Partyzanckie treningi, brak presji wyniku – inna strona futbolu!

Piłkarski świat ostatnimi czasy został drastycznie uzależniony od pieniędzy. Szejkowie kupujący zawodników na kilogramy, piłkarze zarabiający często niezasłużenie wysokie kwoty za proste kopnięcie piłki – to wszystko dzieje się na naszych oczach. XXI wiek rządzi się swoimi prawami, a zjawiska te występują nawet w Polsce. Są jednak w naszym kraju miejsca, gdzie nie zapomina się o korzeniach, a za mamoną nikt nie zamierza podążać. Szukać daleko nie trzeba, poznajcie Błękit Cyców!

HDP-RGOL-640x120

Na początek mała lekcja geografii. Cyców to wieś położona w województwie lubelskim, znajdująca się w gminie o zaszczytnej nazwie „Cyców”. Obok tej miejscowości przepływa niewielka rzeka Świnka, która jest dopływem Wieprza. Mieszkańcy już na starcie nie mają lekko. Z drugiej strony, jak mawiał klasyk, „gdzie wszyscy są zadowoleni może zachodzić podejrzenie, że nikt nie jest zadowolony”.

W tejże wsi nie brakuje atrakcji. Zaglądając do Cycowa możemy wstąpić do czterech barów na przekąskę, a następnie odwiedzić pobliski orlik. Głównym towarem eksportowym nie są jednak kotlety schabowe, specjalność pani Wandy, lecz drużyna piłkarska, która nawet posiada swój fanpage. Znajdziecie go klikając TUTAJ .

- Fanpage to moja inicjatywa. Spontanicznie założyłem konto, znalazłem zdjęcie herbu w internecie i powoli „lajki” się uzbierały. Jest to dla mnie w 100% charytatywna działalność – przyznaje Karol Zawrotniak, jeden z czołowych zawodników Błękitu Cyców. Ten sam piłkarz relacjonuje kibicom przebieg większości spotkań oraz przekazuje zawodnikom rezerwowym własny aparat fotograficzny, aby ci mogli uchwycić historyczne momenty rywalizacji z Tajfunem Ostrów Lubelski czy też Huraganem Siostrzytów.

Błękit Cyców prowadzi obecnie w swojej grupie A-Klasy. Jego plecy mogą oglądać między innymi Tur Milejów i Ludwiniak Ludwin. Według Karola Zawrotniaka, na te drużyny w szczególności będzie trzeba zwrócić uwagę w nadchodzących spotkaniach. Nie ukrywa on również, że konfrontacja z Ludwiniakiem będzie należała to tych z gatunku wagi ciężkiej. – Są oni na nas szczególnie cięci, w ostatnim meczu sparingowym mecz przekształcił się w prawdziwą bitwę, nie tylko na słowa. Z jednej i z drugiej strony wystąpiły liczne kontuzje.

Jak wyglądają zatem przygotowania do rundy rewanżowej? – Przygotowania? Partyzanckie. – odpowiada nam piłkarz. Po chwili kontynuuje: – Nasz pierwszy trener przebywa obecnie za granicą, stąd też realizujemy tylko jeden trening w pełni profesjonalnie, o tym drugim nie warto wspominać.

TUTAJ czytaj reportaż o LZS Chrząstawie – piłkarskiej Polsce Z!

Trudno rywalizować o najwyższe cele nie posiadając blisko siebie trenera. Z treningu zachowane zostają tylko pozory, w końcu od czasu do czasu do Cycowa wstąpi starszy zawodnik, który zgodzi się charytatywnie przeprowadzić trening. Polska rzeczywistość. Jeśli już chcemy szukać problemów w szkoleniu, proponujemy zajrzeć u podstaw. To tam popełnia się podstawowe błędy, które są powielane w kolejnych etapach kariery polskiego piłkarza.

Co dziwne, takie warunki nie przeszkadzają Błękitowi Cyców prowadzić swojej polityki transferowej pozyskiwać zawodników ze wschodnich klubów. Ostatni transfer? Bramkarz, wychowanek Dynama Kijów. – Jak się nazywa? Wiem, że wołają na niego Sasza. Poza tym studiuje w Lublinie, ale z językiem polskim to u niego tak sobie. Dotychczas grał z nami w jednym sparingu, ale już prawie zdążył zaliczyć asystę. Strasznie mocno wybija piłkę z pola karnego – twierdzi Zawrotniak.

Oczywiście anonimowy Sasza nie zamierzał pracować za darmo. Będzie dostawał pensję, a co za tym idzie – nie będzie musiał pracować w kopalni. To właśnie do niej większość mieszkańców Cycowa oraz piłkarzy tamtejszego zespołu udaje się na co dzień w celach zarobkowych. Nasz rozmówca ma jednak inne plany na przyszłość.

- Obecnie studiuję stosunki międzynarodowe. Kocham grać w piłkę nożną, marzę o tym, aby wystąpić w barwach Górnika Łęczna, ale chleba z tego nie będę miał. Złożyłem niedawno papiery do straży granicznej, niedługo będę miał rozmowę o pracę. Poza tym wziąłem udział w castingu do Polo TV i znalazłem się w gronie 36 osób rywalizujących o miano nowego członka stacji. Trzeba mieć w życiu kilka furtek, z których w każdej chwili można skorzystać – przekonuje nasz rozmówca.

Dostateczne pieniądze za grę w piłkę w Lublinie praktycznie nie są możliwe do uzyskania. Trudno nawet o to, aby którykolwiek z zawodników grających w A-Klasie wybił się, skoro na ich mecze nie przychodzą skauci. Tak przynajmniej jest w Cycowie, gdzie Karol Zawrotniak nigdy nie zauważył jakiegokolwiek obserwatora. Oczywiście oprócz kibiców. Zawodników Błękitu przy dobrej pogodzie potrafi dopingować nawet pięćdziesiąt osób. Z kolei na mecze wyjazdowe zbiera się zawsze grupka 15-20 osób. Są to fani spokojni, nie zajmują się oprawami czy przyśpiewkami. Presja wyniku? Oni nie znają takiego pojęcia.

TUTAJ czytaj reportaż o LZS Chrząstawie – piłkarskiej Polsce Z i ludziach pełnych pasji!

T-Mobile Ekstraklasa czy A-Klasa? Według Karola Zawrotniaka nie ma różnicy, w obydwu przypadkach występuje ten sam poziom: – Polską ligę oglądam razem z bratem. Poziom jest ten sam, w T-ME również panuje zasada, że każdy może wygrać z każdym. Różnica polega na tym, że oni mają kibiców, pieniądze i… równe boiska.

Tak naprawdę niewiele jest miejscowości takich jak Cyców, które są nasiąknięte pasją wyłącznie do futbolu, a nie pieniędzy. TUTAJ możecie przeczytać o wojnie Leo Messiego z FC Barceloną. Kasa, misiu, kasa. To ona przegoniła kibiców i piłkarzy, przez co odgrywa pierwszoplanową rolę we współczesnej piłce. A w Cycowie? Tam wszystko odbywa się – jak mówi piłkarz Błękitu Cyców – „po Bożemu”.

ŁUKASZ KLINKOSZ

HDP-RGOL-640x120

Pin It