Czeski film w Pilznie

Do niedawna przeciętnemu kibicowi piłki nożnej Pilzno kojarzyło się tylko ze znanym na całym świecie browarem. Nieco bardziej wyrafinowani fani piłkarskiego rzemiosła wiedzieli również, że w tym właśnie mieście na świat przyszedł Petr Czech, jeden z najlepszych bramkarzy na świecie. Wszystko zmieniło się w 2011 roku, kiedy to tamtejsza Viktoria przebojem wdarła się do piłkarskiego raju.

HDP-RGOL-640x120 Teoretycznie, to czeskie miasto, nie powinno mieć przedstawiciela w piłkarskiej Lidze Mistrzów. Ma jedynie 164 tysięcy mieszkańców, którzy w większości są fanami hokeja na lodzie. To właśnie dla nich w centrum Pilzna powstała prawie 13-tysięczna arena, na której swoje mecze rozgrywa hokejowy mistrz Czech – HC Pilzno 1929. Jednak nie o hokeju dzisiaj, dlatego przenosimy się dwa i pół kilometra na północ, na 12-tysięczny s tadion města Plzně. To tam swój dom ma Viktoria Pilzno, przez długi czas nieco zapomniany w lokalnej społeczności zespół. Rok 2011 był jednak dla tego klubu przełomowy. Wtedy po raz pierwszy w swojej historii zdobył on mistrzostwo Czech i wyszedł z cienia swojej hokejowej siostry. Ten sukces pomógł w popularyzacji futbolu w rodzimym mieście, a mecze piłkarskie stały się poważną konkurencją dla hokejowych zmagań lokalnych idoli. Stało się tak również za sprawą meczów, takich jak ten z fazy play-off Champions League, w którym Czesi zmierzyli się z FC Kopenhagą. Mimo że w tej parze murowanymi faworytami byli mistrzowie Danii, świetnie dysponowani gracze Viktorii nie dali szans rywalom szans, wygrywając w dwumeczu aż 5:2! W ten właśnie sposób mały, lokalny klub dostał się do piłkarskiej elity… W swojej grupie Czesi uplasowali się za takimi firmami jak FC Barcelona i AC Milan, ale przed BATE Borysów. Jak na swój debiut w tych rozgrywkach, wypadli bardzo dobrze, a ich budżet znacznie się powiększył. Dzięki sześciu meczom rozegranym w Lidze Mistrzów, do klubowej kasy wpłynęło ponad 10 milionów euro! Trzecie miejsce zagwarantowało grę w Lidze Europy, a tam czekali kolejni rywale i kolejne miliony. Wydawało się, że los nie było łaskawy, bo piłkarze z Pilzna trafili na Schalke 04 Gelsenkirchen. Mimo dużo większego potencjału, niemiecka drużyna zagwarantowała sobie awans do dalszych gier dopiero po dogrywce, a Czesi po raz kolejny pokazali, że na naszych oczach rodzi się wzór do naśladowania.

Niemal w identyczny sposób, można byłoby opisać każdy kolejny sezon w wykonaniu Viktorii Pilzno, ponieważ żaden z nich nie był obładowany mniejszymi osiągnięciami.  My jednak skupimy się na tym, jak zamieniono ten pierwotny sukces w początek budowy czegoś większego.

Zazwyczaj za tak szybkim rozwojem stoją ogromne pieniądze przelewane z kont bliżej nieznanych bogaczy. Tym razem było jednak zupełnie inaczej. Kilka lat przed wspomnianym sukcesem, z Viktorii Pilzno wycofał się włoski inwestor. Gdy wydawało się , że to koniec klubu z zachodu Czech, 100 procent akcji wykupił lokalny inwestor. Chwile potem do klubu dołączył renomowany sponsor, firma Skoda, która już wcześniej wspomagała finansowo zespół. Nowy właściciel nie wniósł jednak do klubu wielkich pieniędzy, wniósł za to coś, co w dzisiejszych czasach jest o wiele ważniejsze – dobre zarządzanie.

Pracowałem, aby ułożyć dający się zbilansować budżet i tym samym stworzyć dobre warunki pracy Pavlovi Vrbie. Aby poziom drużyny pozostawał przynajmniej na takim samym poziomie, żeby po odejściu piłkarza, jeśli już coś takiego nastąpiło, znaleźć dobrego następcę. Myśl o Lidze Mistrzów pojawiła się na końcu, najpierw była praca u podstaw.

Adolf Šádek, menadżer Viktorii Pilzno

W momencie awansu Viktorii Pilzno do Ligi Mistrzów, jej budżet wahał się w granicach trzech, czterech milionów euro. Przenosząc to na polskie warunki, można porównać go do budżetu Ruchu Chorzów, który notabene przegrał w 2012 roku w eliminacjach do Ligi Europy z Viktorią aż 0:7 (0:5 i 0:2). Jeśli chodzi o zarobki, czeski klub również nie odznacza się niczym szczególnym. Płace najlepszych zawodników oscylują w granicach 40 tysięcy złotych. Zawodnicy słabsi lub wchodzący do zespołu nie mogą liczyć na zarobki wyższe, niż 10 tysięcy. Jak zatem awansowali do tych elitarnych rozgrywek, a potem nie przejedli sukcesu? Odpowiedz jest prosta, przynajmniej dla czeskich działaczy… Mianowicie chodzi o dość duże premie, jakie można podnieść po konkretnych sukcesach. Na przykład za remis w Champions League w szatni zostaje aż milion złotych! Jeśli jednak któryś z piłkarzy osiągnie na tyle wysoki poziom, że postanowi opuścić Czechy, nikt nie robi z tego powodu większych problemów. Viktoria za pieniądze wybiegane na boisku potrafi w zadziwiająco skuteczny sposób uzupełnić luki pozostałe po wytransferowanych piłkarzach. Co warte podkreślenia, robi to głównie z rodzimych piłkarzy, sprawdzonych wcześniej na czeskich boiskach. W ten sposób minimalizuje ryzyko, jakie wiąże się z każdym transferem. Jest to możliwe, dzięki zdrowej polityce pozostałych klubów z Gambrinus Ligi, którzy, w przeciwieństwie do polskich realiów, nie mają problemów z oddawaniem swoich najlepszych piłkarzy do lokalnych rywali.

Takie kluby jak Sparta Praga, czy FK Teplice skupiają się na sprowadzaniu zawodników z Ameryki Południowej i Afryki. Tamtejsi gracze są tańsi, ale z ich przyjściem wiąże się o wiele większe ryzyko. Viktoria natomiast za pieniądze zarobione w europejskich pucharach sprowadza młodych , utalentowanych graczy ze słabszych, czeskich zespołów, d la których to bardzo dobry interes, bo zarabiają pieniądze, które gwarantują im funkcjonowanie przez kilka lat. Są jednak odstępstwa od tej reguły i co jakiś czas Viktorie Pilzno sprowadza graczy z czołowych zespołów Gambrinus Ligi. Na przykład z bogatej Sparty Praga wyciągnęła Milana Petržela, Daniela Kolářa, czy Jana Rezeka.

Martin Šiška, dziennikarz Plzeňský Deník

specjalnie na FootBar.pl

Dzięki takiej polityce transferowej w ekipie z Pilzna grają niemal sami Czesi i Słowacy. Inne nacje zdarzają się bardzo rzadko…

Trudno nie wspomnieć również o byłym już trenerze, Pavle Vrbie. W Pilznie pracował od 2008 roku i między innymi dzięki zaufaniu do jego osoby, Viktoria jest tu gdzie jest. Znakomitymi wynikami w klubie Vrba zapracował na posadę selekcjonera reprezentacji Czech. To gwarantuje, że do kadry powoływać będzie jeszcze więcej podopiecznych z byłego klubu, a to kolejny dobry prognostyk na przyszłość dla kibiców z Pilzna…

Trener Pavel Vrba to symbol sukcesu Viktorii Pilzno, którą opuści już latem. Zastąpi go młody, o wiele mniej charyzmatyczny Dušan Uhrin, który w opinii tutejszych kibiców nie gwarantuje już takich sukcesów. Viktoria Vrby grała ofensywnie i strzelała wiele goli. Pewna era w historii tego klubu właśnie się kończy.

Martin Šiška, dziennikarz Plzeňský Deník

specjalnie na FootBar.pl

Nam, Polakom, nie pozostaje nic innego, jak spróbować powtórzyć wyczyny czeskiej drużyny, ale zanim to zrobimy, możemy trochę pozazdrościć. Chyba w tym przypadku zostanie nam to wybaczone…

EMIL CICHOŃSKI

HDP-RGOL-640x120

Pin It