Mecz kolejki. Bereszyński oklaskiwany na Ł3

bereszynski

Ostatnie zwycięstwo w meczu z Podbeskidziem pozwoliło podopiecznym Jana Urbana na uregulowanie oddechu, który po słabym starcie w rundzie wiosennej był płytki i nierówny. Jednak, żeby można było mówić o swobodnym i miarowym oddechu, Legia musiała u siebie wygrać z Górnikiem. Co do tego nikt nie miał wątpliwości, ani kibice, którzy, mimo odczuwalnej temperatury -10 stopni, wybrali się na ten mecz, ani dziennikarze, ani sami zawodnicy stołecznego klubu. Wszyscy w Warszawie wiedzieli, że zwycięstwo z drużyną Adama Nawałki, może być niezwykle ważne w kontekście walki o mistrzostwo Polski.

Nie bez powodu wspomnieliśmy o temperaturze, bo w przedmeczowych rozmowach najczęściej poruszany był temat pogody właśnie. Zamiast dysput o piłce i zbliżającym się meczu, większość dziennikarzy i działaczy ubolewała raczej nad tym, jakie warunki panują na zewnątrz, a słowo „zimno” było odmienione na wszystkie możliwe sposoby.

Niewielu było wśród dziennikarzy śmiałków, którzy wyszliby na trybunę prasową wcześniej niż 15 minut przed pierwszym gwizdkiem. Jako przerywnik w rozmówkach o pogodzie i meczu przewijał się nieśmiało temat reprezentacji i zbliżającego się meczu z Ukrainą. Dariusz Szpakowski stwierdził półgłosem, że on by Majewskiego nie wystawił, bo chłopak chyba słaby jest, a do tego niedoświadczony.

Coś nam podpowiada, że Szpaku nie widział go w tym sezonie ani razu, ale co to w sumie zmienia?

***

Nagana należy się ochronie na stadionie Legii. Kibice Górnika, którzy licznie przyjechali do Warszawy (ok. 1500 osób) nie weszli na stadion przy ulicy Łazienkowskiej. A przynajmniej nie wszyscy. Mała grupka fanów z Zabrza pojawiła się w sektorze gości około 45 min przed meczem, ale tylko po to, by krzyknąć „Piłka nożna dla kibiców” i wyjść.

Co spowodowało taką reakcję? Fani zabrzańskiego zespołu byli wpuszczani na stadion bardzo wolno i zapewne nie zdążyliby wejść w komplecie na pierwszą połowę spotkania. W imię zasady wszyscy, albo nikt, kibice Górnika postanowili nie wchodzić na mecz.

Szczerze mówiąc nie rozumiemy takiego postępowania ochrony. Piłka nożna rzeczywiście jest dla kibiców, a mecz ogląda się zdecydowanie lepiej kiedy na stadionie słychać głośny doping dwóch ekip, a nie jednej.

***

Zimno i nudno. Tak można podsumować pierwsze 20 minut meczu. Później Legia zaczęła coraz szybciej operować piłką i obraz meczu się zmienił. Nadal było przeraźliwie zimno, ale przynajmniej nie było już nudno.

Po przerwie, tu zaskoczenie, temperatura spadła jeszcze bardziej, ale teraz już nikt nie marudził, bo tempo spotkania było o wiele wyższe niż to, które oglądaliśmy w pierwszej połowie.

Co warto odnotować oprócz oczywistości typu: Ljuboja człapie, Danch zagrał fatalnie, a Radović świetnie? Nam rzuciło się w oczy jedno – trybuny na Łazienkowskiej zaczynają doceniać Bereszyńskiego. Były piłkarz Lecha był jedną z wyróżniających się postaci w barwach Legii, co docenili kibice kilkakrotnie nagradzając jego udane interwencje oklaskami.

Jak już jesteśmy przy Bereszyńskim, to musimy dodać, że jego osoba nadal wzbudza w Poznaniu emocje. Podobno kibice Lecha już zbierają jednogroszówki by za ich pomocą „przywitać” swojego byłego piłkarza przy Bułgarskiej.

Pin It