Nie mamy czterech obrońców? Więc zagrajmy trzema

Jędrzejczyk mijający się z piłką, Olkowski tańczący przed przeciwnikiem we własnym polu karnym, Krychowiak pozorujący wślizgi, Kamiński ogrywany jak dzieciak na szkolnym boisku, Kosznik kryjący sam siebie… Tak w skrócie wyglądała piątkowa gra naszych Orłów. Choć określenie „gra” w ich przypadku to spore nadużycie. Lepiej pasuje – teatrzyk, marny teatrzyk.

Ze Słowacją na murawie znalazło się miejsce dla czterech obrońców i dwóch defensywnych pomocników, a i tak najlepszym defensywnym zawodnikiem reprezentacji był Artur Boruc… Jeśli bramkarz zostaje najlepszym piłkarzem drużyny to już wiadomo, że mecz był katastrofą.

Choć w ustawieniu 4-2-3-1, w którym w piątkowy wieczór wyszła drużyna prowadzona przez Adama Nawałkę, boki boiska powinny być dość szczelnie „pozamykane”, to Słowacy większość ataków przeprowadzali właśnie skrzydłami. Stoch, Pecovsky i chwilami, rozgrywający znakomite spotkanie, Marek Hamsik zrobili wiatraki z naszych bocznych obrońców. Spore znaczenie miał brak zgrania, ale nawet to nie może usprawiedliwiać zachowania obrońców reprezentacji (!) Polski. Kiedy już Kosznik, lub z drugiej strony Olkowski doskoczyli do szybkich rywali, środek pola pozostawał pusty, co Słowacy, przy drugiej bramce, znakomicie wykorzystali.

Adam Nawałka chce by każdy zawodnik bronił i atakował, by biegał wzdłuż i wszerz. To mogło działać w Górniku, ale na poziomie reprezentacyjnym tak grać się nie da. Tak grało się dekadę temu! W dzisiejszym futbolu każdy musi mieć jasno wyznaczone zadania na boisku. Bo jeśli zajmujesz się wszystkim, to nie zajmujesz się niczym.

Tak było z naszymi obrońcami. Byli wszędzie, ale nie tam gdzie akurat była piłka.

Paradoksalnie remedium na słabą grę naszej obrony może być, nie ustawienie kolejnego pachołka na murawie, lecz… zredukowanie ich ilości.

Gra trójką obrońców w jednej linii daje dużo więcej możliwości zarówno w destrukcji, jak i w akcjach ofensywnych, a zgranie formacji powinno być dla Nawałki, jako najlepszego w Polsce eksperta, dość łatwe.

Podobnie jak Andrzej Iwan uważam, że Grzegorz Krychowiak dużo więcej dałby reprezentacji na środku obrony niż w roli holding midfieldera . Taka linia obrony złożona z Krychowiaka właśnie, Kamila Glika oraz Arkadiusza Głowackiego – który obowiązek gry w kadrze ma – daje gwarancję solidności i stabilności. W przyszłości miejsce „Głowy” naturalnie zajmie Kamiński, ale będzie miał czas by nauczyć się pewnych schematów i nabrać automatyzmu w grze.

Z początkowego: 3-2-1-3-1, bardzo łatwo byłoby przekształcać ustawienie w zależności od sytuacji boiskowej. W defensywie: 5-4-1, w ofensywie: 3-1-4-2.

Zapewniam, że wprowadzenie tych schematów byłoby dość łatwe, bo chyba nie jest to fizyka kwantowa. Pozycje najważniejszych ogniw kadry w takim ustawieniu byłyby bardzo podobne do tych, które zajmują w meczach rozgrywanych w klubach. Zmusiłoby to Lewandowskiego do okupowania „szesnastki” rywala tak jak ma to miejsce w Borussii Dortmund i w czym „Lewy” jest najlepszy, a nie spacerowanie i wymachiwanie rękoma w kole środkowym boiska. Łukasz Piszczek grałby wysoko, na prawym skrzydle, bez zadań defensywnych, w których, powiedzmy sobie szczerze, jest po prostu słaby. Tylko Kuba Błaszczykowski nieco zmieniłby specyfikę swojej gry. Ale kto inny jak nie on potrafiłby zagrać odpowiednio, w tempo, do wiecznie obrażonego za brak dograń, Lewandowskiego?

Także pressing, na którym tak bardzo zależy Nawałce, a czego brakuje Polakom, mógłby być przeprowadzany bardziej efektywnie, większą liczbą zawodników. Jeśli do tego wszystkiego dodamy bieganie. Ale nie bieganie jak po poranną gazetkę i ciepłe bułeczki, tylko BIEGANIE z prawdziwego zdarzenia mamy prostą receptę na sukces (przynajmniej z Czarnogórą i Mołdawią).

Wprowadzenie ustawienia 3-4-3 lub 3-5-2 wiąże się z czasem, którego aż tak wiele nie mamy. Ale przede wszystkim zbyt mało reprezentantów gra w tym systemie na co dzień

Adam Nawałka w wywiadzie dla „Piłki Nożnej”

No tak… Czasu na naukę profesjonalnych piłkarzy gry „trójką z tyłu” Nawałka nie ma, ale na testowanie marnych, podstarzałych, „ekstraklasowców” czas się oczywiście znajdzie. Na wspinaczkę też się znajdzie, i na spacery po lesie. Nawet na strzelnicę chwila w przeciążonym do granic możliwości grafiku będzie.

Argument o grze w innym ustawieniu w klubach to także porażka. Z tego co widzę to większość klubów, w których występują reprezentanci naszego kraju gra innym systemem niż kadra Polski!

No cóż, dalej powielajmy złe nawyki i blokujmy miejsce komuś bardziej kreatywnemu niż Kosznik…

KUBA CZYŻYCKI

fot. pressfocus.

Pin It