Nie tylko Giggs. Inni grający trenerzy w historii brytyjskiej piłki

Ryan Giggs zakończył kilkutygodniowe regencję na Old Trafford. Jeśli nie stanie się nic niebywałego, rządy w czerwonej strefie Manchesteru United niebawem obejmie Luis Van Gaal. Walijczyk, nim dopełnił misję, po raz kolejny zapisał się w historii United.

01-640x120

41-latek był bowiem pierwszym grającym trenerem „Czerwonych Diabłów”. Gdy wpuszczał na boisko samego siebie, część spoglądała na to z podziwem, część  zaś traktowała to nie tyle jako ciekawostkę, co dziwacznie. Jak baba z brodą na Eurowizji. A jeszcze kilkanaście lat temu menedżer będący jednocześnie zawodnikiem był stylem pracy dosyć powszechnym. Przez pewne grono stawiany nawet wyżej niż tradycyjny model szkoleniowca. W XXI wieku zaś ów przypadek zanotowano ledwie dwukrotnie (Giggs oraz Stuart McCall w Bradford City).*

Przedstawiamy zatem poprzedników Giggsa w łączeniu ognia i wody. Trenera i zawodnika. Skupimy się na Anglii, bo tam było ich najwięcej, chociaż zdarzają się pojedyncze przypadki w innych krajach (Romario, Nicolas Anelka).

W nawiasach lata, w których poszczególni gracze łączyli obie funkcje.

KENNY DALGLISH (FC Liverpool 1985 – 1990)

Sukcesy: 3 mistrzostwa Anglii, dwa krajowe Puchary

Najbardziej utytułowany, na krajowym podwórku, grający menedżer. Dekadę wcześniej Kenny Dalglish wyznaczył szlak, którego rozkwit popularności przypadł na lata ’90. Pierwszy i ostatni Szkot w XX wieku nazywany przez Anglików „Królem”, zdobył trzy ligowe skalpy oraz dwa puchary kraju. Sam Dalglish zbyt wymiernie do tych sukcesów na murawie się nie przyczyniał. Bynajmniej jako piłkarz. Urodzony w 1951 roku napastnik zdawał sobie sprawę z upływającego czasu. Jego największą siłą była znajomość własnych słabości. Konsekwentnie, rok po roku, sezon po sezonie, coraz rzadziej pojawiał się na boisku. Wreszcie, dożywając pięknego futbolowego wieku 39 lat, pożegnał się z kibicami w 1990 roku, ostatniego gola strzelając zaś ponad 36 miesięcy wcześniej. Rok później odszedł z Anfield Road również jako trener. To były ostatki wielkiego Liverpoolu rozpoczętego erą Billa Shankleya. Klub do dziś próbuje odbudować dawną pozycję. Gdzieniegdzie słychać, że cale zło symbolicznie rozpoczęła właśnie piłkarska śmierć „Króla Kenny’ego”.

GREAME SOUNESS (Rangers FC 1986 – 1991)

Sukcesy: 4x Mistrzostwo Szkocji, 4x Puchar Ligi

Kolegą z boiska Dalglisha był Greame Souness. Młodszy ze Szkotów postanowił jednak nie kontynuować kariery pod buławą „Króla Kenny’ego”, lecz podążyć własną ścieżką. W 1986 roku pomocnik wrócił do ojczyzny i przyjął funkcję grającego trenera Rangersów. 60-letni dzisiaj menedżer, wobec zakazu gry europejskich pucharach dla angielskich klubów za tragedię Heysel, pragnął stworzyć z „The Gers” potęgę nie tylko krajową, ale międzynarodową. Udało się połowicznie. Ekipa z Glasgow czterokrotnie z rzędu wygrała szkocką ekstraklasę, tyleż samo razy wznosząc Puchar Ligi. Nie udało się jednak nawiązać do lat ’70, gdy ekipa z Glasgow wygrała Puchar Zdobywców Pucharów. Co najmniej równie dobrze, jeśli nie bardziej, Souness został jednak na Ibrox zapamiętany również jako ten, który w 1989 roku doprowadził do założenia niebieskiej koszulki przez Mo Johnstone’a, byłego gracza Celtiku i – co gorsza dla fanów – katolika. Menedżer tym samym złamał ponad stuletnią niepisaną zasadę Rangersów o zatrudnianiu jedynie Protestantów. Szkoleniowiec skwitował głosy sprzeciwu tym, że religia nie ma dla niego znaczenia, bo jego żona jest katoliczką.

Souness wsławił się również dwiema innymi rzeczami. W swoim debiucie jako grający trener otrzymał… czerwoną kartkę. Drugą rzeczą jest trenerskie wychowanie swojego asystenta, Waltera Smitha, który po jego odejściu zdobywał mistrzostwo przez siedem lat z rzędu. A gdzie mógł zdezerterować jego mentor? Naturalnie, do Liverpoolu. Za Kenny’ego Dalglisha.

GLENN HODDLE (Swindon Town 1991-1993, Chelsea 1993-1995)

Sukcesy : finał Pucharu Anglii, półfinał Pucharu Zdobywców Pucharów, awans do Premier League

Glenn Hoddle był w latach ’90 nadzieją angielskiej trenerski. Piłkarska długowieczność i powolne żegnanie się z grą zrodziły błyskawiczną karierę szkoleniową. Wracający po czterosezonowym byczeniu się na Lazurowym Wybrzeżu przeplatanym z  grą dla AS Monaco, 34-letni wówczas pomocnik począł dyrygować – zarówno na boisku jak i na ławce – drugoligowym Swindon. The Robins, okropnie zadłużeni i okropnie lekceważeni, po zaledwie dwóch wiosnach rządów Hoddle’a weszli do Premier League. Weszli razem, ale zagrali już osobno, gdyż Anglik zdecydował się rozwijać w Chelsea. Tam podwójną rolę pełnił do 1995 roku, dochodząc w tym czasie do finału Pucharu Anglii oraz do przedostatniego szczebla Pucharu Zdobywców Pucharów. Po zawieszeniu butów na kołku, były gracz Tottenhamu doprowadził „The Blues” do półfinału FA CUP 1995/1996. Dzisiaj te wyniki może i wywołują jedynie uśmiech politowania, lecz Chelsea kiedyś, szczególnie 20 lat temu, była zespołem mocno przeciętnym, a ów rezultaty budziły podziw. Na tyle duży, że praca na Stamford Bridge stała się dla Hoddle’a trampoliną do posady selekcjonera „Trzech Lwów”.

RUUD GULLIT ( Chelsea 1996-1998)

Sukcesy: Puchar Anglii

Po Hoddle’u schedę przejął Ruud Gullit. Totalny napastnik wychowany na łożu totalnego futbolu  Rinusa Michelsa. Jak się okazało – również zawodnik totalny. Zaczynał jako snajper, następnie przeistoczył się w zawodnika drugiej linii, by na stare lata w Chelsea grywać czasem nawet jako defensor. W ciągu 12 miesięcy Holender na tyle rozkochał w sobie niebieską część Londynu, że to właśnie jemu powierzono rolę sukcesora Hoddle’a. W sezonie 1996/1997 legenda Milanu doprowadziła do ekstazy Stamford Bridge, sięgając po pierwsze od 26 lat trofeum – Puchar Anglii. W lidze lepszy okazał się tylko Manchester United. Bajka trwała jednak krótko. W kolejnej kampanii Gullit nie dotrwał końca rozgrywek. Jego rosnące ego, podbudowane i tak ciężkim już charakterem, doprowadziło do scysji z prezesem klubu, Kenem Batesem. Szorstki biznesmen nie pieścił się z surinamskim gwiazdorem. Zwolnił go, na odchodne publicznie dodając, że on to właściwie 52-latka nigdy nie lubił.

GIANLUCA VIALLI (Chelsea 1998-2000)

Sukcesy: Puchar Zdobywców Pucharów, Puchar Anglii,Puchar Ligi, Superpuchar Europy, Superpuchar Anglii

(Photo by Bongarts/Getty Images)

Dla niektórych może to być szokiem, ale Chelsea istniała przed erą Romana Abramowicza. Co więcej, miała się całkiem dobrze. W latach ’90 „The Blues stanowili pierwszą kosmopolityczną ekipą w homogenicznej wówczas Premier League. Do Londynu napłynęli między innymi wspomniany Gullit, Ginfranco Zola, Dan Petrescu, Roberto Di Matteo, Frank Leboeuf czy Ed dE Goey. A także znany z Sampdorii Genua Gianlica Vialli, który wziął robotę wywalonego na zbity pysk holenderskiego trenera. Kultowa zbieranina. Against Modern Football i pierwsze znane nazwiska dzieciaków urodzonych na przełomie lat 80/90 w jednym. 33-letni wówczas Vialli świetnie dokończył nieźle rozpoczęty sezon. Chelsea sięgnęła po Puchar Zdobywców Pucharów oraz Puchar Ligi. Kolejny sezon przyniósł skalp w postaci Superpucharu Europy. Kilka miesięcy przed zwolnieniem, Włoch do klubowej gabloty dołożył Puchar Anglii i Tarczę Dobroczynności. Vialli odszedł po wojnie w szatni z zagranicznymi gwiazdami, między innymi Didierem Deschampsem, Zolą oraz Petrescu. Ludźmi, których sam niegdyś był gorącym orędownikiem.

Chelsea w latach 1993 – 2000 bez przerwy, z wyjątkiem kilkumiesięcznej przerwy po zakończeniu kariery zawodniczej przez Hoddle’a, prowadzili grający trenerzy.

BRYAN ROBSON ( FC Middlesbrough 1996-1997)

Sukcesy : awans do Premier League, finał Pucharu Anglii, finał Pucharu Ligi

Gdy w Manchesterze United łokciami rozpychała się klasa ’92, dla weteranów oznaczało to jedno – odejście. Bryan Robson, po 13 latach walki na Old Trafford i ośmiu latach wiernej służby u Sir Alexa Fergusona, obrońca obrał kurs na północ Anglii. Middlesbrough potrzebowało i defensora, i trenera. Za jednym zamachem 37-latek wypełnił obie te luki. Błyskawicznie zaliczył awans do Premier League. Na Riverside pojawiła się nagle wielka kasa i wielcy piłkarza, jak Juninho Paulista czy Fabrizio Ravanelli. Niespodziewanie stworzyła się szansa na nową siłę w angielskim futbolu. Niestety, blichtr okazał się krótkotrwały. Robson ostatni mecz jako piłkarz rozegrał, będąc niemal 40-latkiem, w Nowy Rok anno domini 1997. Kilka miesięcy później dokonał czegoś niebywałego – doprowadził Middlesbrough do dwóch finałów krajów pucharów, spadając jednocześnie na zaplecze pierwszej ligi. W celu dopełnienia dodajmy – Robson oba te finały przegrał, ale na stanowisku przetrwał aż do 2001 roku.

OSVALDO ARDILES (Swindon Town 1989 – 1991)

Legenda Tottenhamu i jeden z pierwszych latynoskich techników na Wyspach. Argentyńczyk, który na mundialu w swojej ojczyźnie grał z nietypowym numerem na koszulce – 1. I bynajmniej nie był golkiperem. Ossie w wieku 37 lat nie spełniał już wymogów fizycznej i coraz szybszej First Division. Niemniej jego wciąż żywa technika oraz bogate doświadczenie stanowiły pokusę dla występującego szczebel niżej Swindon. Renoma 37-letniego rozgrywającego dała mu narzędzie do głębokich zmian The Robins. Długie piłki zastąpiły próby gry na ziemi, na kształt sławnej filozofii , jak zwykł Carpet Football Bobby’ego Robsona. W wydaniu Ardillesa przedstawiano to jako Samba Style. Ekipa z południa Anglii zaczęła stosować formację diamentu, 4-4-2, dzisiaj nieco przeżytą, wtedy będącą jendak w cieniu ustawienia z trójką defensorów. Odnowione Swindon w drugim sezonie Argentyńczyka awansowało po barażach do First Division, lecz z powodu kłopotów finansowych komisja nie dopuściła The Robins do gry na najwyższym szczeblu rozgrywek. Zarząd wymusił sprzedaż najlepszego gracza, Alana McLoughlina, za którym szybko poszli inni. Zrezygnowany Ardilles w lutym 1991 roku wykorzystał szansę ucieczki, parafując umowę z Newcastle. Jego rolę przejął opisywany wcześniej Hoddle.

Sam Ardilles bardzo rzadko wystawiał samego siebie. Dokonał tego zaledwie dwa razy.

Peter Reid (Manchester City 1989-1993)

Peter Reid. Postać dzisiaj nieco zapomniana, ale swojego czasu Anglik był żelaznym punktem silnego Evertonu, z którym dwukrotnie w latach 80′ sięgnął po ligowe zwycięstwo, a raz nawet wygrał Puchar Zdobywców Pucharu. W szczytowym momencie kariery urodzonego w 1956 roku zawodnika uznawano za czwartego piłkarza Europy. Liverpoolski rozdział kariery defensywny pomocnik zakończył 25 lat temu, gdy zdecydował się przyjąć ofertę Manchesteru City. Ofertę zawierającą podwójne zobowiązanie. Reid jako trener nie mógł jednak dokonać na Maine Road tego samego jako trener, do czego doszedł na Goodison Park jako zawodnik. Obywatele ugrzęźli na mieliźnie przeciętności, a eksploatowane do granic możliwości, już wtedy archaiczne kick and rush , kruszyło coraz mniejszy krąg zwolenników Reida. Anglik ostatecznie, po fatalnym ligowym starcie, został zwolniony 26 sierpnia 1993 roku. Do ostatnich chwil bardzo często wstawiał siebie do podstawowego składu, nawet mimo 38 wiosen na karku.

* Garry Monk teoretycznie sprawował w sezonie 2013/2014 funkcję grającego menedżera Swansea – był w kadrze zespołu, lecz nie wystawił siebie w żadnym spotkaniu.

TOMASZ GADAJ

01-640x120

Pin It