Kostaryka nadal tworzy historię!

Uruguay v Costa Rica: Group D - 2014 FIFA World Cup Brazil

Piękny sen dalej trwa. To Kostaryka będzie ćwierćfinałowym rywalem Holendrów. Drugi dzień fazy pucharowej i po raz drugi zobaczyliśmy konkurs jedenastek. Grecja nie potrafiła dostatecznie wykorzystać gry w przewadze i to przyniosło tę wojnę nerwów, wygraną przez podopiecznych Jorge Luisa Pinto.

***

Kostaryka – Grecja 1:1 (0:0)

1:0 - Bryan Ruiz 52′

1:1 - Sokratis Papastathopoulos 90+1′

W karnych:

Kostaryka – Grecja 5:3

***

1. Piękny sen

Ta historia dalej się pisze, nie jest jeszcze skończona. Zakończyć może się dopiero na ćwierćfinale. Kostarykańscy piłkarze już dokonali czegoś niebywałego. Dziś po raz pierwszy na tym mundialu wyszli na boisko w roli takiego wyrazistego faworyta. Wydawało się, że tej presji nie udźwigną, to nie był tak lekki i ładny dla oka futbol, jak podczas fazy grupowej. W ostatecznym rozrachunku zawodnicy Jorge Luisa Pinto wyszli z tego obronną ręką i to oni znajdują się w 1/4 finału. Ta ekipa dokonała czegoś zdecydowanie niesamowitego w historii kostarykańskiej piłki.

2. Wielki Navas

Od 66 minuty Grecy grali w przewadze. Ponadto przegrywali, więc siłą rzeczy musieli stanowczo atakować bramkę Kostaryki. A tam, na ich nieszczęście, był Keylor Navas. Jak w transie. Począwszy od setki Salpingidisa w pierwszej połowie, kończąc na ostatnim, jak się okazało, rzucie karnym przeciwnika, strzelanym przez Gekasa. Po drodze zebrał jeszcze kilka efektownych interwencji. Skapitulował tylko przy strzale Sokratisa, lecz była to dobitka, przy której nic nie mógł zrobić.  Poza tym, wybawiał swą reprezentację w każdym możliwym momencie, zdecydowanie man of the match!

3. Nieporadność Greków

Jak wspomniałem wyżej, podopieczni Fernando Santosa, łącznie z dogrywką, grali około godziny w przewadze. Czerwo, za głupie swoją drogą zachowanie, dostał Oscar Duarte. Podczas tych sześćdziesięciu minut mieli naprawdę dogodne okazje, by wynik przechylić na swoją korzyść. Na ich drodze stał jednak Navas, a także własna nieporadność. Grecy znani są z gry defensywnej, bardzo nieprzyjemnej dla oka. Ciężko było ich w ogóle sobie wyobrazić tak nacierających na bramkę rywala. Ten brak wielkich ofensywnych nawyków był dziś znaczący. Marnowane okazje widzieliśmy często. Grecy od czasu do czasu chyba zapominali, że istnieje coś takiego jak spalony. Niemniej jednak, brawa za walkę.

4. Walka do końca.

Właśnie za tę walkę. Reprezentanci Grecji zdecydowali się obdarzyć widzów dramaturgią. Nacierali, nacierali, aż w końcu piłka wpadła do bramki rywala. Uczynił to stoper, Sokratis Papastathopoulos. Doskonale wyczuł, do której akcji ofensywnej się podłączyć. Jeszcze w regulaminowym czasie gry szansę na wywalczenie zwycięstwa miał Mitroglou, jednak nad poprzeczkę jego strzał sparował Navas.

5. Kapitańska precyzja

Bryan Ruiz był niewidoczny przez dużą część spotkania, a szczególnie wtedy, gdy Duarte osłabił swą drużynę. Jednak pokazał jedno piękne zagranie. To, po którym zdobył bramkę. Grecy pozostawili go zupełnie bez opieki, a ten leciutkim, lecz niesamowicie precyzyjnym strzałem pokonał Karnezisa. Wszyscy rywale stali w miejscu, jak osłupieni. Kapitan reprezentacji Kostaryki utrzymał także nerwy na wodzy w serii jedenastek i pewnym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał bramkarza.

Meksykanie nie zdołali przełamać klątwy związanej z 1/8 finału. Świetną historię pisze nadal Kostaryka. W spotkaniu z Holandią na pewno nie będą w roli faworyta. Lecz nie byli w niej także w dwóch pierwszych meczach, a doskonale pamiętamy, jak one się zakończyły.

JAKUB GRYSIEWICZ

fot. Robert Cianflone/Getty Images

***

A w ramach ciekawostki przypominamy, że nadal ekipą, która jako ostatnia pokonała Kostarykę na mundialu są… No właśnie, kto? Pamiętacie?

Pin It