Król abdykował!

ESP CHI

Cóż to był za dzień! Najpierw porywający bój stoczyli Australijczycy, którym ani się śniło tanio sprzedawać skórę z kangurów Holendrom, a kilka godzin później doczekaliśmy się pierwszej sensacji – nie minął nawet tydzień mundialu, a z turniejem pożegnali się mistrzowie świata!

Zanim podano nam danie główne, o 18 zaserwowano wyśmienitą przystawkę. Zastanawialiście się może kiedyś, jak długo kangury mogą zrywać tulipany? Dzisiaj wiemy, że mniej więcej przez 70 minut. Aż do straty trzeciej bramki Australijczycy w niczym nie ustępowali Holendrom, którzy przecież dopiero co przejechali się walcem po mistrzach świata. Później górę wzięło doświadczenie podopiecznych van Gaala, którzy przejęli kontrolę nad zdarzeniami na boisku, a także zmęczenie Socceroos. Na osłodę zawodnikom Ange Postecoglou pozostało piękne trafienie Tima Cahilla, który włączył się do walki o gola turnieju.

Australia – Holandia 2:3 (1:1)

0:1 – Robben 20′
1:1 – Cahill 21′
2:1 – Jedinak 54′ (k)
2:2 – van Persie 58′
2:3 – Memphis 68′

***

Hiszpania – Chile 0:2 (0:2)

0:1 – Vargas 20′
0:2 – Aranguiz 43′

1. Chilijska demolka

Najpierw chilijscy kibice wdarli się do biura prasowego, które chwilę później wyglądało jak Nowy Orlean po Katrinie, a następnie w ich ślady poszli piłkarze, którzy upokorzyli Hiszpanów. Chilijczycy byli niesamowicie skuteczni w defensywie i zabójczy z przodu. Nie da się lepiej podsumować spotkania, jak tylko zaintonować wraz z Dariuszem Szpakowskim „Chi, chi chi, le, le, le… Viva Chile!”

2. Miesiąc abdykacji

Abdykujący dziś (przypadek?) król Juan Carlos tłumaczył się koniecznością zmiany warty, oddania władzy młodemu pokoleniu, które „zasłużyło sobie na to, by stanąć w pierwszym szeregu koniecznych dziś zmian i reform”. Nie ulega wątpliwości, że reformy wymaga też reprezentacja del Bosque, która w Brazylii w niczym nie przypomina tej, która sięgała po najwyższe laury na poprzednich turniejach. Abdykował hiszpański król, a wraz z nim cała La Furia Roja. Grę o wakat na tronie czas zacząć!

3. Grali jak nigdy, przegrali…jak nigdy

Hiszpanie jak zwykle zagrali tak, jak nigdy wcześniej. Tyle tylko, że tym razem nikt nie pamięta, kiedy ostatni raz zaprezentowali się tak słabo. Odpadli też tak, jak dawno się nie przytrafiło, a na odpadnięcia w fazie grupowej nie można nazwać inaczej, jak tylko klęski. Na przedmeczowej konferencji zawodnicy La Furia Roja mówili, że nie obchodzi ich styl, jaki zaprezentują na boisku i trzeba przyznać, że słowa dotrzymali – trudno doszukiwać się elegancji w ich grze. Tak samo, jak próżno znaleźć też korzystny wynik.

4. Gdzie te estrellas?

W oczy kłuło oglądanie poczynań hiszpańskich gwiazd. Co zrobił dla drużyny Xabi Alonso? Kilka bezsensownych fauli, żółta kartka i spektakularne pudło, gdy wynik był jeszcze otwarty. Ktoś znalazł pożytek z Diego Costy? Po meczu z Holandią Piotr Laboga stwierdził, że nie pasuje on do tej drużyny, tak jak klocki Lego do innych i nie inaczej było dzisiaj. Gdzie była obrona? Dlaczego Casillas nie złapał piłki uderzonej z rzutu wolnego? To akurat zagadka godna sfinksa. Nie wypada kopać leżącego, mając w pamięci ich zasługi.

5. Bezlitosny internet

W sumie to po drugiej bramce było to do przewidzenia. Największa sensacja tego mundialu, bezradność Hiszpanów i pełny chillout podopiecznych Jorge Sampaoliego najzwyczajniej w świecie musiały wywołać lawinę komentarzy.

ESP TT

BARTŁOMIEJ KRAWCZYK

Fot. fifa.com

Pin It