Rewolucja na Ukrainie. Stadionowi bohaterowie

W XXI wieku kibice stają się nieodłączną częścią mozaiki społecznej niemal każdego współczesnego narodu. Wraz z rozwijającymi się możliwościami komunikacji stają się też coraz ważniejszą i bardziej znaczącą grupą aktywną politycznie. Również na ukraińskim majdanie…

***

Od początku „majdanowej rewolucji” nad Dnieprem, ukraińscy kibice zdołali niejednokrotnie dowieść swego bohaterstwa…

Nieznani bohaterowie

W mediach wiele mówi się o głównych rozgrywających w ukraińskiej rewolucji. Polacy osłuchali się już z nazwiskami liderów głównych partii opozycyjnych, z Jaceniukiem, Kliczką i Tjahnybokiem. Co jakiś czas pojawia się też w telewizji twarz Petro Poroszenki, oligarchy z Winnicy, który zdecydował się na wspieranie Majdanu. Gdzieniegdzie w roli bohatera-ofiary prześladowań powtarzano także nazwisko Mychajła Hawryljuka, którego milicjanci rozebrali do naga i poniżali na oczach ulicy. Mało kto wspomina o bohaterach z ukraińskich stadionów, którzy dzień w dzień narażają siebie i swoje rodziny dla słusznej sprawy. I choćby nawet chcieli… to nie bardzo mogą pozwolić sobie na publikowanie swoich nazwisk.

Mowa rzecz jasna o ukraińskich kibicach, ultrasach, którzy jak nigdy dotąd zjednoczyli się, by wspomóc protestujących na majdanie. „Sygnałem do startu” były wydarzenia z ulicy Hruszewskiego w Kijowie, w dniach od 19 do 22 stycznia. Nagła eskalacja przemocy, rozruchy i przede wszystkim wieści o okropnościach, których dopuszczali się pracownicy ukraińskich służb porządkowych zmobilizowały  kluby kibiców do reakcji.

Pierwszy odezwał się wschód

Co okazało się niemałym zaskoczeniem, pierwsi swoje poparcie okazali kibice klubów ze wschodniej Ukrainy. Ultrasi „Metalista” z Charkowa, „Metalurga” z Zaporoża i Dniepropiotrowska, a także „Szachtara” z Doniecka, jedni po drugich publikowali w Internecie oświadczenia o wsparciu dla protestujących i represjonowanych na majdanach w całej Ukrainie. Dopiero za nimi przystąpili kibice klubów zachodnioukraińskich, z „Karpatami” Lwów na czele. W przeciągu tygodnia (między 21 a 28 stycznia) rewolucja utrzymała poparcie niemal wszystkich najważniejszych klubów Ukrainy.

Dlaczego wschód zaczął? Kultura piłkarska wschodniej Ukrainy jest znacznie bardziej rozwinięta niż na zachodzie kraju. Wspomniane powyżej kluby z Charkowa, Doniecka czy Dniepropiotrowska należą do najbogatszych (i najlepszych) na Ukrainie. Ich właścicielom od zawsze zależało na popularyzacji kultury futbolowej w rodzimych miastach, stąd – siłą rzeczy – i organizacje kibicowskie zdążyły należycie się rozrosnąć. Ponadto, ultrasi, jak wiadomo, należą do grupy ludzi szczególnie oddanych swoim klubom, miastom i również narodowi. Poczucie przynależności do większych grup społecznych jest w nich wyjątkowo silne, a w połączeniu z naturalną niechęcią (czy wręcz wrogością) do organów siłowych jak np. oddziały specjalne milicji „Berkut”, owocuje wyraźną predylekcją do aktywności politycznej. Szczególnie, gdy w kraju panują warunki rewolucyjne.

Od słów do czynów

Nie skończyło się jedynie na pisemnych deklaracjach poparcia – kibice szybko przeszli od słów do czynów. Ultrasi charkowskiego „Metalista” czym prędzej zorganizowali marsz poparcia dla kijowskiego majdanu. Na manifestacji zebrało się kilkaset osób, doszło do starć z milicją. Szczególnym heroizmem odznaczyli się kibice donieckiego „Szachtara”, którzy udali się do protestujących na donieckim majdanie, by „na ochotnika” ochraniać ich przed ewentualnymi próbami rozgonienia przez „Berkut”. Ze swojego zadania wywiązali się wzorowo, zaś już od następnego dnia stali się obiektem masowych szykan i prześladowań.

W niewiadomych okolicznościach dane osobowe około czterdziestu ultrasów obecnych podczas ochraniania protestujących przedostały się do opinii publicznej. Ich nazwiska wraz z adresami zamieszkania i miejsc pracy zostały opublikowane w Internecie. Po całym Doniecku rozwieszono plakaty z ich twarzami, nazwiskami oraz podpisami „neofaszyści”. Ich rodziny były nachodzone przez lokalną policję, ich domy przeszukiwane, wszyscy stali się ofiarami szykan i napiętnowań ze strony społeczeństwa.

„Nas nigdy nie złamią”

Specjalnie dla portalu FootBar.pl skontaktowałem się z jednym z donieckich ultrasów, który pomimo czynnego uczestnictwa w ochronie majdanu miał więcej szczęścia niż jego koledzy i w następnych dniach uniknął prześladowań. Na pytanie „o co poszli walczyć?” odpowiada dość lakonicznie: „Nie o Rosję i nie o UE. Jesteśmy Ukraińcami i nie będziemy siedzieć bezczynnie, gdy bestialsko bije się innych Ukraińców, choćby i w USA, na drugim końcu świata”. Zapytany o swój i swoich kolegów stosunek do „Berkutu” odpowiada równie krótko: „To zwierzęta”. Interesowały mnie także potencjalne skutki represji dla ich działalności. Czy zniechęcą ich do dalszych akcji? Kibic zaprzecza: „Nas nigdy nie złamią. My tu mamy z nimi wojnę na co dzień, nie tylko podczas rewolucji. Oni tam w Kijowie bili niewinne kobiety i dzieci, znęcali się po kilku przeciwko jednemu. Jeśli nie wiedzą co to honor, to my ich nauczymy. Jeśli faktycznie nie mają się z kim bić, to niech biją się z nami”.*

Kibice wszystkich krajów, łączcie się!

Nie tylko ukraińscy kibice zmobilizowali się, by pomóc Majdanowi. Z odsieczą nadciągnęły także kluby kibicowskie z Rumunii oraz… z Białorusi. Ultrasi klubu „BATE” zorganizowali akcję poparcia dla Ukrainy, podczas której rozwinęli biało-czerwono-białą flagę niepodległej Białorusi oraz wielki transparent z napisem „Trzymaj się Ukraino – my z wami!”. Zdjęcie z akcji błyskawicznie obiegło Internet. Mimo że twarze uczestników były na fotografii zamalowane, władze Białorusi zidentyfikowały i aresztowały wszystkich.

W XXI wieku kibice stają się nieodłączną częścią mozaiki społecznej niemal każdego współczesnego narodu. Wraz z rozwijającymi się możliwościami komunikacji (m.in. przez Internet) stają się też coraz ważniejszą i bardziej znaczącą grupą aktywną politycznie. Jak do tej pory każda rewolucja miała swoich „ludowych” bohaterów. W latach 80-tych w Polsce liderzy „Solidarności” rekrutowali się głównie z inteligencji oraz klasy robotniczej. Kto wie, może za kilka lat na czele wielkiego przewrotu stanie młodzik w kominiarce?

Korespondencja z Ukrainy: KONSTANTY CHODKOWSKI

Dziennikarz, analityk, specjalista w sprawach  Europy Wschodniej, student Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych.

* Informator jest kibicem Szachtara Donieck. W czasie rozmowy ze mną poprosił o dwie rzeczy: bezwzględne nieujawnianie jego tożsamości, oraz o przekazanie polskiej i zachodnio-ukraińskiej audiencji, iż wszystkie złe rzeczy, jakie słyszy się o wschodniej Ukrainie, a w szczególności o Doniecku, to kłamstwa i medialna propaganda. Niniejszym publikuję więc treść jego próśb.

www.konstanty.chodkowski.net

Pin It