Emocje jak na grzybach? Nie dzisiaj!

Czy multiliga, w momencie gdy wszystko jest już rozstrzygnięte, musi być nudna? Dziś przedstawiciele grupy spadkowej pokazali, że nie i zaserwowali nam cały worek goli, sprawiając że dzwonek w studiu nc+ odzywał się dosłownie co chwilę.

s.

Niech żałują ci, którzy odpuścili dzisiejszy wieczór z Ekstraklasą kosztem wcześniejszego wyjścia na miasto, do klubu, na grilla, czy gdziekolwiek indziej. Podczas multiligi nie warto było nawet wyjść do toalety czy po herbatę, bo z całą pewnością pod naszą nieobecność na którymś ze stadionów padłby jakiś gol. I to niekiedy jaki! Kto by przypuszczał, że już po pierwszych czterech meczach kandydatów do bramki kolejki będzie kilku – Przybecki (nawet dwa razy!), Dudu, Kaczmarek, Paixao, Pawłowski - oni strzelali dziś tak, jak chcielibyśmy, żeby strzelali zawsze. Całkiem przyjemną niespodziankę zaserwowali nam dziś dosłownie wszyscy ligowcy, do których w przyszłym sezonie – tak, to już pewne – dołączą górnicy z Łęcznej i Bełchatowa.

***

Cracovia – Jagiellonia Białystok 2:2 (2:1)

Korona Kielce – Śląsk Wrocław 1:5 (1:2)

Piast Gliwice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (2:0)

Zagłębie Lubin – Widzew Łódź 3:3 (1:2) – mecz przerwany w 90. minucie

***

Przy Kałuży odrobinę przemeblowana Cracovia podejmowała juniorską drużynę Jagiellonii i wytypowanie zwycięzcy tego spotkania wydawało się stosunkowo proste, choć jak to często bywa, Ekstraklasa bywa przewrotna. „Pasy”, mimo że ostatnio zapominają jak się gra w piłkę, dziś w swoim stylu, mając ogromną przewagę w posiadaniu piłki świetnie rozpoczęły mecz, w pół godziny strzelając dwa gole autorstwa powracających do składu Stebleckiego i Dudzica. Na ogromne słowa uznania zasługuje akcja gości, po której zdobyli oni gola kontaktowego, bo to, co po prawej stronie zrobił Filip Modelski, to prawdziwy international level. Przytomnie w polu karnym zachował się wówczas Jan Pawłowski, nie bez kozery przez komentatorów nc+ nazwany „last action hero”. W samej końcówce przeprowadził on bowiem fantastyczną akcję, po której wyrównał stan meczu. 2:2, koniec, mecz bez żadnej historii i wynik, który nie robi różnicy ani jednym, ani drugim. A jednym z niewielu, który po tym meczu będzie nosił wysoko głowę jest Michał Probierz, który wreszcie do woli może podkreślać to, co najbardziej lubi – że nie boi się stawiać na młodzież.

***

Zupełnie jednostronny był mecz Korony ze Śląskiem, gdzie gospodarze przez jakąś godzinę prezentowali antyfutbol, którego nawet w Polsce nie oglądamy  zbyt dużo aż w takim żałosnym wykonaniu. Kielczanie co prawda jako pierwsi strzelili gola – w zasadzie wrocławianie strzelili go sobie sami – ale przez 2/3 spotkania nie mieli po swojej stronie choćby jednego oddanego strzału. Śląsk po stracie bramki szybko wyszedł na prowadzenie, ale miał przy tym mnóstwo szczęścia – najpierw fatalny błąd Kosiorowskiego wykorzystał Marco Paixao, a chwilę później błędną decyzję podjął debiutujący dziś w Ekstraklasie Sebastian Krasny, który w 39. minucie niesłusznie wskazał na jedenasty metr, a swojego 20 gola w sezonie strzelił portugalski kapitan gości. Po przerwie, z niewielką pomocą rywala piękną bramkę zdobył Dudu, a tuż po tym incydencie, Korona dość niespodziewanie ruszyła do szaleńczych ataków. Impet, z jakim gospodarze cisnęli pod pole karne Śląska okazał się jednak zbyt słaby na Wojciecha Pawłowskiego, który kilkukrotnie w znakomity sposób ratował skórę swoim kolegom. W końcówce swojego drugiego gola w sezonie strzelił Sebastian Mila, a 21. Paixao, pieczętując tym samym zwycięstwo ekipy innego Pawłowskiego – Tadeusza, nie tylko w tym meczu, ale i w całej grupie spadkowej.

***

Na niezłym poziomie stał również mecz w Gliwicach, gdzie – podobnie jak w Krakowie – gospodarze zadali dwa szybkie ciosy, po których goście zdołali się podnieść dopiero w końcówce. W drużynie Piasta nie zawiedli ci, którzy przeważnie nie mają tam w zwyczaju zawodzić – świetne wrzutki przy bramkach zanotowali Badia i Podgórski – choć temu należy się tylko asysta drugiego stopnia – a ich podania skutecznie wykorzystali starzy, sprawdzeni wyjadacze – Jurado i Kędziora. Z kibicami ładną koszulką i obronionym karnym pożegnał się Dariusz Trela, który po sezonie Gliwice zamieni na Gdańsk, a wiele wskazuje na to, że nie tylko on dzisiejszym występem zakończył w swojej karierze etap z Piastem. Podbeskidzie walczyło o jak najlepsze miejsce na koniec sezonu i choć Śląska wyprzedzić się nie udało, to i tak w Bielsku mogą czuć satysfakcję. Leszek Ojrzyński przejął zespół drewniany, a zostawił murowany, można powiedzieć. Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy jeszcze, że drugiego karnego z rzędu nie wykorzystał Marek Sokołowski, co zdarza się mniej więcej tak samo często, jak dwa skuteczne loby Przybeckiego w jednym spotkaniu.

***

I tym samym dynamicznie przebrnęliśmy do ostatniego dzisiejszego spotkania, które z powodu fety kibiców Zagłębia nie doczekało się końcowego gwizdka. Fani „Miedziowych” tak hucznie świętowali sukces, jaki wywalczyli ich piłkarze, że aż zaśmiecili nieco boisko i spadkowiczów na pożegnanie z Ekstraklasą czeka zapewne walkower. A co działo się na murawie, zanim znać o sobie dali ultrasi? Oj działo się, i to bardzo dużo. Mało kto by się spodziewał remisu 3:3, niewykorzystanego karnego i dwóch bliźniaczo podobnych, fantastycznych lobów Przybeckiego w meczu dwóch zdegradowanych już drużyn – my również tego nie oczekiwaliśmy – ale cóż, piłkarze wszystkich zespołów dawali nam dziś przedwczesne prezenty na Dzień Dziecka, więc i w Lubinie postanowili, że nas trochę porozpieszczają. Zwłaszcza trafienia byłego skrzydłowego Polonii zasługują na szczególną uwagę, bo o tym, że przelobowanie wychodzącego bramkarza nie jest takie proste, przekonaliśmy się choćby wczoraj, kiedy to w meczu Hiszpanii z Boliwią skompromitował się Fernando Torres. Godne odnotowania jest też niecelne uderzenie z karnego Mateusza Cetnarskiego, który – jeśli odejdzie z Widzewa i trafi do któregoś z klubów Ekstraklasy – koniecznie musi się sprawdzić w Turbokozaku. Mało który zawodnik z taką łatwością potrafi trafić w poprzeczkę.

WIKTOR DYNDA

Fot. Norbert Barczyk/Pressfocus

s.

Pin It