Odliczanie do inauguracji finałów mistrzostw świata trwa! Wczoraj obchodziliśmy swoistą studniówkę brazylijskiego mundialu, a dziś, na 99 dni przed pierwszym gwizdkiem w Sao Paolo, wracamy z naszym stałym cyklem pod tytułem „Oni zatańczą Sambę”! Prezentujemy Wam dziś jedną z tych ekip, od których w kontekście finałowego turnieju nie można oczekiwać praktycznie niczego. Wspólnie z redaktorem amerykańskiego „San Jose Mercury News” Elliottem Almondem przedstawiamy reprezentację Hondurasu!
KULTURA
Każdy, kto choć trochę zna się na polskiej literaturze i lubi czasami sięgnąć po dobrą pozycję książkową z pewnością słyszał o „Wojnie futbolowej” autorstwa Ryszarda Kapuścińskiego. Legendarny polski reporter jedno ze swoich dzieł poświęcił w dużej mierze konfliktowi pomiędzy Hondurasem a Salwadorem, któremu nadał nazwę umieszczoną w tytule. Zdaniem Kapuścińskiego główną przyczyną kilkudniowej wojny pomiędzy tymi państwami był przegrany przez tych pierwszych mecz eliminacji do mistrzostw świata. Choć cała historia obrosła już legendą, z całą pewnością pokazuje ona, jak ważny dla Hondurańczyków jest futbol i jakim świętem dla miejscowej społeczności są mecze ich narodowej reprezentacji. W ostatnich latach miejscowi fani na swoją drużynę z całą pewnością narzekać nie mogą. Po 28 latach posuchy w 2010 ich ulubieńcy w końcu zakwalifikowali się do finałów mistrzostw świata i, choć swój udział zakończyli na etapie fazy grupowej, w Republice Południowej Afryki z pewnością nie przynieśli wstydu. Nie zdołali oni co prawda zdobyć w trzech spotkaniach choćby jednej bramki, ale rozegrali trzy spotkania, w których nie odstawali znacznie od rywali. Porażka 0:2 z przyszłymi mistrzami świata, 0:1 z rozpędzonymi Chilijczykami i bezbramkowy remis ze Szwajcarią nie są co prawda powodem do wielkiej dumy, ale po zawodnikach, którzy z futbolem na taką skalę wspólnego mieli tyle co nasze drużyny z Ligą Mistrzów, nikt nie oczekiwał wówczas wiele.
GRUPA E: EKWADOR (czytaj więcej)
Podobnie jest tym razem, zwłaszcza po losowaniu fazy grupowej, które nie postawiło piłkarzy z Hondurasu w dobrej sytuacji. Ani Francja, ani Szwajcaria, ani tym bardziej Ekwador nie należą co prawda do ścisłej światowej czołówki, ale punkt zdobyty w spotkaniu z każdą z tych ekip będzie z pewnością dużą niespodzianką. Podopieczni Luisa Suareza to więc drużyna, która na straconej pozycji postawiona jest praktycznie na samym starcie i tylko cud mógłby sprawić, że kolumbijskiemu szkoleniowcowi „Los Catrachos” uda się powtórzyć osiągnięcie z Mundialu 2006. Miejmy tylko nadzieję, że przez ostatnie 50 lat temperamenty w latynoskim kraju nieco się ochłodziły i, w razie kolejnego niepowodzenia na arenie międzynarodowej, w Brazylii nie wybuchnie kolejna wojna futbolowa.
DROGA DO RIO
Strefa CONCACAF to jedna z tych, z których awans do finałów mistrzostw świata uzyskać jest bardzo łatwo. Po dwóch pierwszych rundach, w których zacięte boje toczą takie ekipy jak Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych, Kajmany czy Saint Kitts i Nevis, drużyny pokroju Hondurasu wkraczają do gry na trzecim etapie eliminacji. To właśnie tutaj podopieczni Luisa Suareza rozpoczęli zmagania w kwalifikacjach do mundialu od solidnego falstartu, przegrywając na własnym terenie z Panamą w stosunku 0:2. Kompletu punktów nie udało się zgarnąć także w drugim grupowym spotkaniu z Kanadą, które zakończyło się bezbramkowym remisem, ale dwa zwycięstwa z reprezentacją Kuby znacznie poprawiły sytuację piłkarzy z Hondurasu. Nierozstrzygnięte zostało co prawda rewanżowe spotkanie z Panamą, jednak bezpieczny awans do następnej rundy eliminacyjnej zapewniło prowadzonym przez Suareza zawodnikom zwycięstwo aż 8:1 nad Kanadyjczykami. Honduras dostał się więc do grona sześciu drużyn, które na przestrzeni ośmiu miesięcy walczyły między sobą o miano finalisty brazylijskiego mundialu. Popularni „Los Catrachos” musieli co prawda uznać wyższość Stanów Zjednoczonych i Kostaryki, jednak 15 punktów zdobyte w 10 spotkaniach wystarczyło, aby wyprzedzić między innymi reprezentację Meksyku, zająć miejsce na najniższym stopniu podium i zagwarantować sobie bezpośredni awans do mistrzostw świata.
GWIAZDY
Przeglądając skład reprezentacji Hondurasu zdecydowanie więcej niż powalających na kolana odnajdujemy nazwisk całkowicie dla nas anonimowych. Niewielu z reprezentantów tego kraju biega na co dzień po europejskich boiskach, co automatycznie sprawia, że w naszych oczach tracą oni na wartości o połowę. Jest jednak oczywiście kilka wyjątków, które, z racji gry w mocnych ligach Starego Kontynentu, z miejsca stają się wyróżniającymi elementami układanki Luisa Suareza. Największą gwiazdą i najbardziej rozpoznawalną postacią w honduraskiej kadrze jest bez wątpienia Wilson Palacios. Ten słynący z nieustępliwej gry i tytanicznej pracy wykonywanej w środku pola zawodnik ma za sobą lata spędzone między innymi w Tottenhamie Hotspur, Birmingham City i Wigan Athletic, a obecnie broni barw Stoke City. Innym przedstawicielem Premier League jest Maynor Figueroa, który kibicom w Anglii przedstawił się latami dobrej i solidnej gry w Wigan Athletic. Po spadku tej drużyny do Championship 30-letni obrońca przeniósł się do beniaminka PL, Hull City, gdzie szybko zaskarbił sobie zaufanie Steve’a Bruce’a i wywalczył miejsce w pierwszym składzie. Również na Wyspach, jednak nie w Anglii występuje Emilio Izaguirre, boczny obrońca Celticu Glasgow. Swoimi znakomitymi występami na szkockich boiskach zyskał on uznanie również w oczach zagranicznych szkoleniowców, a swego czasu wzbudził zainteresowanie samego Sir Aleksa Fergusona, który próbował ściągnąć go na Old Trafford. Ostatecznie do transferu jednak nie doszło i od czterech lat Izaguirre biega po lewej stronie obrony „The Boys”. Poza największymi gwiazdami nie wypada nie wspomnieć też o polskich akcentach w kadrze Luisa Suareza. Powołania do narodowej reprezentacji regularnie otrzymują bowiem Osman Chavez, który po czterech latach gry w Wiśle Kraków kilka dni temu został wypożyczony do chińskiego Qingdao Jonoon, czy Carlos Costly, robiący swego czasu w barwach GKS-u Bełchatów furorę na ekstraklasowych boiskach.
TRENER
Jeśli czytając poprzednie akapity zastanawialiście co w tekście o reprezentacji Hondurasu robi gwiazda światowego futbolu i lider klasyfikacji strzelców Premier League, musimy wyprowadzić Was z błędu. Luis Suarez to bowiem nie tylko supersnajper reprezentacji Urugwaju i Liverpoolu, ale też kolumbijski trener, o marce uznanej na światowym rynku. 54-letni szkoleniowiec, który całą piłkarską karierę spędził w ojczyźnie do udziału w mistrzostwach świata przygotowuje się już po raz drugi. Jego debiutancki mundial z pewnością uznać można za sukces, bowiem ze skazywaną na pożarcie reprezentacją Ekwadoru zdołał on awansować do fazy pucharowej. Niestety, czego nie trzeba chyba nikomu przypominać, odbyło się to naszym kosztem, a właściwie na nasze życzenie, bowiem bezpośrednie starcie z Ekwadorczykami przegraliśmy w stosunku 0:2. W 1/8 finału podopieczni Suareza przez długi czas toczyli zaskakująco wyrównany bój z Anglikami, jednak ostatecznie, za sprawą bramki Davida Beckhama, musieli oni uznać wyższość „Lwów Albionu”. W 2011 roku kolumbijski szkoleniowiec przejął reprezentację Hondurasu, dla której pierwszą misją stało się uzyskanie awansu do finałów mistrzostw świata w Brazylii. Ta sztuka już się Suarezowi udała. Czy jednak z „Los Catrachos” uda się mu przynajmniej powtórzyć osiągnięcie sprzed ośmiu lat?
GŁOS EKSPERTA
Na temat reprezentacji Hondurasu, sytuacji w jakiej postawiło ją losowanie fazy grupowej oraz jej mocnych i słabych punktów rozmawialiśmy z dziennikarzem amerykańskiej gazety „San Jose Mercury News” specjalizującym się w północnoamerykańskim futbolu, Elliottem Almondem.
***
Adam Delimat : W eliminacjach do mistrzostw świata reprezentacja Hondurasu pokazała się z dobrej strony, potrafili oni pokonać takie ekipy jak Stany Zjednoczone, Kostaryka czy Meksyk.
Elliott Almond: Tak jest, na pewno to były dobre eliminacje w ich wykonaniu. Honduras imponował znakomitą organizacją w grze, ale tak naprawdę nie potrafił zdominować rywala w żadnym ze spotkań ostatniej fazy kwalifikacyjnej. Nie grali oni futbolu szczególnie ofensywnego i nie stwarzali sobie zbyt dużo podbramkowych sytuacji. Największy problem Honduraninom nieoczekiwanie sprawiła reprezentacja Panamy, z którą w czterech spotkaniach zdołali zdobyć zaledwie dwa punkty. Generalnie kibice w Hondurasie mogą być jednak zadowoleni z postawy swoich zawodników.
Któryś z piłkarzy spoza lig europejskich może błysnąć formą podczas mistrzostw?
Zdecydowanie tak! Myślę, że grono takich zawodników jest dosyć spore. Piłkarzem, którego znam zdecydowanie najlepiej jest Victor Bernardez, 32-letni obrońca broniący na co dzień barw amerykańskiego San Jose Earthquakes. Ma on już na swoim koncie ponad 70 występów w narodowej reprezentacji i jest prawdziwą ostoją defensywy. Podejrzewam, że Bernardez może stać się jednym z kluczowych zawodników „Los Catrachos” podczas brazylijskich mistrzostw świata i może stać się kluczem do osiągnięcia przez reprezentację Hondurasu sukcesu w fazie grupowej.
Jak wygląda reprezentacyjna sytuacja piłkarzy związanych z polskim futbolem: Osmana Chaveza i Carlosa Costly’ego?
Nie jestem w żaden sposób związany ze sztabem szkoleniowym reprezentacji Hondurasu, więc nie mogę oczywiście z pełnym przekonaniem stwierdzić, że Costly i Chavez pojadą na mistrzostwa świata do Brazylii. Wiele jednak wskazuje na to, że obaj znajdą się w kadrze na turniej. Costly ma już za sobą grę między innymi w Polsce, Anglii, Rumunii, Grecji czy Meksyku, a obecnie broni barw krajowego Real CD Espana. Wszyscy mamy nadzieję, że Carlos dobrymi występami na boiskach w Brazylii wypromuje się i być może ponownie znajdzie zatrudnienie poza granicami kraju. Nie zdziwiłbym się, gdyby wreszcie wylądował w amerykańskiej Major Soccer League. Jeśli zaś chodzi o Chaveza, wszyscy zakładamy i mamy nadzieję, że w czerwcu tego roku będzie on w optymalnej dyspozycji i ominą go problemy zdrowotne. Gdyby zabrakło go w Brazylii, jego brak z pewnością pozostawi dużą lukę w obronie reprezentacji Hondurasu.
Obecna reprezentacja Hondurasu jest mocniejsza od tej, która występowała na boiskach w RPA?
Nie mam żadnych wątpliwości, że Luis Suarez dysponuje teraz zdecydowanie lepszą drużyną, aniżeli miało to miejsce w przypadku Alexisa Mendozy w Republice Południowej Afryki. Mocniejszy jest każdy jej element, począwszy od zawodników, poprzez organizację gry aż po samego trenera i jego sztab szkoleniowy. Można powiedzieć, że zespół, który reprezentował Honduras na mistrzostwach świata cztery lata temu stanowił podwaliny ekipy, która będzie starała się pokazać z jak najlepszej strony w Brazylii.
Dla Luisa Suareza będzie to już drugi mundial w trenerskiej karierze.
Zgadza się, w 2006 roku z reprezentacją Ekwadoru pokazał się on z dobrej strony i niespodziewanie awansował aż do 1/8 finału mistrzostw świata. Tym razem jego zadanie będzie jednak znacznie trudniejsze, a powtórzenie sukcesu z Niemiec z pewnością nie będzie należało do łatwych. Jedynym argumentem, który działał będzie na korzyść reprezentacji Hondurasu jest fakt w miarę dobrego losowania fazy grupowej. Słowo „dobre” jest oczywiście w tej sytuacji względne, bowiem każda drużyna, która zakwalifikowała się do finałów mistrzostw świata automatycznie staje się trudnym rywalem. Z pewnością nie inaczej będzie w przypadku Francji, Szwajcarii i Ekwadoru, które też ostrzą sobie zęby na nadchodzący turniej.
No właśnie, losowanie z pewnością nie jest łatwe, ale mogło być też zdecydowanie gorzej.
Jestem zdania, że kibice i wszyscy sprzyjający reprezentacji Hondurasu powinni się cieszyć z takiego, a nie innego losowania. Wielu ekspertów twierdzi, że Szwajcaria to drużyna nieco przereklamowana i trochę szczęścia może doprowadzić do remisu lub nawet zwycięstwa nad nimi. Z pewnością dużo ciężej będzie z reprezentacją Francji, która technicznie zdecydowanie przewyższa Hondurańczyków. Z innej strony Francuzi pokazali się jednak chociażby cztery lata temu w Republice Południowej Afryki, ale z pewnością nie ma co liczyć na powtórkę z tamtych wydarzeń. Atutem „Los Catrachos” może być fakt, iż trener Luis Suarez dobrze zna reprezentację Ekwadoru, którą prowadził przez kilka lat i z pewnością zadziała to na korzyść Hondurasu. Zwycięstwo w starciu z Ekwadorczykami to całkiem realny scenariusz, a zakładając, że do awansu mogą wystarczyć już cztery oczka, nie możemy wykluczać, iż dla reprezentacji Hondurasu znajdzie się miejsce w gronie 16 najlepszych drużyn świata.
GRUPA E: FRANCJA (czytaj więcej)
NASZA WRÓŻBA
Reprezentacja Hondurasu to jedna z ekip, w stosunku do których oczekiwania, jeśli w ogóle można o takich mówić, są minimalne. Czy ktoś jest w stanie wyobrazić sobie bowiem sytuację, w której 15 czerwca w Porto Alegre Honduras zdobywa jakiekolwiek punkty w spotkaniu z Francją? Czy podopieczni Luisa Suareza mają szanse uszczknąć cokolwiek w meczach ze Szwajcarią lub reprezentacją Ekwadoru? Wedle najbardziej prawdopodobnego scenariusza popularni „Los Catrachos” Brazylię opuszczą z zerowym dorobkiem punktowym, a każde oczko na ich koncie powinno być traktowane jako zaskoczenie i sukces piłkarzy reprezentacji Hondurasu. Niewiele wskazuje na to, żeby to właśnie podczas zbliżającego się wielkimi krokami turnieju reprezentacja Hondurasu sięgnęła po pierwsze zwycięstwo w historii swoich udziałów w mistrzostwach świata. Choć futbol przez lata nauczył nas już pokory i pokazał, że stawiając jakąkolwiek drużynę na straconej pozycji można się srogo pomylić, z pełną stanowczością możemy stwierdzić, iż wszelkie złudzenia prowadzonej przez Suareza ekipie odebrane zostaną już w starciu z „Trójkolorowymi”. Jedynym aspektem, który może przerodzić się w atut reprezentacji Hondurasu może być jej zlekceważenie przez rywali. Nikogo nie trzeba jednak chyba przekonywać, że nie jest to nigdy atut największych futbolowych potęg i nie inaczej sytuacja prezentuje się tym razem.
ADAM DELIMAT
Już w najbliższą środę kolejny odcinek cyklu „Oni zatańczą Sambę”. Tym razem pod lupę weźmiemy reprezentację Iranu. Zapraszamy!
Oni zatańczą Sambę #1 Algieria
Oni zatańczą Sambę #3 Argentyna
Oni zatańczą Sambę #4 Australia
Oni zatańczą Sambę #6 Bośnia i Hercegowina
Oni zatańczą Sambę #8 Chorwacja
Oni zatańczą Sambę #10 Francja