Przebudzenie z zimowego snu

W sobotę sędziowałem mecz Cracovii z GKS-em Katowice. Wrażenia po powrocie? Po powrocie to chyba dość mocno powiedziane. Powiedzmy, że po nieco dłuższej przerwie zimowej. A podsumowując tak w telegraficznym skrócie swój tegoroczny debiut – fajny stadion i atmosfera bliska ekstraklasowej.

Padło wiele ciepłych słów. Sporo zawodników, kiedy mnie zobaczyło, przywitało szerokim uśmiechem. Nie ukrywam, że wielu z nich lubi, kiedy sędziuję. Abstrahując od pojedynczych przypadków, generalnie odbiór mojej osoby nie jest najgorszy. Może to przez to moje kopanie przed laty?

Pewnie, niektórzy mogą mnie nie lubić, ale to raczej przez wspomnienia, przez jakieś sytuacje i błędy z przeszłości. Ale to już ryzyko zawodowe. Każdy, kto decyduje się na przygodę z sędziowaniem, musi być tego świadomy.

No więc znów poczułem zapach murawy. Chciałoby się częściej, to na pewno. Dobrze byłoby  też, gdybym zawsze schodził z boiska w okolicznościach i humorze takich jak w Krakowie. Mam nadzieję, że wszystko jest ku temu na dobrej drodze.

Nie sposób nie wspomnieć też o tym, co odbiło się najszerszym echem – słówko więc o zachowaniu kibiców…

Tragedia! Słyszałem tłumaczenia ludzi, że dałem gwizdkiem sygnał na zakończenie minuty ciszy. Przecież wszyscy doskonale wiedzą, że ten gwizdek oznaczał jej rozpoczęcie! Celowo skróciłem minutę ciszy do kilkunastu sekund, bo stanie na środku w takiej scenerii było wręcz żenujące! Nie można było tego nie słyszeć… Ale więcej nie będę o tym pisał. Szkoda strzępić języka na takich „kibiców”.

Ludzie pytają, czy wróciłem na stałe. Trudno mi mówić czy na stałe, czy nie na stałe. Ująłbym to inaczej: mam nadzieję, że spotkanie Cracovii z GKS-em było dla mnie początkiem jakiejś dłuższej serii. Jestem dobrze przygotowany do trudów rundy wiosennej, więc będę o to walczył. Jestem zwarty i gotowy, czekam tylko na swoją kolej. A później już wszystko w moich nogach i mojej głowie.

Mam nadzieję , że tak jak przez pierwsze cztery lata mojego sędziowania w ekstraklasie wielu ludzi nie wiedziało, że istnieje taki sędzia jak Adam Lyczmański, wielu teraz nie będzie wiedziało, że wróciłem i prowadziłem jakieś zawody. A tak się stanie, jeśli nie będzie błędów. Wtedy nie będzie się o nas pisać.

A z tym pisaniem ciągłe problemy. Nie rozumiem mediów i sposobu, w jaki traktuje się sędziów. Pisałem już wcześniej, że poziom naszej ligi jest, jaki jest. No powiedzmy, że jest przeciętny. Dlatego czasem zbiera się sędziom. Na kimś trzeba się wyżyć, tak?

Nikt nie napisze, że ktoś nie strzelił raz czy dwa w prostej sytuacji, ale kiedy nam zdarzy się drobny błąd, od razu jest wytykany. Apeluję! Patrzmy na ogólny poziom piłkarzy i sędziów! W skali światowej my naprawdę nie wyglądamy najgorzej. Nie jesteśmy wcale tak źli, jak możemy o sobie przeczytać w gazetach. A już na pewno nie odstajemy od czołówki na tyle, na ile odstają nasi zawodnicy…

ADAM LYCZMAŃSKI

Pin It