Czy to była „TA” Argentyna?

2373125_big-lnd Czwarty dzień mistrzostw za nami. Tym razem było spokojniej, bo delektowaliśmy się „jedynie” trzema piłkarskimi daniami. Futbolowa uczta została zwieńczona zwycięstwem Argentyny nad Bośnią 2:1.

Lecz zanim na stole pojawiło się danie główne w grupie E została rozegrana pierwsza kolejka. Emocji nie zabrakło w meczu Szwajcarii z Ekwadorem, gdyż rozstrzygające trafienie padło w samej końcówce…

Szwajcaria- Ekwador 2:1 (0:1)

0:1 - Valencia 22′
1:1 - Mehmedi 48′
2:1 - Seferovic 90′

***

A spotkanie Francji z Hondurasem było najbardziej jednostronnym starciem, jakie dane nam było oglądać dotychczas  na tym turnieju.

Francja- Honduras 3:0 (1:0)

1:0 - Benzema (k) 45′
2:0 - Valladares (sam.) 48′
3:0 - Benzema 72′

***

Argentyna – Bośnia i Hercegowina 2:1 (1:0)

1:0 - Kolasinac (sam.) – 3′
2:0 - Messi 65′
2:1 - Ibisević 85′

***

1. Oszczędna Argentyna,  zaangażowanie Bośni

Przed spotkaniem zastanawiano się jak zostanie zestawiona reprezentacja Argentyny. Alejandro Sabella postawił na asekurację , minimalizację ryzyka, kontrolę gry (60% posiadania piłki).  Tylko że ze spędzonego czasu przy piłce tak naprawdę nic nie wynikało. Argentyna budowała swoje akcje powoli, nie potrafiła przez długi czas zagrozić bramce rywali i utrzymać się dłużej na połowie rywala. Podwajanie krycia przez Bośniaków było strzałem w dziesiątkę przeciwko chimerycznej Argentynie.  W grze debiutantów było widać chęci, zaangażowanie, a przede wszystkim pomysł na grę. Niestety, futbol bywa okrutny. Przypadek sprawił, że to faworyci niezasłużenie prowadzili po pierwszej połowie.

2. Lionel Messi

Miał być liderem, podporą zespołu, który ma się liczyć w walce o najwyższe laury. W pierwszej połowie był cieniem zawodnika, który aspiruje do miana najlepszego na świecie. Grał  daleko od bramki, miał jedynie 70% dokładnych podań, z czego większość do tyłu. Próba gry do przodu najczęściej kończyła się niepowodzeniem. W drugiej odsłonie dzięki zmianie taktyki odżył. Miał więcej miejsca by oddać strzał, taki jak w 65. minucie, gdy Begovic był bez szans i pozostawało mu wyjąć piłkę z szatni. Po 8 latach, po 2919 dniach Messi strzelił kolejną bramkę na mundialu. Tak jak poprzednio, jego ofiarą był bałkański zespół.

3.  Genów nie oszukasz

Argentyna z pierwszej połowy, ustawiona w 5-3-2 dusiła się, nie istniała, źle czuła się w defensywnej wizji gry Sabelli. Po wejściu na boisko Higuaina i Gago faworyci przeszli do preferowanego 4-3-3.  Wreszcie akcje Argentyny miały odpowiednie tempo, wreszcie dali o sobie znać zawodnicy linii ataku. A co najważniejsze, przejście do tego systemu sprawiło, że mecz stał się bardziej otwarty. Z taką grą Argentyna ma szansę odegrać jakąś rolę na mundialu, nie tracąc własnego DNA.  Przed Bośnią, debiutantem na turnieju tej rangi jeszcze dwa mecze, do których nie będzie przystępować w roli outsidera. Awans z grupy jest jak najbardziej możliwy. Szczególnie, jeśli do każdego meczu podejdą z takim duchem walki.

4.  Besic, jasny punkt Bośni.

Ferencváros Budapest. Klub, który święcił największe sukcesy na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku może niedługo przeżyć zatrzęsienie ofert dotyczących Muhameda Besica.  Jeden z wielu Bośniaków, którzy spędzili całe życie poza granicami swego kraju, był jasną postacią swojego zespołu.  21-latek dobrze czuł się duecie z gwiazdą Romy, Miralemem Pjaniciem. Dobrze radził sobie w defensywie, pokazywał się do gry, miał 98% dokładnych podań wykonując ich w sumie 49 (drugi wynik w drużynie). Warto obserwować tego chłopaka. Może być o nim niedługo głośno.

5. Historyczni Bośniacy

Zakończmy wątkiem historycznym. Kolasinac umieszczając piłkę we własnej bramce na początku spotkania stał się najszybszym strzelcem samobója w liczącym sobie 84 lata turnieju. Potrzebował na to 144 sekund.  Drugiego Gamarrę wyprzedził o zaledwie 22 sekundy.

Więcej szczęścia miał wprowadzony w drugiej połowie Ibisevic. Zawodnik, którego bramka załatwiła Bośniakom awans na mundial został również autorem jej debiutanckiego trafieniu. Prawdziwa legenda…

TOMASZ MILESZYK

fot.fifa.com

Pin It