Wojciech Pawłowski: Esensey they casa!

pawłowski Wojciech Pawłowski mając 18 lat i kilka dobrych występów w Ekstraklasie przeszedł z Lechii Gdańsk do Udinese Calcio. Tam nie wskórał za wiele i został wypożyczony do Latiny Calcio, gdzie również nie potrafił zabłysnąć. Po dwóch latach tułaczki wraca, niczym syn marnotrawny do Polski. Co się u niego zmieniło przez ten czas? Poprawił swój angielski? Sprawdźcie sami!

***

Chcąc, nie chcąc muszę zacząć od tego pytania. Jak twój angielski?
Uczę się. Dajcie mi trochę czasu i będzie wszystko okej. Ale zaraz, zaraz… jesteśmy w końcu w Polsce! Więc z polskim nie mam problemu.

Skoro wiedziałeś, że twoje umiejętności lingwistyczne nie są na najwyższym poziomie, to dlaczego zgodziłeś się na wywiad po angielsku? To była część kontraktu?
Nie chcę ciągle tego tłumaczyć. Było minęło, teraz patrzę tylko do przodu.

Czy poziom humoru w szatni podniósł się po obejrzeniu przez nowych kolegów wywiadu? Miałeś przez to ułatwione wejście do drużyny?
W klubie nie przywiązywano do tego zbyt dużej uwagi.

Na pewno śledzisz rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy. Jak twoim zdaniem radzi sobie Lechia Gdańsk?
Lechia? Póki co gra na miarę oczekiwań. Zajmuje 10. miejsce i ma dobrą sytuacje wyjściową, przed drugą częścią sezonu. Mam nadzieje, że załapie się do grupy mistrzowskiej. Liczę na zimowe wzmocnienia i awans sportowy Lechii. Gdańsk zasługuje na piłkę na dobrym, europejskim poziomie.

Niemal pewne jest, że Lechię przejmą nowi właściciele. Czy uważasz, że dzięki temu klub będzie mógł regularnie zajmować czołowe miejsca w lidze i walczyć w pucharach? Marzeniem nowego właściciela jest stworzenie solidnego europejskiego zespołu.
Wielu ludzi ma marzenia, pytanie brzmi, czy będzie miał kim je realizować? A przede wszystkim! Czym?

Wszyscy kibice pamiętają twoje wypowiedzi o reprezentacjach młodzieżowych i powrocie do Ekstraklasy. Chyba zrozumiałeś, że nie należało głośno o tym mówić. Żałujesz tego, co wtedy powiedziałeś?
W przypadku reprezentacji Polski z trenerem Marcinem Dorną jestem w stałym kontakcie, więc, nie ma tematu. Odnośnie Ekstraklasy… cóż. Powiedziałem to i tyle. Swoich słów nie cofnę.

Twój podbój Włoch nie wyglądał chyba tak, jak sobie wyobrażałeś? Pewnie dość duży w tym udział miały kontuzje. Teraz wracasz z „podkulonym ogonem” do Ekstraklasy. Żałujesz, że wyjechałaś tak szybko (w wieku 18. lat przyp. red.)?
Wracam z podkulonym ogonem? Dobre sobie. Nie żałuję wyjazdu. Gdybym ponownie dostał taką szanse, to skorzystałbym z niej. We Włoszech nauczyłem się wielu rzeczy.

Gdyby zadzwoniłby do Ciebie 18-19-letni chłopak i zapytał, czy wyjeżdżać, to co byś mu poradził?
Odpowiedziałbym, że każdy przypadek jest inny. Jeżeli czułby się na tyle mocny, że wiedziałby, że da radę, to niech wyjeżdża już teraz. Udinese to idealne miejsce do rozwoju. Takich klubów życzę każdemu.

Czy wydoroślałeś we Włoszech? Zdobyłeś więcej pokory?
Z pewnością tak. Z Włoch wracam dojrzalszy jako człowiek i jako piłkarz.

Na pewno twoim celem na najbliższe miesiące jest odbudowanie formy. Co dalej?
Na razie skupiam się na grze we Wrocławiu. Chce się jak najlepiej zaprezentować i podnieść swoje umiejętności. Po grze w Śląsku wracam do Udinese. Serie A w barwach Udine. To mój cel!

Ostatnio we włoskiej piłce pojawia się coraz więcej Polaków. Czy Włosi rzeczywiści mają takie dobre zdanie o polskich piłkarzach?
Trudno powiedzieć. Trzeba byłoby zapytać Włochów. Ja spotkałem się z samymi dobrymi opiniami.

Czy któryś z Polaków występujących w Serie A, który obecnie nie gra w ogóle, lub gra bardzo mało, ma szanse w nowym roku grac więcej?
Tak. Wojciech Pawłowski (śmiech).

Ostatnio Legia Warszawa w fatalnym stylu odpadła z Ligi Europy. W grupie grała z Lazio Rzym. Czy we Włoszech lub w drużynie komentuje się słabą postawę Mistrza Polski?
Nie sądzę, żeby w Latinie kogokolwiek interesowały losy warszawskiej Legii.

Kto jest najlepszym zawodnikiem, z jakim przyszło Ci grać?
Zdecydowanie Antonio Di Natale. Jest żywa legenda Udine. Przebywanie z nim na boisku to prawdziwy zaszczyt. Autorytet, ale i świetny człowiek! Jestem dumny, że grałem z nim w jednej drużynie.

Piotr Zieliński powiedział kiedyś, że w szatni Udinese jesteś, a w zasadzie byłeś jedną z tych osób, które dbają o atmosferę.
Cóż mogę powiedzieć. Esensey they casa.

Rozmawiał EMIL CICHOŃSKI

fot. Legia.net

Pin It