O resztki honoru i… grubą kasę

Dla kibiców mecz o nic, co najwyżej, jak to trafnie określił Miro Radović, o resztki honoru. Lazio przyjedzie dziś w eksperymentalnym, żeby nie powiedzieć rezerwowym składzie, więc nawet nie można tego potraktować jako poważniejszy sparing. Ot tak, mecz który trzeba zagrać. Na trybunach zapowiada się fatalna frekwencja (na tę chwilę sprzedano niecałe 14 tysięcy biletów), mimo to, piłkarze i sztab szkoleniowy mogą liczyć na niezłą kasę. Nawet jeśli zaledwie zremisują z Włochami. Początek spotkania o godzinie 19:00.

Legioniści wynegocjowali, że w Lidze Europejskiej do podziału na drużynę jest połowa kwoty, jaką UEFA przelewa klubowi. W przypadku zwycięstwa – 200 tysięcy euro i 100 tysięcy za remis. A więc w praktyce, jeśli dziś podopieczni Jana Urbana nie przegrają, to mogą liczyć na co najmniej 200 tysięcy złotych do podziału. Ba, jeśli w końcu uda im się strzelić bramkę, a w dodatku jeszcze wygrać, to dostaną do podziału ponad 400 tysięcy złotych. Sporo, jak na zespół, który dotychczas w czterech meczach  grupowych nie strzelił nawet bramki.

Oczywiście, po zakwalifikowaniu się do Ligi Europy  i rozdzielaniu premii, mało kto mógł przypuszczać, że nasi piłkarze dostaną od wszystkich regularne lanie, ale dziś te premie wyglądają wyjątkowo tragicznie. Szkoda, że nikt nie pomyślał po prostu o bardzo dużej premii za wyjście z grupy, zamiast nagradzać piłkarzy za każdy mecz, a w efekcie – za kompromitację, za jaką trzeba uznać występy Legii w tym roku w LE, bez względu na dzisiejszy wynik.

Nikt nie pomyślał też o… Marianie Antoloviću. A właściwie nie pomyśleli ci, którzy podpisywali z nim kontrakt. Sam Chorwat z systemu płacowego w Legii może być jeszcze bardziej zadowolony niż koledzy, którzy koncertowo przerżnęli wszystkie cztery dotychczasowe spotkania w Lidze Europy. Śmiało możemy dziś mówić o najbogatszym bezrobotnym w naszym kraju. W wyniku tego, że popularny „Antek” w momencie przyjścia do Legii, podpisał progresywny kontrakt – w tym roku co miesiąc inkasuje jakieś 20 tysięcy euro. Oczywiście w meczu z Lazio nie zobaczymy go na boisku, bo nie łapie się nawet do składu trzecioligowych rezerw.

Sam stąd nie odejdzie. Jestem przekonany, że podpisał z nami kontrakt życia. W żadnym innym klubie już nie dostanie takich pieniędzy. Nie mnie oceniać bramkarzy, ale słyszałem już od kilku osób, że wcześniej grał w siatkówkę plażową. Wychodziło mu to nawet lepiej, niż gra w piłkę. I to nie jest żart. Jeśli już, to dla nas, dla Legii, mało śmieszny.

Bogusław Leśnodorski dla sport.pl

Wracając do samego spotkania, ostro i bojowo wypowiadał się na łamach oficjalnej strony Legii, Dominik Furman, który stwierdził, że gdyby legioniści nie mieli ambicji, aby w takich meczach jak ten z Lazio nie biegać od pierwszej do ostatniej minuty i do końca walczyć o punkty, to mogliby zawiesić buty na kołku i usiąść wygodnie przed telewizorami, żeby na futbol jedynie popatrzeć.

Z pewnością tak zrobi dziś Marian Antolović, gdy jego koledzy będą bić się, żeby po meczu być w podobnych humorach.

A przynajmniej, żeby stan konta się zgadzał.

JAKUB FILA

Fot. Legia.net

Pin It