Lech wicemistrzem, MMA na boisku

LEGIA WARSZAWA - LECH POZNAN

Środa w umyśle kibica piłki nożnej zapisała się jako dzień wielkich emocji związanych z Ligą Mistrzów. Niestety ta zakończyła się w miniony weekend i na kolejne wieczory z tymi elitarnymi rozgrywkami poczekać musimy do września. Tymczasem pozostają nam mecze T-Mobile Ekstraklasy. Polskiej lidze do Champions League daleko, no ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma…

Reforma ekstraklasy miała zagwarantować kibicom dużą dawkę emocji aż do ostatniego meczu. Piłkarze jednak trochę się pospieszyli i większość kwestii rozstrzygnęli przed czasem. Poznaliśmy mistrza, spadkowiczów, a dziś dowiedzieliśmy się, kto jest wicemistrzem.

O wczorajszych meczach T-Mobile Ekstraklasy CZYTAJ TUTAJ

Naszą podróż po Polsce z piłka przy nodze zaczynamy od Poznania. Na ulicy Bułgarskiej obejrzeć mieliśmy hit kolejki, mecz o drugie miejsce. I fakt, emocje były. Szkoda, że zagwarantowała nam je jedna drużyna. Lech szybko rozprawił się z Ruchem. Można powiedzieć, że piłkarze „Kolejorza” dołożyli węgla do swojej lokomotywy przed ostatnią kolejką.

***

Teraz zapraszamy do Szczecina. Tam byliśmy świadkami meczu o nic. Legia ma mistrzostwo, a Pogoń nie ma szans na grę w europejskich pucharach. Wielki luz w obu drużynach było widać. Henning Berg postanowił dać okazję do pokopania piłki zawodnikom, którzy z tym okrągłym przedmiotem mają do czynienia głównie na treningach. Pogoń natomiast bez walki, entuzjazmu i zaangażowania.

Oglądając to spotkanie można było odnieść wrażenie, że oglądamy urywki z angielskiej Premier League. Problem w tym, że podobieństwo do uważanej przez wielu za najlepszą ligę świata przejawiało się wyłącznie w agresywnej grze. Piłkarzy obu zespołów bardziej interesowało  efektowne koszenie rywali niż efektowne zagranie piłki. Jedyne co w Szczecinie było piękne to gol Michał Kucharczyka. No i oprawa kibiców Pogoni.

***

Równie ciekawie miało być w Gdańsku. I rzeczywiście było. Ostatnio w Trójmieście odbyła się gala KSW. I chyba opary z tamtejszego widowiska jeszcze unosiły się nad Trójmiastem. Nie brakowało fauli. Według statystyk było ich 26 w wykonaniu obu drużyn. W „meczu przyjaźni” Lechia zremisowała z Wisłą.

***

Z Gdańska jedziemy na południe. Ale nie za daleko, bo do Bydgoszczy. Przy prawie pustych trybunach (kogo to dziwi?)Zawisza podejmował Górnika i był dla gości tłem. Zabrzanie chcieli utrzymać nadzieje na grę w eliminacjach Ligi Europy. Plan wykonali. Albo inaczej – wykonał Zawisza. Górnik nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę. Widząc męczarnie piłkarzy z Górnego Śląska, gospodarze postanowili ułatwić im zadanie. Przecież noszenie nazwy po legendarnym rycerzu do poświęcenia zobowiązuje. Krótko mówiąc – Górnik wygrał po samobójczym trafieniu Łukasza Nawotczyńskiego.

***

Na koniec przenosimy się, czy też wracamy do Łodzi. Wczoraj Matka Natura – na otarcie łez – umożliwiła Widzewowi zagrać równolegle z grupą mistrzowską. Powód do dumy, nie ma co. Najwyraźniej piłkarze spadkowicza postanowili odwdzięczyć się i wygrali.

***

Komplet wyników środowych meczów 36. kolejki T-Mobile Ekstraklasy:

Lech Poznań – Ruch Chorzów 4:0
Pogoń Szczecin – Legia Warszawa 0:1
Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 2:2
Zawisza Bydgoszcz – Górnik Zabrze 0:1
Widzew Łódź – Piast Gliwice 2:1 (mecz został wznowiony od 12. minuty)

WOJCIECH OLSZOWY

fot. Łukasz Laskowski/PRESSFOCUS

Pin It