zatrudniono Gerardo Martino. Wcześniej nieznany w Europie argentyński trener obiecał młodym piłkarzom więcej minut na boisku. Czy nie mogło być lepszej wiadomości dla Marca Bartry? Kiedy zacząć odbudowywać formę, jak nie teraz, u nowego trenera? Pojawienie się Martino w Barcelonie pozytywnie wpłynęło na formę Bartry. Marc z obecnego sezonu to zupełnie inny piłkarz niż w poprzednich latach. Tata Martino obdarzył Hiszpana zaufaniem, a ten mu się odwdzięcza. Przez wielu kibiców uważany jest za najlepszego obecnie stopera w drużynie Barcelony. Ma już na swoim koncie gola zdobytego w meczu z Realem Sociedad. Świetną grę Bartry potwierdza tylko jedna żółta kartka, jaką otrzymał od sędziów. Jego dobra forma poskutkowała powołaniem do reprezentacji Hiszpanii na mecz z Gwineą, w którym zdążył nawet zadebiutować. Również klub z Katalonii postanowił wynagrodzić dobrą robotę defensora, przedłużając z nim kontrakt. W całym szczęściu młodego obrońcy tkwi tylko jednak mały haczyk. Mimo iż Marc gra bardzo dobrze, Gerardo Martino bardzo rotuje jego występami. Zagra w jednym spotkaniu, a w drugim usiądzie na ławce kosztem słabego Mascherano. Nawet na ważne spotkania, jak mecze z Realem Madryt czy Atletico, trener Martino nie jest chętny do korzystania z usług  wychowanka.

Messi odejdzie z Barcelony?!

Takie decyzje Gerardo Martino mogą dziwić wielu kibiców Barcy. Dziwią tym bardziej, że kosztem znajdującego się w świetnej formie Bartry, „Tata” nabija minuty zawodzącemu Javierovi Mascherano.

WOJCIECH OLSZOWY

HDP-RGOL-640x120

Pin It