Isco. Historia… upadku?

Przechodząc do Realu, Isco miał wszystko, by osiągnąć sukces: liczne tytuły, świeżo zdobyte doświadczenie w Lidze Mistrzów, zdecydowanie ponadprzeciętny talent i status największej nadziei hiszpańskiego futbolu. Malaga była samolotem, który był skazany na katastrofę, a przeprowadzka do Madrytu zdawała się być najlepszym kierunkiem ewakuacji – powtarzając za Solomonem Northupem: nie chodzi o to by przeżyć. Chodzi o to by żyć.

***

Początek przygody w stolicy Hiszpanii był wymarzony – Isco wygrał rywalizację o miejsce w pierwszym składzie z bardziej rutynowanymi i utytułowanymi rywalami, przyczyniając się tym samym do odejścia z zespołu Mesuta Oezila i Ricardo Kaki. Na portalach społecznościowych szok – jak to możliwe, że sprzedano tureckiego Niemca? Nieporozumienie, panie Perez! Wychowanek Valencii szybko udowodnił jednak wszystkim niedowiarkom, że uznanie jego transferu za najlepszy dokonany w czasie letniego okienka w Europie nie był przypadkiem. Media rozpływały się nad tym, jak szybko wkomponował się w zespół, będąc jednym z jego jaśniejszych punktów. Szlochy za Oezilem? Ucichły.

„I ten bezczelny dzieciak właśnie zasługuje na miano „lepszego modelu”, udoskonalonego Oezila, etatowego architekta gry Realu i człowieka, który w pełni zasługuje na miano: „mózg zespołu”. Isco ma genialny start, a wymagająca madrycka publika zaczyna go doceniać i właśnie w nim upatrywać szansy na odzyskanie tytułu mistrza Hiszpanii i – co chyba jeszcze ważniejsze – tytułu najlepszego europejskiego klubu.”

Weszło.com

Isco grał wyśmienicie, jednak nie wszystko w Realu funkcjonowało tak, jak powinno. Carlo Ancelotti zaczął szukać nowych rozwiązań, a jego wybór padł na zmianę taktyki – z 4-2-3-1 na 4-3-3. Włoch trafił w dziesiątkę – „Królewscy” grają w tej chwili fenomenalnie, pewnym krokiem zmierzając w stronę klubowego rekordu serii meczów bez porażki. Jak to jednak bywa z rewolucjami, często pożerają własne dzieci. Ofiarą nowego systemu został właśnie Isco.

„Carlo Ancelotti widział, że pewna formuła się wyczerpała – obecne wyniki pokazują, że zmiana systemu była konieczna. W nowym ustawieniu fenomenalnie spisują się Angel Di Maria i Luka Modrić, który na nowej sytuacji zyskał najwięcej. Na dzień dzisiejszy obaj są poza zasięgiem Isco, który został ich naturalnym zmiennikiem. Spodziewałem się, że będzie on najlepszym transferem Realu, a tymczasem sytuacja w klubie musi być dla niego bardzo trudna.”

Krzysztof Przytuła dla FootBaru

Wraz z dłuższą znajomością z ławką rezerwowych na Santiago Bernabeu, pojawiły się zarzuty o nadwagę zawodnika oraz, co nikogo nie dziwi – spekulacje transferowe. Podobno Manuel Pellegrini z otwartymi ramionami przyjąłby swojego byłego podopiecznego z Malagi do Manchesteru City, a zdaniem angielskich mediów, także Liverpool był gotów na wyłożenie rekordowej w historii klubu gotówki, byle tylko ściągnąć Isco na Anfield Road. Czy to już czas na odejście?

„Odejście? Oczywiście, że nie! Pamiętajmy, że mówimy o Realu Madryt, w którym wymagania i rywalizacja o miejsce w składzie są dużo większe niż w Maladze. Nie może dziwić, że Carlo Ancelotti chce mieć po dwóch zawodników na każdej pozycji. Trener niedawno zapowiedział, że szykuje dla Isco niespodziankę – trudno spodziewać się zmiany systemu, który funkcjonuje doskonale, bardziej prawdopodobne są częstsze rotacje w składzie związane z grą na trzech frontach. W podobnej sytuacji jak były piłkarz Malagi znajdują się choćby Illaramendi czy Jese, którzy też nie grają w wielu spotkaniach. Z Realu nie odchodzi się z powodu dwóch czy trzech miesięcy na ławce. Isco jest genialnym zawodnikiem i na pewno dostanie jeszcze swoją szansę.”

Krzysztof Przytuła dla FootBaru

Transfer do Realu Madryt jest jak skok z samolotu – mamy dwie możliwości: spadochron może się otworzyć, dzięki czemu doświadczymy fantastycznej przygody, czując, że jesteśmy nieśmiertelni, ale może też odmówić posłuszeństwa – a wtedy powrót na ziemię będzie brutalnym zderzeniem z szarą rzeczywistością. W Madrycie albo jesteś gwiazdą, albo odchodzisz z podkulonym ogonem. Jak na razie, spadochron wychowanka Valencii się nie otworzył, a ziemia zdaje się być coraz bliżej. Na szczęście, nie jest jeszcze za późno, by pociągnąć za sznurek ratunkowy i wylądować delikatniej niż pewien kubański pisarz eseista. Tylko czy jest on jeszcze w zasięgu Isco?

BARTŁOMIEJ KRAWCZYK

Fot. www.realmadrid.com

Pin It