Neymar, czyli jak z Boga stać się obiektem drwin

Neymar-Barcelona Kiedyś odbyłem luźną rozmowę z Pawłem Zarzecznym. Kierunek naszej dysputy zszedł na tematy poboczne – dlaczego wielcy królowie stają się żebrakami. Morał całej rozmowy był taki, że najgorsze w byciu wielkim jest to, że wszystko może się spieprzyć. I to w mgnieniu oka. Wie coś o tym Neymar, który jeszcze w lecie roku poprzedniego roku był uważany za wszechmogącego i chodzącą, piłkarską doskonałość. Dzisiaj kibice FC Barcelona coraz odważniej mówią, że Neymar to transferowy niewypał.

***

Jak to możliwe, że w kilka miesięcy można stracić tak wiele ze swojej reputacji? Wcześniej genialny drybler, teraz cyrkowiec. Kiedyś człowiek o niesamowitym instynkcie – teraz zwykły „nurek”. W Brazylii Neymara uważano za kolejne wcielenie słynnego Garrinchy z racji podobnego stylu gry. Dbali o niego sędziowie, aby przypadkiem nie doznał urazu. Mentalność ligi brazylijskiej i taktyczne rozbestwienie idealnie pasowały do trochę nieokrzesanego młodego człowieka, mającego ogromny talent. Transfer do Europy miał być powitaniem nowego króla europejskich boisk. Trzeci artysta po Messim i Ronaldo. Tymczasem Neymara zdecydowanie przyćmił Gareth Bale, a Brazylijczyk padł ofiarą presji oczekiwań. Może zbyt szybko zaczęto wymagać od niego zbyt wiele? ( TUTAJ zobacz piękne i wzruszające zachowanie Neymara).

W lecie 2013 roku Neymar pytany o relację jego z Messim odpowiadał cały czas w tym samym tonie: Nie zamierzam walczyć z Lionelem Messim. Przychodzę do Barcelony, aby stał się on jeszcze lepszym piłkarzem.

Obawy o wpasowanie się Neymara do Dumy Katalonii wydawały się nie mieć końca. Johan Cruyff uznawany powszechnie za „szarą eminencję” klubu z Camp Nou był najbardziej śmiały w swoich tezach. Od początku wieścił, że Neymar stanie się symbolem końca epoki Barcelony. Holender niczym słynny jasnowidz z Człuchowa strzelał na prawo i lewo czarnymi wizjami. Cruyff uważał, że na boisku nie ma miejsca dla Messiego i Neymara. ( TUTAJ czytaj o trudnych początkach Neymara w Europie).

FC Barcelona przegrała trzy mecze z rzędu pierwszy raz od jedenastu lat. Tak się zastanawiam: czy jest sens szukania „kozła ofiarnego”? Czy nie prościej stwierdzić po prostu, że słaba forma Katalończyków w tym sezonie to zbieg nieszczęśliwych okoliczności? Nowy trener, starzejący się Puyol, Dani Alves, Xavi, wyjście z dołka największych  ligowych rywali… I przede wszystkim, kontuzje trapiące Lionela Messiego. Najłatwiej powiedzieć, że wszystkiemu winny jest gościu, który dopiero przyszedł i kosztował ciężki hajs. Wiadomo było, że nie da się dominować w nieskończoność, a ślady „wirusa” pustoszącego organizm było widać już w kwietniu, kiedy zespół praktycznie bez trenera dostał od Bayernu Monachium „7up” w dwumeczu.

Gdzie w tym wszystkim wina Neymara? Ano właśnie, nie wiadomo.

Bardzo szkoda ambitnego, młodego człowieka. Mylą się wszyscy ci, którzy już wysyłają go z powrotem za ocean. Czterdzieści meczów, piętnaście bramek – w tym jedna dająca Superpuchar Hiszpanii, druga strzelona w jesiennym El Clasico i trzecia w jednym z najcięższych meczów ostatnich lat w Lidze Mistrzów – przeciwko Atletico Madryt. Nie jest źle, ale zachowanie w ostatnich meczach budzi politowanie. Nie gra dyskwalifikująco słabo, natomiast wiadomo nie od dziś, że Neymar ma skłonność do „nurkowania”. Każdy jego tego typu występek jest natychmiast wyłapywany i piętnowany. W pamięci zamazuje się obraz tego, co już zrobił – a trzeba przyznać, że dorobek ma bardzo dobry – jak na debiutanta w poważnej, klubowej piłce. Neymara nawet oskarża się o to, że wpędził Daniego Alvesa w „kryzys wieku średniego”. Naprawdę, ciężko o większe bzdury. ( TUTAJ zobacz piękne i wzruszające zachowanie Neymara).

Największa nadzieja Brazylijczyków na Puchar Świata nie może być krytykowana za jeden słupek w finale Pucharu Króla, tymczasem tamto zdarzenie w zestawieniu z rajdem Bale’a i golem na 2:1, stało się symbolem poważnego regresu. Może trzeba przyjąć do wiadomości, że jego czas jeszcze nie nadszedł? Może po prostu potrzebuje go więcej?

Miejmy nadzieję, że ten Neymar choćby z Pucharu Konfederacji wróci już niebawem. Znowu będzie zachwycał, a wtedy już nikt nie śmie powiedzieć, że jest słabym piłkarzem.

Cierpliwości.

KAMIL ROGÓLSKI

Pin It