Starcie tytanów

Konfrontacja dwóch największych sił w historii ligi hiszpańskiej. Pojedynek gigantów, walka o prowadzenie w tabeli, o prestiż i – chyba przede wszystkim – o honor. Zaszczyt zwycięstwa z odwiecznym przeciwnikiem nie może się równać z niczym wobec tak zaciętej i głęboko zakorzenionej rywalizacji. Pora na starcie tytanów w Gran Derbi Europa. FC Barcelona – Real Madryt, 26 października 2013, godzina 18:00 na Camp Nou.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: SEBASTIAN DIESLER – CZŁOWIEK ZE SZKŁA

Nie czas na kompleksowy, wyczerpujący referat z historii pojedynków obu drużyn. Barcelona ostatni raz wygrała w lidze z Realem trzy lata temu (pamiętne 5:0 w pierwszym sezonie Mourinho). Na tę chwilę bilans oficjalnych spotkań między obiema drużynami to 90 zwycięstw Realu, 48 remisów i 87 triumfów Barcelony. W ostatnich trzech latach odbyło się siedemnaście Gran Derbi, co nieco obniżyło rangę tego sportowego święta. Ponadto kontrowersje, spory, kłótnie – często ze skandalami sędziowskimi i prowokacjami medialnymi w tle – zdawały się utwierdzać w przekonaniu, że Gran Derbi to już nie tylko czysto piłkarska, uczciwa batalia, ale jatka, którą można serwować tylko wtedy, gdy wszystkie dzieci smacznie śpią. Sporo w tym zasługi kontrowersyjnego Jose Mourinho, którego w Realu Madryt już nie ma; zastąpił go Carlo Ancelotti, którego łatka aferzysty po prostu się nie trzyma.  Podobnie jak zespół gości, nadchodzące Gran Derbi Barcelona rozegra także z innym szkoleniowcem niż ostatnio. Chory Tito Villanova przekazał latem trenerską posadę Gerardo Martino. Barcelona gra futbol, do którego zdążyła nas przyzwyczaić, jednak nie jest to jeszcze niezniszczalna Blaugrana z czasów Pepa Guardioli. Z drugiej strony argentyńskiemu szkoleniowcowi należy oddać fakt, że pod jego pieczą z letargu wybudził się mocno krytykowany Alexis Sanchez.

Jak przed każdym Gran Derbi nie będzie można uniknąć spekulacji na temat pojedynku Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego. Umiejętnościami obu zawodników można byłoby obdzielić pół klasowej europejskiej drużyny. Portugalczyk strzelał na Camp Nou w pięciu ostatnich sześciu klasykach z rzędu powiększał swój dorobek strzelecki. Nie inaczej jest z argentyńskim crackiem. Ten w starciach z Realem strzelał już 18 razy. Obie postaci – to więcej niż pewne – odegrają wiodącą rolę w nadchodzącym widowisku.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: PORANNA KAWA. ZAGRAMY Z NIEMCAMI

Obaj trenerzy zdążyli nieśmiało wypowiedzieć się już w mediach na temat składu. Tata Martino już przed meczem z Milanem ułożył sobie plan taktyczny na Barcelonę, a Carlo Ancelotti zapowiada, że dziś Gareth Bale pokaże pełnię swoich możliwości. Bardzo możliwe, że wyjściowe jedenastki będą wyglądać tak: Valdes; Alves, Pique, Mascherano, Adriano; Xavi, Iniesta, Busquets; Alexis/Fabregas, Messi, Neymar, a ze strony Realu – Diego  Lopez; Arbeloa, Pepe, Ramos, Coentrao; Modrić, Khedira; Di Maria/Bale, Isco, Ronaldo; Benzema.

Arbitrem spotkania będzie Alberto Undiano Mallenco, który jest bardzo zasadniczym sędzią. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pobłażliwości dla nurkowania, symulki czy zbyt ostrej gry. To dobrze wróży wieczornemu spotkaniu.

Nie ma sensu przedłużać. Pora na spektakl, czas na niezwykłe widowisko z udziałem 22 reprezentantów dwóch najlepszych hiszpańskich ekip.  Czyste i sprawiedliwe w pełnym znaczeniu tego słowa. Niemal pół miliarda ludzi w 140 krajach na całym świecie i sto tysięcy na samym Camp Nou  będzie dziś oglądało klasyczny bój pomiędzy Ronaldo i Messim, Neymarem i Balem czy Di Marią i Sanchezem. Nikt nie odpuści, każdy chce wygrać. Niech to będzie uczciwa walka, niech tytani sprowadzą na ziemię chaos, ale tylko na czas meczu. Bez pomeczowych kontrowersji. Niech ta gra się już zacznie…

MARIUSZ JAROŃ

Pin It