Wielkie szczęście Chelsea. The Blues w ostatniej chwili ratują remis z WBA

Mourinho-Mad

Ponoć jakość nauczyciela definiują jego wychowankowie. Jose Mourinho już poznał smak rywalizacji z Andre Villasem- Boasem. Dziś na Stamford Bridge czekała na niego była prawa ręka w Chelsea. Steve Clark, skądinąd legenda The Blues.  I ta legenda postawiła faworytom bardzo twarde warunki.

Minęły już czasy, gdy West Bromwich Albion biły ekipy posiadające w składzie 11 zdrowych mężczyzn. Mineły również czasy niszczenia przez Chelsea rywali na ich stadionie. Te zmienne mogły sugerować wyrównane spotkanie. Niestety, wyrównane niekoniecznie znaczy emocjonujące.

The Hawhtorns są w tym sezonie bardzo niewygodni dla najlepszych. Na drużynę z Birmingham nadziali się dotychczas i Arsenal i Manchester United. Nie inaczej było tego popołudnia z Chelsea.

W pierwszej odslonie gry mecz przypominał te znane nam z T-Mobile Ekstraklasy,  jedynie z włączonym, niczym na DVD, przyciskiem dwukrotnie zwiększającym szybkość. Niby Chelsea miała przewagę, ale ta przewaga oznaczała podania wszerz i długie piłki na oślep po dosyć wysokim pressingu gości. Do 45. minuty najciekawszymi sytuacjami było przyjęcie na jaja strzału Franka Lamparda przez Youssufa Mulumbu i ładny, ale zbyt lekki strzał z wolnego Oscara. Na szczęście, z pomocą dla znużonej widowni przybył Liam Ridgewell. Prawdziwek z obrony WBA zamiast, będąc trzy metry od pustej bramki wybić piłkę odbitą przez Myhilla, postanowił spokojnie przenieść ją na lepszą, lewą nogę. Moment ten wykorzystał Samuel Eto’o, zdobywając kolejną w tych rozgrywkach bramkę głównie dzięki sprytowi.

Podczas przerwy zawodnicy doszli chyba do wniosku, że czas podkręcić tempo. Tym samym powrócił stały, wysoki poziom Premier League. Co prawda Chelsea dalej chciała wygrać jak najmniejszym nakładem sił i jak największą częstotliwością podań wszerz, ale gospodarze napotkali wreszcie nie tylko opór, ale również oddawanie ciosów. WBA ma jednak szczęście, że Roya Hodgsona zastąpił swojego czasu Steve Clarke. Coraz śmielsze ataki przyjezdnych doprowadziły do słupku po strzale Shane’a Longa. The Blues zignorowali ten sygnał ostrzegawczy i już dwie minuty później połowa słynnego podczas Euro 2012 duetu Long-Cox wpakowała futbolówkę do bramki Petra Cecha. Drugi babol przyszedł w 68. minucie. Główny winowajca wyłonił się z grona tych, których o to podejrzewano w najmniejszym stopniu: bramkarz Chelsea. Dotychczas niezawodny 31-latek przepuścił dziś strzał lekki, łatwy, lecący prosto w niego. I, jak się okazało, prosto do siatki.

Dwie bramki potrzebne były do przebudzenia się Chelsea. WBA zostało zmuszone do postawienia autobusu. Pojazd niemal dojechał do celu. Zatrzymał go dopiero sędzia, dyktując niesłuszny rzut karny po mało subtelnej symulce Ramiresa. Na 20 sekund przed końcem jedenastkę pewnie wykorzystał Eden Hazard.

Mourinho kontra Uczniowie 3:3.

Chelsea – West Bromwich Albion 2:2

45′ Eto’o, 95′ Hazard – 60′ Long, 68′ Sessegnon

Pozostałe wyniki dotychczas rozegranych, sobotnich spotkań:

Aston Villa – Cardiff City 2:0
Crystal Palace – Everton 0:0
Liverpool – Fulham 4:0
Southampton – Hull Cit y 4:1

TOMASZ GADAJ

Pin It