Derby Londynu. Młoty dotkliwie poobijały Tottenham

Derby to derby. Nie ważne, że spotykają się zespoły oddalone od siebie niemal o całą długość i szerokość tabeli. Punkty nie mają znaczenia. Liczy się walka i serce. Umiejętności może brakować, ale nie charakteru. Dobitnie pokazał to dzisiaj West Ham United.

***

Andre Villas-Boas pokazał, że nie ma dla niego teflonowych piłkarzy. Nawet, jeśli zawodnik kosztował 30 milionów funtów. Roberto Soldado tym samym usiadł na ławce, a od pierwszych minut Jussiego Jaaskelainena straszył Jermain Defoe. Znaczy się – miał straszyć. Początek niespodziewanie należał bowiem do West Hamu. Naładowani derbami podopieczni Sama Allardyce’a pary mieli tylko na kilkanaście minut. Nie było innej opcji. Jeden pomysł na rozegranie akcji szybko wyczerpał formułę. Podanie do boku i wrzutka na oślep. Podróż w przeszłość, do późnych lat 80′.

Sposób na West Ham w tym sezonie jest prosty. Wystarczy powstrzymać Mohameda Diame, co bynajmniej nie jest jednak takie łatwe. Senegalczyk wybija się ponad nieco drewnianych kolegów, biorąc udział w każdej ofensywnej akcji  swojej drużyny, dodając im inwencji i blasku. Już zimą Upton Park powinno być zbyt małe dla 26-letniego pomocnika.

Najciekawszym wydarzeniem pierwszej połowy było zgubienie przez Jussiego Jaaskelainen…kołka. Kołka od prawego korka. To najlepiej oddaje emocje pierwszych 45 minut. No dobra, podobać się mogło również pomysłowe wykonanie rzutu wolnego przez gości. Mark Noble, niczym zośką, przerzucił futbolówkę nad zaskoczonymi członkami koguciego muru. Równie zaskoczony był chyba jednak też Kevina Nolan, który fatalnie przestrzelił.

Nie ważne jednak jak się zaczyna, ale jak się kończy – mówił Leszek Miller. A koniec okazać miał się piorunujący.

Co z tego, że w Tottenhamie błyszczały jednostki. Zawsze na końcu wygrywa drużyna. Nawet, jeśli Paulinho jest kwintesencją nowocześnie grającego defensywnego pomocnika, a Andros Townsend z meczu na mecz przemienia się w angielską wersję Arjena Robbena.
Siedem minut. 420 sekund, który zdefiniowały spotkanie. W tym czasie Jussi Jaaskelainen pierw zatrzymał Jermaina Defoe. Następnie obronił bardzo dobry strzał tegoż. Bramkarz Młotów to taki fiński Dariusz Trela. Najwięcej robi, najmniej się o nim mówi. Jeśli West Ham się utrzyma, to przed Upton Park stanie pewnie pomnik 38-letniego golkipera. A przynajmniej jakaś mała tablica pamiątkowa.

Prywatny pojedynek, sromotnie przegrany przez Anglika, zamiast dać Tottenhamowi prowadzenie, dał wiarę gościom.

Do wiary doszła również szczypta szczęścia.

W 67. minucie zamieszanie na przedpolu Llorisa wykorzystał Winston Reid. Chwilę potem, Ricardo Vaz Te, dotąd kaleczący futbol, dosyć przypadkowo wykorzystał dobre podanie Kevina Nolana. Tyleż zaskoczone, co słabe Koguty pięknym nokautem wykończył Ravel Morrison. Wykończył, poprzedzając cios efektownym rajdem.

Miał być spacerek, miał być lider. Był oklep, jest tylko szóste miejsce. I to na własnym podwórku.

Tottenham Hotspur West Ham United 0:3

67′ Reid , 72′ Vaz Te , 80′ Morrison

http://www.dailymotion.com/video/x15mhyg_gfg_sport

http://www.dailymotion.com/video/x15mi3q_vast_sport

http://www.dailymotion.com/video/x15mibu_fgd_sport

Pozostałe wyniki 7. kolejki:
Manchester City – Everton 3:1
Liverpool FC – Crystal Palace 3:1
Hull City – Aston Villa 0:0
Fulham – Stoke 1:0
Cardiff City – Newcastle United 1:2
Sunderland – Manchester United 2:3
Southampton – Swansea 2:0
Norwich City – Chelsea 1:3
West Bromwich Albion – Arsenal 1:1

fot. Getty Images

TOMASZ GADAJ

Pin It