Stopera szukam, stopera znajdę. Stopera nie mam…

Już wcześniej pisaliśmy o kolejnych powołaniach Adama Nawałki, tym razem na towarzyski mecz z Litwą, który odbędzie się 6 czerwca w Gdańsku. Powiało stabilizacją, aczkolwiek ciągle możemy znaleźć mankamenty na poszczególnych pozycjach. A właściwie na środku obrony…

01-640x120

Adam Nawałka jak mantrę przywołuje wyobrażenie o czterech środkowych obrońcach, którzy skoczą za nim w ogień, a ten odpłaci się im kolejnymi powołaniami. Selekcja negatywna odrzuciła kandydatów na piłkarzy, a wykrystalizowała podstawową partię cieszącą się zaufaniem ze strony selekcjonera. W gronie szczęśliwców znajduje się obecnie Kamil Glik, Łukasz Szukała, Maciej Wilusz i Thiago Cionek. Prezencja nie wszystkich z nich przekonuje rzeszę fanów polskiej kadry. Zabawnym jest, że nie zdajemy sobie sprawy z kłopotu bogactwa – jaki kraj, takie bogactwo – na tej pozycji, jednak z kilku zawodników można by sklecić całkiem poważną parę stoperów. Niekoniecznie z tych obecnie powoływanych.

Nie sposób nie wspomnieć przy tej okazji o duecie Jakub Rzeźniczak – Marcin Kamiński. Zawodnicy dwóch wrogich wobec siebie klubów, jednak zdaniem ekspertów – najlepsi stoperzy w lidze. Pierwszy z nich już nie taki młody, chociaż ciągle z szansą na sportowy awans w postaci transferu do czołowej ligi europejskiej. Chwalił go nawet sam Ole Gunnar Solskjaer, obecny szkoleniowiec Cardiff City, a wcześniej Molde, z którym mierzyła się warszawska Legia w eliminacjach Ligi Mistrzów. Od kilku miesięcy nieustannie wyróżnia się na tle nie tyle kolegów z drużyny, co i wszystkich ligowców. Posiada podobne zalety co obrońca Lecha Poznań. Ten też potrafi nieźle rozegrać piłkę, w dodatku ciągle jest młodym zawodnikiem, nawet jak na polskie realia, które niegdyś z Arkadiusza Piecha uczyniły młodzieniaszka.

Dziwne, że wspomniana dwójka nie zyskała aprobaty Adama Nawałki, który zdaje się niekiedy mieć więcej programów na zbudowanie formacji defensywnej niż rząd przed wyborami. Nawet w momencie, kiedy do drużyny narodowej powoływany jest obrońca pierwszoligowego GKS-u Bełchatów, Maciej Wilusz. Z nim jest pewien kłopot, bo… on faktycznie jest niezły. Wnioskujemy to dzięki dotychczasowej grze w kadrze i kilku spotkaniach w pierwszej lidze. Survivalistami jednak nie jesteśmy i nie mamy w zwyczaju regularnie oglądać zmagań ekip z zaplecza ekstraklasy. Parafrazując słowa klasyka, piłka nożna jest najpopularniejszym sportem na świecie i ma wystarczająco wielu widzów. Bez naszej oglądalności, a właściwie jej braku, pierwsza liga nie zginie. ( TUTAJ ZOBACZ najlepszą jedenastkę polskiej 1. ligi!)

Ale nie o walorach estetycznych drugiej najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce mieliśmy rozmawiać. Wilusz jest naprawdę dobry, ale czy jego obecność przy jednoczesnym braku Rzeźniczaka czy Kamińskiego należy traktować poważnie? Zwłaszcza kiedy ci od dłuższego czasu utrzymują wysoką formę, mierząc się z krajowymi potentatami, podczas gry obrońca z Bełchatowa, zamiast do Szczecina czy Gdańska, pałęta się po puszczy w Niepołomicach.  Jasną sprawą jest, że selekcjoner widzi więcej niż my, ale ślepcami też nie możemy się określać.

Osobny akapit należy się również Marcinowi Wasilewskiemu. Awansował on kilka tygodni temu z Leicester City do Premier League – przy okazji przedłużając sobie kontrakt – czym zapewnił sobie występy przeciwko światowej elicie. Ze smakiem ligi angielskiej zapozna go Luis Suarez, a kartki urodzinowe wysyłać mu będzie Yaya Toure. Rzecz jednak w tym, że w polskiej szatni brakuje mocnych charakterów. Takim dobrym duchem drużyny był właśnie „Wasyl”, który odpadł u Nawałki w preselekcji. Skoro taki Thiago Cionek, o którym Polacy praktycznie nic nie wiedzą i niewielu się z nim identyfikuje, dostaje szansę, to dlaczego stoper „Lisów” nie miałby zostać obdarowany równie wielkim kredytem zaufania. Jeśli nie wyjdzie – trudno. Przynajmniej po nieudanym występie nie będzie mu zarzucana bezpaństwowość. ( TUTAJ CZYTAJ o najlepszych momentach Rio Ferdinanda w Manchesterze United).

O Cionku już nie będziemy pisać – nasze zdanie na jego temat znacie (Więcej TUTAJ i TUTAJ ). Z Niemcami wypadł całkiem nieźle, ale, mówiąc kolokwialnie, szału nie było. Jego podania w poprzek boiska irytowały bardziej, aniżeli procesja toksycznego ateistę. Zdążył już jednak zyskać naprawdę wielu zwolenników, chociaż ich grono zapewne zmniejszy się przy pierwszej poważnej wpadce. Na środku obrony chętnie widzielibyśmy Artura Jędrzejczyka, jednak ten w Rosji odgrywa rolę prawego obrońcy. Duży większy ból głowy mamy z Piotrem Celebanem, w końcu bramkostrzelni defensorzy zawsze są w cenie, aczkolwiek sam zainteresowany obecnie pozostaje bez klubu. Warto byłoby go sprawdzić na dłuższą metę, ale tak jak mówimy – jest on melodią przyszłości. 28-letnią melodią przyszłości…

Tak naprawdę pewne miejsce w reprezentacji Polski mają tylko Łukasz Szukała i Kamil Glik. Nie obrazilibyśmy się, gdyby do tej dwójki dołączył charakterny Wasilewski i spokojny Kamiński. Albo Rzeźniczak. I tak wiadomo, że to właśnie dla Kamila Glika selekcjoner szuka optymalnego partnera. Ten, choć w reprezentacji zawodził, teraz ma stać się jej najważniejszą częścią, a nie bezinteresownie stać z boku. Jeśli nie po tak niezwykłym sezonie, to kiedy?

ŁUKASZ KLINKOSZ

01-640x120

Pin It