Michał Strzępa: Włosi mogliby uczyć się od polskich ultras

Jeżdżą i latają do Mediolanu od 5 lat. W stolicy Lombardii cieszą się dobrą renomą. Od ponad roku są oficjalnym, zarejestrowanym fanklubem. Polscy kibice Interu Mediolan, Fanatici Dalla Polonia. W rozmowie z FootBarem Prezes Michał Strzępa.

***

Jesteś Prezesem Fanatici Dalla Polonia. Czym dokładnie się zajmujesz?
Moje stanowisko w FDP to prezes, aczkolwiek nie uważam się za kogoś lepszego od innych. Moje główne zadania to po pierwsze organizacja wyjazdów na mecze, a następnie zloty fanów oraz produkcja gadżetów. Jednym słowem promowanie.

Jak się zaczęła Twoja przygoda z Interem?
Był to rok 1997. Może trochę głupio, ale zaczęło się przez… koszulkę Ronaldo zdobytą na targu, którą otrzymałem jako chłopak biegający po podwórku za piłką. Potem to już samo poszło. Zacząłem poważniej interesować się piłką, sprawdzać gdzie gra „Il Fenomeno”, skąd pochodzi klub…

Jak powstawało Fanatici Dalla Polonia? Skąd pomysł, jak wyglądały początki?
Pomysł stworzenia FDP zrodził się jeszcze przed pierwszym wyjazdem naszej polskiej grupy na mecz Interu [Inter - Lazio (11.11.2007)]. Zdecydowałem się zorganizować pierwszy takiego typu wyjazd do Mediolanu, ale mecz niestety się nie odbył bo jeden z policjantów zastrzelił kibica Lazio Rzym – Gabriele Sandri’ego. Zanim polecieliśmy do Mediolanu stworzyliśmy pierwsze szaliki, a także flagę. Namówienie kogoś nie było problemem, stąd też pierwsze wyjazdy przebiegły nam bardzo sprawnie pod względem organizacji. Problemem są jak zawsze pieniądze, bo na taki wyjazd trzeba poświęcić od 600 zł (w najlepszym przypadku) do ok. 1000 zł. Stąd jest jakaś bariera przed częstszymi wyjazdami, ale są jeszcze zloty na które dużo osób chętnie jeździ i na które wszystkich zapraszam – atrakcje nie do zapomnienia (śmiech).

Średnio na ilu meczach Interu w sezonie pojawia się FDP?
Staramy się być przynajmniej na dwóch spotkaniach w sezonie, po jednym na rundę. Dodatkowo od czasu do czasu jeździmy „nieoficjalnie”, w małych grupkach lub pojedynczo.

Jak wygląda życie codzienne fanklubu?
Organizujemy wyjazdy na mecze – od zapisów chętnych, przez zbiórkę pieniędzy i zamówienie autokaru, aż do wyjazdu. Rezerwujemy również bilety dla członów, którzy wybierają się indywidualnie na mecze Interu. Uczestniczymy w ogólnopolskich turniejach fan klubowych. Zamawiamy również przeróżnego rodzaju gadżety.

Ilu fanów Interu zrzesza Fatanici Dalla Polonia?
Według CCIC (Centro Coordinamento Inter Club, zrzeszenie fanklubów Interu) skupiamy 155 członków. Chciałbym zwrócić jednak uwagę na fakt, że jest wielu aktywnych kibiców, którzy jeżdżą na mecze czy turnieje, ale nie zarejestrowali się w bazie z różnych względów.

Pierwszy mecz „Nerazzurrich” na którym byłeś i wspomnienia z nim związane…
Inter – Liverpool 0-1 (10.03.2008). Na trybunach 85 tysięcy a my jako FDP w 25 osób na Curva Nord – coś niesamowitego, nie wiedziałem gdzie się patrzeć. Już przed meczem stojąc przy bramkach na stadion serce biło mocno – zwłaszcza, gdy słychać było gwizdy, okrzyki, śpiewy – normalnie huk. To trzeba przeżyć, bo słowa tego nie opiszą. Szkoda wyniku, ale on się wtedy dla nas w ogóle nie liczył.

Jak opiszesz atmosferę jaka panuje na Stadio Giuseppe Meazza podczas meczów Interu? Jak sprawują się najwierniejsi tifosi na CN w porównaniu do polskich ultrasów?
Atmosfera wokół stadionu jak i na nim jest super. Całkiem inaczej niż na naszych polskich boiskach. Widać, że Włosi żyją piłką – potrafią tygodniami rozmawiać o danym meczu, który został np. wypaczony przez sędziego. Futbol dla Włochów to religia. Jeśli chodzi o tifosich z CN to jest to bardzo wierna ekipa, widać to na różnych meczach, gdy wspierają zespół, wywieszają transparenty motywujące. Myślę jednak, że w jakimś stopniu mogliby trochę podszkolić się fanatyzmu od polskich grup ultras.

Byłeś na derbach Mediolanu. Jaka jest atmosfera przed takim meczem na mieście? Jak wygląda wtedy Mediolan?
Wszędzie widać kogoś w barwach, gdy Inter jest gospodarzem czarno-niebiescy mają około 75-80% biletów, a Milan tylko bilety na Curva Sud i odwrotnie, gdy Milan jest gospodarzem, a Inter „gościem” wtedy zasiadamy tylko na CN. Gdy Inter jest gospodarzem więcej ludzi po mieście chodzi w czarno-niebieskich kolorach i na odwrót. W odróżnieniu od pojedynków derbowych, np. w naszym kraju nikt się nie gania po dzielnicach w celu konfrontacji czy „krojenia” barw. Nienawiść do wrogiego klubu opiera się na złośliwych komentarzach i przyśpiewkach w metrze, pod stadionem czy gdzieś na mieście. Zupełnie inaczej niż w Polsce. Jest za to głośno, cały czas ktoś coś śpiewa.

Jesteście oficjalnym fanklubem Interu Mediolan ponad rok. W marcu przy okazji wyjazdu na mecz z Bolonią FDP doczekało się pochwał ze strony Interu na oficjalnej stronie klubu – inter.it. „Kto widział ich na stadionie z jakim entuzjazmem dopingowali naszych piłkarzy w trudnych momentach meczu, uświadomił sobie, że pasja zaangażowanie i poświęcenie jakie wkładają w dopingowanie drużyny może osiągnąć każdy cel wyznaczony przez nową rzeczywistość ich stowarzyszenia” – brzmiał fragment artykułu. W Mediolanie chyba przyjęli Was z szeroko otwartymi ramionami.
Odebrali nas miło. Kibice, a nawet stewardzi robią sobie z nami zdjęcia, wypytują skąd jesteśmy, jak podróż. Byli na pewno zdziwieni – zachwyceni, że można przejechać tyle kilometrów za klubem specjalnie na 90 minut. Gdy ludzie w Mediolanie widzą koszulkę czy czapkę FDP to zawsze nas pozdrawiają. Są do nas bardzo mile nastawieni. Chętnie nam również pomagają.

Czy na meczach da się zauważyć jeszcze jakieś inne zagraniczne fankluby Interu?
Widziałem kiedyś Czechów, Belgów oraz Albańczyków zorganizowanych z flagami, ale na samym stadionie kibiców z różnych regionów świata jest bardzo dużo. Głównie są to Chińczycy/Japończycy.

O polskich fanklubach zagranicznych klubów zrobiło się głośno przy okazji meczu Lechii Gdańsk z FC Barceloną, gdy Fan Club Barca Polska wyrobił sobie skrajne opinie. Co innego kibicowanie klubowi czy przygotowanie oprawy, a co innego chyba bawienie się w Katalończyków wykrzykując „Independencia”. To tak jakbyście Wy wykrzykiwali hasła o niepodległość Lombardii, gdyby ta chciała się odłączyć od Włoch.
Jestem pewien, że nie wykrzykiwalibyśmy haseł w stylu „Niepodległa Lombardia”, z prostego powodu – jesteśmy Polakami, nie Włochami. Tak, jesteśmy kibicami Interu, ale nie osobami z ugrupowań politycznych. To, że kibicujemy włoskiemu klubowi nie oznacza, że uważamy się za Włochów. Tę sytuację uważam za dziwaczną. Może niektórzy po prostu chcieli się komuś przypodobać, ale nie tędy droga.

Na zakończenie wspomnimy jeszcze raz o Waszym evencie jaki odbył się przy okazji ostatniego wyjazdu, na Romę. Jak został on odebrany w Mediolanie?
Ogółem mówiąc wielu kibiców Interu w Mediolanie jest pełnych zachwytu za nasze poświęcenie, przemierzane kilometry. Ta dodatkowa akcja na pewno została mile odebrana, z pewnością zaskoczyliśmy ich czymś nowym.

ROZMAWIAŁ: DOMINIK POPEK

Pin It