Dolary rosyjskiego miliardera wyniosą Monaco na szczyt Ligue 1?


Mówi się, że świat piłki klubowej staje się placem zabaw dla ludzi z grubymi portfelami. A wiedząc, że ‘gruby’ to pojęcie względne, w grę wchodzą głównie najwytrzymalsze portfele i tak pękające w szwach, utuczone petrodolarami inwestorów ze wschodu – rosyjskich oligarchów, potentatów branży naftowej i metalurgicznej czy arabskich szejków popijających oranżady w butelkach z szafirowego szkła w luksusowych, stu-pokojowych pałacach. Takich krezusów w futbolu można oczywiście nazwać ‘inwestorami’, choć trudno powiedzieć, żeby którykolwiek w nich liczył na pomnożenie wpompowanych w klub pieniędzy. Wszystkie drużyny budowane na fundamentach z baryłek ropy, które z czasem zaczną wyrastać niczym grzyby po deszczu, chcą wygrywać. I być najlepsze. Za wszelką cenę.

Nie trzeba rozglądać się specjalnie długo, by znaleźć drużyny finansowane przez ‘sugar daddies’, a więc owych arcyhojnych ‘inwestorów’. Na pierwszy plan wybijają się Manchester City, Paris Saint Germain i AS Monaco. Dziś parę słów na temat tego ostatniego.

Jeszcze rok temu nie było innego godnego kandydata do zdobycia mistrzostwa Francji niż PSG. Zmieniło się to za sprawą awansu do Ligue 1 drużyny z Monako, znużonej tułaczką po drugiej lidze i odświeżoną zapachem dolarów Dmitrija Rybołowlewa – rosyjskiego miliardera, który obrał za cel przywrócenie świetności AS Monaco, nie tak dawno grającego przecież w finale Ligi Mistrzów. Po upragnionym awansie do najwyższej klasy rozrywkowej, Rosjanin wyłożył 70 milionów euro na zakup Jamesa Rodrigueza i Joao Moutinho – gwiazdorów FC Porto i ligi portugalskiej w ogóle. Dalej było równie dobrze, bo 60 milionów wydane na Radamela Falcao, jednego z najlepszych napastników na świecie, pozwoliło rozbujać wyobraźnię kibiców  monakijskiej drużyny o rychłych sukcesach i chwale. Jakieś kolejne kosmiczne sumy? Toulalan, Carvalho czy Abidal podpisaniem kontraktu z Monaco z pewnością nie dostali się nawet na pierwszą pięćdziesiątkę najdroższych zakupów tego okna transferowego , bo przyszli za darmo lub półdarmo; jednak mogą stanowić ostoję i źródło bezcennego doświadczenia dla młodszych piłkarzy ekipy Rybołowlewa. No właśnie. Ekipa Rybołowlewa. A gdzie w tym wszystkim trener?

Trenerem jest Claudio Ranieri, który w przeszłości szkolił zawodników Atletico Madryt, Valencii czy Chelsea Londyn. Z ekipy ‘The Blues’ odszedł, gdy pieniądze Romana Abramowicza zdecydowały, że zbudują lepszą ekipę dzięki jeszcze lepszemu szkoleniowcowi – Jose Mourinho. Wszyscy znamy finał tej bajki , zawierający dwa mistrzostwa Anglii i nagłe odejście Mourinho po serii niepowodzeń.

Za nami dwie kolejki Ligue 1. AS Monaco weszło w nowy sezon perfekcyjnie, ogrywając na wyjeździe Bordeaux 2-0 i u Montpellier u siebie 4-1. Ciekawi w tym wszystkim konsekwencja w grze monakijczyków, chęć do gry czy zgranie. W obu meczach w składzie zabrakło kontuzjowanego Moutinho, porywających zawodów nie rozegrał James Rodriguez , a występ Falcao przyćmiło wejście Emmanuela Riviere’a , którego bramka w meczu z Bordeaux dała prowadzenie Monaco. W następnym meczu Ranieri postawił na Riviere’a od pierwszej minuty i ten odwdzięczył się za zaufanie kolejnymi trzema bramkami. W zespole póki co szanse dostają zawodnicy ograni w zespole, występujący w nim już od epizodu w drugiej lidze. Jest miejsce dla młodzieży – Ferreira czy Kurzawa byli niezwykle aktywni i grali bez kompleksów. Jeśli Ranieri wespół z Rybołowlewem zastosują odpowiednie podejście i udowodnią, że nikt nie ma karnetu na grę w pierwszym składzie i o nominacji do jedenastki zadecyduje zaangażowanie i forma, a nie cena i kaprysy, to Monaco ma realną szansę na równorzędny pojedynek z PSG w boju o mistrzostwo. Choć Ci póki co zawodzą.

Warto zauważyć, że choć Rybołowlew sprawia wrażenie nieustraszonego i nie zamierza oszczędzać na wzmocnienia, to w tej chwili jakby spuścił z tonu i zrezygnował z galaktycznych transferów na rzecz przemyślanych, rozsądnych ruchów. Mam nadzieję, że to nie zniechęcenie drakońskim prawem podatkowym we Francji, tylko pomysł na budowę mistrzowskiej drużyny małymi kroczkami. Po awansie do Ligi Mistrzów przyjdzie pora na kolejne nazwiska…

MARIUSZ JAROŃ

Pin It