Oni zatańczą Sambę. Ghana

ghana

Zastanawialiście się kiedyś, jaką rolę w futbolu mogą odgrywać… czary? Jak magia może wpływać na grę zawodników, a ich postawa uzależniona może być od amuletów i talizmanów? Na 127 dni przed rozpoczęciem mistrzostw świata w Brazylii, przedstawiamy Wam reprezentację, w kontekście której na temat sił nadprzyrodzonych mówić można długimi godzinami. Wspólnie z komentatorem Eurosportu, Tomaszem Lachem, przedstawiamy reprezentację Ghany!

HDP-RGOL-640x120

KULTURA

O tym, jak wygląda sposób kibicowania w Afryce mówiliśmy już co nieco w pierwszym odcinku naszego cyklu, dotyczącym reprezentacji Algierii. I choć Ghana nie należy bynajmniej do grona państw arabskich, również tutaj do tematu piłki nożnej miejscowa społeczność podchodzi w sposób bardziej fanatyczny, niż może to sobie wyobrazić europejski kibic. Nie chcąc powielać treści z artykułu, który znaleźć można w TYM miejscu , zajmiemy się tematem, który odróżnia od siebie te dwie kultury. W przypadku Ghany do absurdalnych rozmiarów rozdmuchany jest bowiem udział magii zarówno w życiu codziennym, jak i podczas wydarzeń sportowych. Afryka to bez wątpienia kontynent wyjątkowy. Bo gdzie indziej piłkarze byliby w stanie w noc poprzedzającą mecz, zakraść się na stadion i zakopać pod murawą amulet mający przynieść im zwycięstwo? Gdzie golkiper posypuje linię bramkową proszkiem nieznanego pochodzenia, a do hotelu przeciwnika w celu zesłania na niego złych duchów wpuszcza się… świnię? Po zajęciu zaskakująco niskiego czwartego miejsca podczas Pucharu Narodów Afryki, ówczesny trener reprezentacji Ghany, Goran Stevanović, taki a nie inny wynik tłumaczył właśnie czarami wewnątrz drużyny, a konkretnie wywołanymi przez nie konfliktami. Zdaniem Serba jego podopieczni mieli używać przeciwko sobie czarnej magii, rzucając klątwy i szkodząc sobie nawzajem. O tym, że piłkarze reprezentacji Ghany potrafią czarować również w pozytywny sposób, przekonaliśmy się już podczas poprzednich mundiali, na których popularne „Czarne Gwiazdy” cieszyły swoją grą oczy wszystkich obserwatorów. Miejmy nadzieję, że w czerwcu tego roku magię będziemy oglądać jedynie na boiskach, a jej przedmiotem nie będą tajemnicze amulety, ale korki i piłka.

DROGA DO RIO

Eliminacje do mistrzostw świata w Brazylii dla reprezentacji Ghany, od pierwszej do ostatniej minuty, były wyłącznie formalnością. Podopieczni Kwesi Appiaha w grupie mierzyli swe siły z Zambią, Lesotho i Sudanem, z czego jedynie tych pierwszych można by uznać za w miarę równorzędnych rywali dla popularnych „Czarnych Gwiazd”. W czterech meczach z pozostałymi rywalami piłkarze z Ghany zdobyli komplet punktów, strzelając przeciwnikom 16 bramek przy zaledwie dwóch straconych. Do wyrównanych należały wyłącznie starcia z reprezentacją Zambii, w których wygrywali gospodarze. Zambijczycy na własnym terenie odnieśli zwycięstwo w stosunku 1:0, zaś na Baba Yara Stadium w Kumasi było 2:1. Zdecydowanie trudniejszym wyzwaniem miało być barażowe starcie z Egiptem, którego losy rozstrzygnęły się jednak już w pierwszym meczu. Po fenomenalnej grze, Ghańczycy pokonali „Faraonów” na własnym terenie aż 6:1 i nawet rewanżowa porażka 1:2 nie potrafiła odebrać drużynie Appiaha awansu do finałów mistrzostw świata. Najlepszym strzelcem reprezentacji Ghany w spotkaniach eliminacyjnych był oczywiście nieśmiertelny Asamoah Gyan, który zdobył łącznie aż sześć bramek. Oprócz niego regularnie trafiali też Sulley Muntari czy Abdul Waris, którzy na swoim koncie zgromadzili po trzy gole.

GWIAZDY

Kadrowo reprezentacja Ghany podczas zbliżających się mistrzostw wcale nie musi znacząco odbiegać od swoich grupowych rywali, do których należą między innymi Niemcy i Portugalia. Siła, którą dysponuje Kwesi Appiah została udowodniona we wspomnianych już eliminacjach i zakończonych w miniony weekend Mistrzostwach Narodów Afryki (nie mylić z Pucharem Narodów Afryki), na których „Czarne Gwiazdy” zdobyły srebrne medale. O ile formacje defensywne pełne są anonimowych jeszcze dla europejskiego kibica zawodników, potencjał jaki drzemie w pomocy i ataku budzi autentyczny podziw. Środkiem pola rządzi duet doświadczonych zawodników, którzy od rundy wiosennej Serie A będą dodatkowo ogrywali się w barwach AC Milan. Mowa tu oczywiście o Sulley’u Muntarim i Michaelu Essienie, który kilka dni temu opuścił deszczowy Londyn i przeniósł się na San Siro. Innym przedstawicielem włoskiej ekstraklasy jest Kwadwo Asamoah z Juventusu, który niedawno został wybrany najlepszym piłkarzem 2013 roku w kraju, a na prawej flance zawrotne szybkości rozwija 24-letni skrzydłowy Marsylii Andre Ayew. Jedną z największych, jeśli nie największą gwiazdą zespołu „Czarnych Gwiazd” jest oczywiście Kevin-Prince Boateng. Ten ofensywny pomocnik zamienił nie tak dawno Milan na niemieckie Schalke, gdzie odzyskał formę i obecnie bryluje na boiskach Bundesligi. Niewykluczone, że w fazie grupowej mistrzostw dojdzie właśnie z jego udziałem do bardzo niecodziennej sytuacji. Kevin-Prince i Jerome Boatengowie już cztery lata temu stali się pierwszymi w historii braćmi, którzy zagrali przeciwko sobie na mundialu, a również w Brazylii los złączył ze sobą reprezentacje Ghany i Niemiec. Rolę wysuniętego napastnika niezmiennie od lat pełni Asamoah Gyan, który jednak najlepsze lata ma już chyba za sobą, a Udinese i Sunderland, które reprezentował podczas poprzednich mundiali, zamienił na Al Ain ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jeśli chodzi o pozycję snajpera, w odwodzie Appiahowi pozostają jeszcze dużo młodsi Wakaso Mubarak z Rubinu Kazań czy 22-letni Atsu, z którym duże nadzieje wiąże londyńska Chelsea. Niewykluczone, że część anonimowych dziś jeszcze nazwisk reprezentantów Ghany po turnieju w Brazylii, tak jak miało to miejsce w przypadku mistrzostw w 2006 i 2010, znajdzie zatrudnienie w mocnych europejskich firmach i wkrótce będziemy mogli mówić o kolejnej eksplozji afrykańskich talentów.

TRENER

Kwesi Appiah to postać, która całą swoją dotychczasową karierę sportową spędziła w ojczyźnie. Przygodę z piłką przy nodze obecny szkoleniowiec reprezentacji Ghany rozpoczął i zakończył w klubie Asante Kotoko, którego barw bronił od roku 1983 przez ponad 10 lat. Appiah regularnie występował też w narodowej reprezentacji, w której pełnił nawet funkcję kapitana. Po zakończeniu piłkarskiej kariery Ghańczyk rozpoczął pracę jak asystent Claude’a Le Roy w reprezentacji Ghany i funkcję tę pełnił także przy kolejnych trzech selekcjonerach, aż do kwietnia 2012. Wtedy to Appiahowi powierzona została rola pierwszego trenera kadry narodowej, którą poprowadził już podczas zeszłorocznego Pucharu Narodów Afryki. W RPA Ghana dotarła zaledwie do półfinału rozgrywek, ale była wówczas jedną z niewielu ekip, dla której był to drugi taki turniej w przeciągu dwunastu miesięcy. W 2011 roku Appiah przez jakiś czas łączył funkcję asystenta dorosłej reprezentacji z posadą selekcjonera kadry do lat 23, z którą triumfował w międzynarodowym turnieju All-Africa Games.

Appiah

GŁOS EKSPERTA

O rolę czarów w afrykańskim futbolu, analizę składu reprezentacji Ghany i jej cele na brazylijski mundial spytaliśmy komentatora Eurosportu, znawcę piłki afrykańskiej, Tomasza Lacha .

Michał Siwek: Eliminacje do mistrzostw świata przebiegły dla Ghany wyjątkowo łatwo.

Tomasz Lach: To, że Ghana na mundial się dostała, to może nie sprawa oczywista, ale też na pewno nie żadna niespodzianka. W meczach barażowych „Czarne Gwiazdy” po prostu zmiażdżyły Egipcjan. To już któryś z rzędu mundial, na który dość spokojnie awansują.

Porozmawiajmy o składzie reprezentacji Ghany. Dosyć nowa defensywa, mocna pomoc, w ataku nieśmiertelny Gyan…
Patrząc na nazwiska w tej reprezentacji, można dojść do wniosku, że ta drużyna ma szansę namieszać na brazylijskim turnieju. Jest tam naprawdę ciekawa grupa zawodników. Ghańczycy ostatnio na potęgę są sprowadzani do najmocniejszych lig europejskich oraz w hurtowej ilości do Skandynawii, skąd jak wiadomo krótka droga do Premier League. I cały czas Ghana produkuje nowe talenty. Dopiero co kilka dni temu zdobyli wicemistrzostwo Afryki w turnieju rozgrywanym w ligowych składach. To świadczy o tym, że piłkarze grający w rodzimej lidze, póki co nam nieznani, też prezentują wysoki poziom. Warto przypomnieć, że całkiem niedawno Ghana, jako pierwszy afrykański kraj, wygrała mistrzostwa świata U-20. Obecnie w podstawowym składzie dorosłej reprezentacji jest aż trzech zawodników z tamtej drużyny: Andre Ayew, Samuel Inkoom i Kwadwo Asamoah. I to są kluczowe postacie! Oczywiście, do tego dochodzą: Gyan, Muntari, Boateng, nawet Michael Essien, chociaż ta jego kariera reprezentacyjna nigdy tak naprawdę nie wypaliła. Od tej drużyny naprawdę można oczekiwać wiele. Awans na mundial to był jej obowiązek. Pytanie tylko czy Afrykańczycy są wystarczająco silni, żeby wyjść z grupy, w której zagrają z Niemcami, Portugalczykami i Amerykanami?

No właśnie, losowanie fazy grupowej mistrzostw nie było dla Ghany udane…
To prawda, trafili do paskudnej grupy. Między innymi z tego powodu nie upatrywałbym w tej drużynie „czarnego konia” nadchodzącego turnieju. Na ostatnim mundialu Ghańczycy otarli się o półfinał, pamiętamy doskonale rękę Luisa Suareza w meczu z Urugwajem i niewykorzystany przez Gyana rzut karny. Ta „jedenastka” była być może na wagę medalu. Trudno będzie powtórzyć podobną historię drugi raz z rzędu. W Brazylii, z afrykańskich reprezentacji, bardziej liczyłbym na Nigerię. Spójrzmy na drużynę Ghany przez pryzmat ostatniego PNA. W najmocniejszym składzie zajęła tam tylko czwarte miejsce. Ghana zawsze jest jednym z głównych faworytów, a od dawna tego turnieju nie wygrała, cały czas się gdzieś potyka.

„Czarne Gwiazdy” zaczną zmagania w Brazylii od meczu z USA. Patrząc na dwa poprzednie mundiale, wydaje się to być wymarzony rywal.
No rzeczywiście, niby dobrze, że Ghana zaczyna mistrzostwa od teoretycznie najłatwiejszego rywala i takiego, z którym w przeszłości już wygrywała. Ale podkreślam – teoretycznie. Później Niemcy i Portugalia… Będzie bardzo trudno.

Może pomoże magia? Tak bardzo przecież w Ghanie popularna.
Wydaje mi się, że rola magii w ghańskim futbolu jest z roku na rok coraz mniejsza. Te historie o przeróżnych czarownikach, przepowiedniach, zaklęciach przed meczami są prawdziwe, ale ja traktuję je z przymrużeniem oka. Takie rzeczy się tam rzeczywiście dzieją, ale jest ich coraz mniej i mają one coraz mniejsze znaczenie.  Te „magiczne historie” przywołuje się na potęgę zawsze przy okazji PNA, ale w kontekście mistrzostw świata powinniśmy raczej o nich zapomnieć.

NASZA WRÓŻBA

Ghana to z pewnością ekipa z ogromnym potencjałem, której niestety życia nie ułatwiło losowanie. Już na etapie grupowym podopieczni Kwesiego Appiaha zmierzą się bowiem z USA, Portugalią i Niemcami. Na pierwszy ogień pójdą co prawda ci pierwsi, w starciu z którymi Ghańczycy wydają się być faworytami. Z reprezentacją Stanów Zjednoczonych popularne „Czarne Gwiazdy” mierzyły się bowiem podczas dwóch ostatnich mundiali i za każdym razem wychodziły z tych starć zwycięsko. Zestawienie Ghańczyków z pozostałymi rywalami nie wygląda już jednak zbyt korzystnie. Szanse ekipy prowadzonej przez Appiaha na awans do fazy pucharowej nie są więc zbyt duże. Jednak drużyny z Afryki, w tym właśnie Ghana, niejednokrotnie pokazały już, że na mistrzostwach świata potrafią sprawiać niespodzianki. Cztery lata temu „Czarne Gwiazdy” w dramatycznych okolicznościach zakończyły swój udział w turnieju na etapie ćwierćfinałów, gdzie po rzutach karnych musieli uznać wyższość Urugwajczyków. Jak będzie tym razem? Naszym zdaniem zdecydowanie gorzej. Ghanie nie wróżymy bowiem niczego ponad to, co zapewnione mają już teraz – rozegranie trzech meczów grupowych.

ADAM DELIMAT

współpraca: MICHAŁ SIWEK

Już w najbliższą środę kolejny odcinek cyklu „Oni zatańczą Sambę”. Tym razem pod lupę weźmiemy reprezentację Grecji. Zapraszamy!

HDP-RGOL-640x120

Oni zatańczą Sambę #1 Algieria

Oni zatańczą Sambę #2 Anglia

Oni zatańczą Sambę #3 Argentyna

Oni zatańczą Sambę #4 Australia

Oni zatańczą Sambę #5 Belgia

Oni zatańczą Sambę #6 Bośnia i Hercegowina

Oni zatańczą Sambę #7 Chile

Oni zatańczą Sambę #8 Chorwacja

Oni zatańczą Sambę #9 Ekwador

Oni zatańczą Sambę #10 Francja

Pin It