Dziesiąty odcinek cyklu „Oni zatańczą Sambę” przypada na 134 dni przed inauguracyjnym mistrzostwa świata spotkaniem pomiędzy Chorwacją a Brazylią. Dziś przedstawiamy naszym czytelnikom ekipę, której najnowsza historia prezentuje się w ciemnych barwach. Drużynę, która ostatni mundial zakończyła wewnętrznym konfliktem, podziałem wśród zawodników i wzajemnymi oskarżeniami. Wspólnie z komentatorem Canal+Sport, Stefanem Białasem, przedstawiamy popularnych „Trójkolorowych” – reprezentację Francji!
KULTURA
Francja to bez wątpienia kraj, który najlepsze piłkarskie lata ma już za sobą. Zdobycie dwóch złotych medali na kolejnych wielkich turniejach to bowiem dokonanie bezprecedensowe, które wykonalne jest tylko dla największych ekip w historii futbolu. Właśnie do takiego grona, bez żadnych wątpliwości, zakwalifikować można reprezentację Francji z przełomu tysiącleci, która w 1998 pod wodzą Aime Jacqueta, w roli gospodarza sięgnęła po tytuł najlepszej drużyny na świecie, rozbijając w finale Brazylijczyków aż 3:0. Dwa lata później, gdy selekcjonerem narodowej reprezentacji był już Roger Lemerre, niemalże identyczna kadra na boiskach w Belgii i Holandii udowodniła swoją piłkarską dominację i sięgnęła po złoto na europejskim podwórku. Pokolenie Zinedine’a Zidane’a, Laurenta Blanca, Youriego Djorkaeffa czy Didiera Deschampsa w roli kapitana osiągnęło wszystko co możliwe. Jednak z momentem jego odejścia, zakończył się również w historii francuskiego futbolu etap sukcesów. Od czasu mistrzostw świata w 2006, kiedy to w Niemczech „Trójkolorowi” sięgnęli po srebro, każdy kolejny turniej przynosi jedynie ogromny zawód. W roku 2008 reprezentacja Francji zakończyła swój udział w mistrzostwach Europy już na pierwszym etapie, zdobywając zaledwie jeden punkt i zajmując ostatnie miejsce w swojej grupie. Jeszcze gorzej było dwa lata później w Republice Południowej Afryki. Kontrowersyjny był już sam sposób w jaki podopieczni Raymonda Domenecha zagwarantowali sobie awans na mundial. Nawet Thierry Henry nie miał bowiem wątpliwości, że w 103. minucie dogrywki barażowego rewanżu przeciwko reprezentacji Irlandii, pomógł sobie w polu karnym rywala ręką i wyłożył piłkę Williamowi Gallasowi, który z kolei skierował ją do siatki. Złe emocje w obozie narodowej reprezentacji narastały z każdym tygodniem, a ich eskalacja, na nieszczęście wszystkich Francuzów, przypadła na decydujące momenty finałowego turnieju. W przerwie przegranego 0:2 meczu z Meksykiem, Nicolas Anelka przerwał taktyczne wywody selekcjonera, kierując w jego kierunku wulgarne słowa, wskutek czego przedwcześnie opuścił RPA. Później było już tylko gorzej i ostatecznie turniej zakończył się ogromnym konfliktem w reprezentacji, która do kraju musiała wracać już po trzech spotkaniach. Piłkarze zaczęli oskarżać się wzajemnie o wycieknięcie informacji o słowach Anelki do prasy, a w ramach buntu odmówili wyjścia na trening, co całkowicie zniszczyło jedność w zespole. Z dużo lepszej strony Francuzi, prowadzeni już przez Laurenta Blanca, zaprezentowali się w 2012 na Ukrainie, jednak wówczas w ćwierćfinale na ich drodze stanęła rozpędzona reprezentacja Hiszpanii. Tym razem popularnym „Trójkolorowym” szczęście wydaje się sprzyjać. W niecodziennych okolicznościach przebrnęli oni bowiem przez baraże, a grupa, którą wylosowali nie należy do najtrudniejszych. Czy pod wodzą mistrza świata i Europy, Didiera Deschampsa, Francuzi będą w stanie wreszcie spełnić pokładane w nich oczekiwania? Czy selekcjoner narodowej reprezentacji do złotego medalu w roli piłkarza dorzuci drugi, zdobyty jako szkoleniowiec? Przekonamy się na przełomie czerwca i lipca tego roku na brazylijskich boiskach!
DROGA DO RIO
Droga reprezentacji Francji do finałów mistrzostw świata od samego początku nie była usłana różami. Już w lipcu 2011 ślepy los zadecydował bowiem, że w eliminacyjnej grupie Francuzi spotkają się z aktualnymi mistrzami świata i dwukrotnymi mistrzami Europy – Hiszpanią. Od początku było więc jasne, że walka o pierwsze miejsce w grupie będzie niezwykle ciężka. Tak też się stało, chociaż przez długi czas obie te ekipy szły łeb w łeb. Przed pierwszym bezpośrednim starciem zarówno Hiszpanie jak i podopieczni Didiera Deschampsa mieli na swoim koncie komplet punktów i różnił ich jedynie bilans bramkowy, który przemawiał na korzyść tych pierwszych. Sytuacji nie zmieniło również spotkanie na Estadio Vicente Calderon, w którym, za sprawą niewykorzystanego przez Cesca Fabregasa karnego i bramki Olivera Giroud z 94. minuty, rzutem na taśmę Francuzi wyszarpali remis 1:1. W dalszej fazie rozgrywek jako pierwsi potknęli się zawodnicy Vicente del Bosque, remisując z Finlandią, jednak sprawiło to, że na Stade de France przyjechali oni jeszcze bardziej zmotywowani i wygrali 1:0. Do końca eliminacji popularni „La Roja” nie stracili już ani jednego punktu, a Francuzi do bilansu strat dorzucili jeszcze bezbramkowy remis w Tbilisi i ostatecznie zakończyli zmagania w grupie na drugiej pozycji, gwarantującej udział w barażach. W decydującym dwumeczu „Trójkolorowi” mieli walczyć o awans i bilet do Brazylii z Ukrainą, z którą nie tak dawno, bo podczas finałów EURO 2012, wygrali 2:0. Trudno więc opisać, jaki szok zapanował w kraju, kiedy barażowe spotkanie w Kijowie obnażyło wszystkie słabości Francuzów i zakończyło się zwycięstwem gospodarzy w takim samym stosunku. Media grzmiały, opisując swoją reprezentację jako bandę przegniłych na wylot próżniaków i prorokując wielką burzę nad francuskim futbolem. Niewielu w kraju wierzyło w cud, który kilka dni później stał się jednak faktem. W Paryżu podopieczni Deschampsa zdołali bowiem za sprawą trafień Sakho, Benzemy i samobójczej bramki Gusiewa pokonać Ukraińców 3:0 i ostatecznie zapewnili sobie wyjazd na mundial do Brazylii. Wielkiej radości i euforii, jaka zapanowała w kraju, nie zdołała przyćmić nawet fatalna postawa sędziego tego meczu, Słoweńca Damira Skominy, który bez wątpienia wypaczył wynik spotkania. Najpierw nie uznał on prawidłowo zdobytej przez Karima Benzemę bramki, a po chwili zaliczył z kolei trafienie, które poprzedzone było kilkumetrowym spalonym. Nic dziwnego, że przeciwnicy reprezentacji „Trójkolorowych” przypominają w tej sytuacji historię sprzed czterech lat, kiedy to decydująca o awansie na mundial bramka padła po wyraźnym i skandalicznym błędzie arbitra. Zachowując oczywiście odpowiednie proporcje można stwierdzić, iż drugi raz z rzędu na mistrzostwa świata Francuzi jadą dzięki pomocy sędziego. W RPA skończyło się to dla nich tragicznie. Jak będzie tym razem?
GWIAZDY
„Trójkolorowi” to drużyna naszpikowana gwiazdami, tym bardziej dziwić może więc kiepska postawa reprezentacji podczas kilku ostatnich wielkich turniejów. Do historii przeszło już co prawda srebrne pokolenie z 2006, kiedy to tacy zawodnicy jak Zinedine Zidane, Thierry Henry czy Patrick Vieira doprowadzili narodową drużynę do finału mistrzostw świata, jednak zostali oni zastąpieni niekoniecznie gorszymi od siebie piłkarzami. Bramkarską bluzę z numerem jeden od kilku lat z dumą nosi znajdujący się obecnie w znakomitej formie bramkarz Tottenhamu, Hugo Lloris, którego w środku obrony wspiera najczęściej para Mamadou Sakho – Laurent Koscielny. Konkurencja na tej pozycji jest jednak spora, bowiem w odwodzie Didier Deschamps ma jeszcze takich zawodników jak Eric Abidal z Monaco czy Rafael Varane z madryckiego Realu. Bardzo mocnym punktem drużyny są niezwykle szybkie skrzydła, po których biegają między innymi Patrice Evra, Mathieu Debuchy, jego imiennik Valbuena czy kandydat do miana najlepszego zawodnika na świecie, Franck Ribery. Trzon drużyny stanowi trójka kreatywnych środkowych pomocników, na czele z Samirem Nasrim i niezwykle utalentowanym Paulem Pogbą, uznanym przez włoski magazyn „Tuttosport” za najlepszego piłkarza do lat 21 w Europie. To właśnie pomocnik Juventusu zdaniem wielu może stać się jednym z objawień turnieju i odegrać na brazylijskich boiskach nadspodziewanie dużą rolę. Ta dwójka uzupełniana jest zwykle przez Blaise Matuidiego, Ettiene’a Capoue, lub nieco bardziej ofensywnie usposobionego Yohana Cabaye, który właśnie przeniósł się do PSG. Spore zamieszanie panowało ostatnimi czasy wokół pozycji wysuniętego napastnika w reprezentacji. Strzelecka niemoc dopadła bowiem Karima Benzemę, który odnotował niechlubną serię 1222 minut bez zdobytej bramki w narodowej drużynie i został wyparty ze składu przez Olivera Giroud. W październiku minionego roku Benzema odzyskał jednak formę, co przypieczętował bramką zdobytą w barażowym spotkaniu z Ukrainą i przyprawił w ten sposób Deschampsa o bardzo przyjemny ból głowy. Dysponując taką siłą w ofensywie reprezentacja Francji może postraszyć każdego rywala i zajść podczas brazylijskiego mundialu naprawdę daleko.
TRENER
Didier Deschamps to szkoleniowiec, którego nikomu nie trzeba chyba przedstawiać. Ten 45-letni trener w przeszłości poprowadził Olympique Marsylię między innymi do mistrzostwa Francji oraz krajowego Superpucharu, a po słynnej aferze Calciopoli przywrócił Juventusowi status członka Serie A. Pierwszy przebłysk trenerskiego geniuszu Deschamps pokazał już w 2004 roku, kiedy to skazywany na kolejne porażki zespół AS Monaco potrafił wyeliminować w Lidze Mistrzów między innymi Chelsea Londyn czy wielki Real Madryt i awansować aż do finału tych elitarnych rozgrywek. Nie ma jednak wątpliwości, że największe sukcesy aktualny selekcjoner narodowej reprezentacji święcił jeszcze jako piłkarz. To właśnie w roli defensywnego pomocnika sięgał po mistrzowskie tytuły we Francji i Włoszech, a w latach 1993 i 1996, kolejno z Marsylią i Juventusem, zdobywał najważniejsze w Europie trofeum – puchar Ligi Mistrzów. Deschamps osiągnął również wszystko co mógł w barwach narodowej reprezentacji. Jako kapitan „Trójkolorowych” w 1998 wznosił w górę najbardziej pożądany wśród piłkarzy puchar za zdobycie mistrzostwa świata, a dwa lata później dorzucił do swojej kolekcji Puchar Henriego Delaunay’a dla najlepszej drużyny w Europie. Już biegając po boiskach Didier Deschamps zapewnił sobie więc dożywotnią pamięć kibiców i uwielbienie w ojczyźnie, które może jedynie powiększyć przywożąc z Brazylii oczekiwany wynik. Tak czy tak, statusu gwiazdy Deschamps już nie straci i niewiele wskazuje na to, aby mógł podzielić los Raymonda Domenecha. Człowieka, który po mundialu w 2010 w jednej chwili stał się wrogiem publicznym numer jeden we Francji.
GŁOS EKSPERTA
Na temat aktualnych możliwości reprezentacji Francji, jej obecnej kadry i ewentualnych konsekwencjach negatywnych wspomnień z Republiki Południowej Afryki rozmawialiśmy z ekspertem od francuskiego futbolu w Canal+Sport, Stefanem Białasem.
Adam Delimat: Już w eliminacjach Francuzi musieli się zmierzyć z Hiszpanami, jeden z tych meczów zremisowali, drugi przegrali.
Stefan Białas: Wyjazdowy remis z Hiszpanią był bardzo obiecujący, wydawało się wtedy, że Francuzi są na bardzo dobrej drodze nawet do bezpośredniego awansu. Stało się jednak zupełnie inaczej, w rewanżowym meczu Hiszpania już wygrała i trzeba było zabezpieczyć sobie drugie miejsce i zadowolić się nim. Od początku wiadomo było, że barażowy rewanż rozgrywany będzie we Francji, co z pewnością było atutem „Trójkolorowych”. Po losowaniu Francuzi nie byli szczególnie zadowoleni i obawiali się Ukrainy, jak się później okazało niebezpodstawnie. W pierwszym meczu przegrali, ale potem stało się coś, co do tej pory w barażach eliminacji do mistrzostw świata nie miało miejsca. Francja odrobiła dwubramkową stratę i sprawiła sporą niespodziankę kwalifikując się do mundialu. Sytuację reprezentacji Francji cały czas trzeba wiązać z sytuacją, która miała miejsce w Republice Południowej Afryki. Strajk zawodników, odmowa wyjścia na trening cały czas odbija się głośnym echem i reprezentacja nadal jest pod presją niechlubnego występku z RPA. Wygranym dwumeczem z Ukrainą Francuzi zaczęli zmazywać z siebie tę plamę, ale teraz potrzeba im dobrej postawy na turnieju. Losowanie okazało się dla nich bardzo dobre, trafili chyba do najsłabszej grupy, z Ekwadorem, Szwajcarią i Hondurasem. Wszyscy w kraju czekają w tej chwili na pierwszy mecz przeciwko Hondurasowi. To spotkanie pokaże, do czego zdolni będą francuscy piłkarze w Brazylii.
W przeciągu kilku dni Francuzi potrafili zagrać przeciwko Ukrainie dwa zupełnie inne mecze. Z czego to wynikało?
Przede wszystkim ze składu. Nastąpiły bardzo trafne zmiany wykonane z premedytacją, chociaż Deschamps z pewnością nie spodziewał się, że na Ukrainie przegra 0:2. Spodziewał się remisu, ewentualnie jednobramkowej porażki, ale taki wynik był dla niego szokiem. Przed rewanżem zarówno zawodnicy jak i trener byli bardzo zdeterminowani i w rewanżu wychodziło im wszystko. Głównym artystą tego widowiska był Mathieu Valbuena, którego Deschamps zna bardzo dobrze jeszcze z Marsylii. Co ciekawe, kiedy Deschamps obejmował posadę trenera Marsylii powiedział, że nie widzi dla Valbueny miejsca w składzie i że ten powinien szukać sobie nowego klubu. Przez pewien okres zawodnik ten nie łapał się do osiemnastki meczowej, ale ciężką pracą na treningach stopniowo zdobywał zaufanie trenera. Aktualny selekcjoner narodowej reprezentacji zdaje sobie sprawę, że to właśnie dzięki Valbuenie w 2010 Marsylia zdobyła mistrzostwo kraju, trzy razy sięgała po Puchar Ligi i dwa razy po Superpuchar. 29-letni pomocnik z zawodnika niechcianego stał się faworytem trenera i jest obecnie jedynym piłkarzem, który zagrał we wszystkich spotkaniach za kadencji Deschampsa. Valbuena w stu procentach pasuje do koncepcji selekcjonera, przez okres pobytu w Marsylii poznali się oni dobrze i zawodnik wie, czego oczekuje od niego trener. Reprezentacja Francji to dobra grupa zawodników, pomieszanie młodości z doświadczeniem. Za Deschampsa ta drużyna zaczęła grać dobrze, przełamała niemoc, która trwała aż do turnieju w Polsce i na Ukrainie.
Zarówno cztery lata temu jak i teraz, Francja kwalifikuje się na mundial dzięki błędom sędziowskim.
Jeśli chodzi o spalonego Benzemy z meczu z Ukrainą, nie jest on zbyt rozpamiętywany, bo nie był też szczególnie duży. Inaczej wyglądała sytuacja po ręce Henry’ego w spotkaniu z Irlandią. Wówczas Francuzi byli zszokowani, że coś takiego przeszło, ale trzeba przyznać, że cieszyli się z tego. O ile sytuacja z meczu z Ukrainą nie przewijała się zbyt mocno przez media, temat błędu arbitra sprzed czterech lat był długo roztrząsany i wszyscy wiedzieli, że ta bramka nie należała się Francji. Być może nawet słaba gra w RPA była konsekwencją tego błędu arbitra. Fakt, że awansuje się do finałów mistrzostw świata za darmo z pewnością ciąży na zawodnikach i wywiera na nich presję.
W znakomitej formie znajduje się obecnie Hugo Lloris, który jest pewniakiem do gry w pierwszym składzie.
Oprócz Llorisa jest też Mandanda i ci dwaj bramkarze z pewnością znajdą się w kadrze na mistrzostwa. Przewagę ma ten pierwszy i najprawdopodobniej to on będzie numerem jeden. Jeśli chodzi o trzeciego golkipera, tutaj wybór jest dosyć spory. Jest Ruffier z Saint-Etienne, czy Landreau, który zawsze jest dobrym duchem szatni. Pozycja numer trzy będzie jednak dopiero opcją samego przygotowania do turnieju, które rozpoczyna się 19 maja w Clairefontaine.
Bardzo mocno obsadzony jest środek obrony. Tutaj Deschamps może wybierać pomiędzy Sakho, Koscielnym, Varanem czy Abidalem.
Myślę, że podstawową dwójką środkowych obrońców powinni być Mamadou Sakho i Laurent Koscielny, zawodnicy prawo- i lewonożny. Ten drugi jest obecnie silnym punktem mocnego Arsenalu i dobrze radzi sobie też w reprezentacji. Eric Abidal gra ostatnio w lidze słabiej, Monaco traci po jego błędach sporo punktów, a sam zawodnik szczyt formy ma już chyba za sobą, co było widoczne też w meczu na Ukrainie. W moim pojęciu, zwłaszcza po rewanżowym spotkaniu z Ukrainą, pewniakiem do gry jest Sakho. Ze względu na przejścia zdrowotne i powrót do piłki na mundial może pojechać Abidal, ale nie jest on moim zdaniem zawodnikiem, który na boisku może zrobić różnicę.
Spory wybór selekcjoner ma też na bokach obrony.
Jeżeli chodzi o obrońców, obie strony są bardzo mocno obsadzone. Po lewej stronie są oczywiście Evra i Clichy, ale jest też młody i utalentowany Lucas Digne, na którego otwarcie liczy Deschamps. Selekcjoner musi też myśleć w perspektywie mistrzostw Europy we Francji. Reprezentacja będzie co prawda grała w eliminacjach do tego turnieju, ale wiadomo, że będą to mecze o pietruszkę. Evra jest już doświadczonym zawodnikiem i ten turniej może być jego ostatnim. Mało prawdopodobne, żeby w 2016 był w stanie grać na dobrym poziomie na mistrzostwach Europy. Kilku młodych zawodników powinno podczas tego turnieju poczuć smak wielkiej imprezy i jednym z tych zawodników jest Digne. Po prawej stronie mamy Sagnę i Debuchy’ego, który zbiera ostatnio sporo pochwał po meczach w reprezentacji.
Najmocniejszą formacją jest chyba druga linia. Tu również znaleźć można kilku bardzo ciekawych graczy.
Tak jest, tutaj też selekcjoner dysponuje wieloma dobrymi i utalentowanymi zawodnikami. Jest Cabaye, który w tej chwili przechodzi do Paris Saint-Germain, mamy też bardzo dobrze grającego Etienne’a Capoue, który wydaje się być solidnym punktem reprezentacji i pewniaka do gry, Matuidiego. Jeśli chodzi o bardziej ofensywnie usposobionych zawodników trener ma przecież do dyspozycji Samira Nasriego, któremu jednak plany może pokrzyżować kontuzja. Mówiło się w jego przypadku o operacji, ale chyba ostatecznie skończy się na dłuższej przerwie. Nasri w reprezentacji nie grał jednak przez jakiś czas, wrócił do gry w meczu na Ukrainie i wyraźnie zawiódł. Bardzo dobrym zawodnikiem jest przecież Paul Pogba, który na co dzień występuje w Juventusie, a także wspomniany już przeze mnie Valbuena. Może on grać za napastnikami, ale może też występować na pozycji skrzydłowego, jak miało to miejsce w przypadku spotkania z Ukrainą. Poza tym mamy oczywiście Loica Remy’ego czy Francka Ribery’ego, o którego umiejętnościach nie trzeba chyba zbyt dużo mówić.
Ostatnio strzelecką niemoc Karima Benzemy wykorzystał Oliver Giroud, który zajął jego miejsce w składzie. Kto powinien być podczas mundialu napastnikiem numer jeden?
5 marca Francuzi będą grali ważne spotkanie towarzyskie przeciwko Holandii. Mają również zaplanowane trzy sparingi w okresie zgrupowania przed mistrzostwami świata, w których zmierzą się z Norwegią, Paragwajem i Jamajką. Dopiero po tych meczach wiadomo będzie, kto wyjdzie w pierwszym składzie na spotkanie z Hondurasem. Do czasu kryzysu pewniakiem na pozycji napastnika był dla Deschampsa Karim Benzema, jednak faktycznie jakiś czas temu stracił tę pozycję. Giroud wygrał to miejsce i strzela bardzo regularnie, a – co bardzo ważne – przełamał się też Benzema. Ci zawodnicy rywalizują ze sobą na odległość, a Deschamps jest teraz w bardzo dobrej sytuacji, bo wybierze tego, który lepiej zaprezentuje się w meczach towarzyskich. Obaj są bardzo dobrymi napastnikami. Giroud pracuje na całej szerokości boiska, natomiast Benzema to zawodnik techniczny. Wcale nie jest powiedziane, że Deschamps nie wybierze wariantu, w którym na prawej flance pojawi się Ribery, za napastnikiem wystąpi Valbuena, z przodu Giroud, a na lewym skrzydle ustawi się właśnie Benzema. Francuzi próbowali już takiego zestawienia i niewykluczone, że właśnie tak będzie wyglądała taktyka Deschampsa.
Deschamps to odpowiedni człowiek na stanowisku selekcjonera?
Wydaje mi się, że tak. Reprezentacja zaczyna się odradzać, a sam selekcjoner przedłużył niedawno kontrakt w ten sposób, że będzie prowadził Francję jeszcze podczas EURO 2016. Deschamps nie dostał żadnego ultimatum, nikt nie stawia mu warunków i celu minimum na mistrzostwa. Poprzez te mistrzostwa świata ma on przygotować grupę zawodników na mistrzostwa Europy we Francji. Deschamps jest w bardzo dobrych układach z prezesem federacji, Noëlem Le Graëtem, którego zna jeszcze z okresu, kiedy sam był zawodnikiem. Wówczas nawiązała się między nimi więź, której brakowało w kontaktach z Laurentem Blankiem. Le Graët i Deschamps mają tę samą wizję piłki i reprezentacji Francji.
Przy Deschampsie nie ma chyba mowy o powtórce z RPA. To zupełnie inny typ trenera niż Domenech.
Zdecydowanie tak, Deschamps już jako zawodnik miał charyzmę i mocny charakter. Zna turnieje od podszewki, bo występował na nich wielokrotnie w roli piłkarza. Domenech również grał w piłkę, ale nigdy nie osiągnął tyle co Deschamps. Jako trener w reprezentacji siedział prawie przez 20 lat. Najpierw przez długi czas pracował z młodzieżówką, gdzie szczególnych sukcesów nie osiągnął, a potem wziął się za pracę z pierwszą reprezentacją. Pamiętamy, że jego przyjście spowodowało, że decyzje o zakończeniu kariery ogłosili tacy zawodnicy jak Lilian Thuram, Claude Makelele czy Zinedine Zidane, co nie przeszkadzało szczególnie Domenechowi. On wydawał się być zadowolony, że takie autorytety odeszły. Później okazało się jednak, że bez tych zawodników reprezentacja Francji nie potrafiła wygrać meczu i gdyby nie ich powrót mogłaby się ona nie zakwalifikować do mundialu w 2006. Dzięki decyzji Francuzi awansowali na mistrzostwa, zajęli na nich drugie miejsce, a gdyby nie historia z prowokacją Zidane’a być może sięgnęliby po złoto. Odnoszę wrażenie, że Raymond Domenech po prostu nie dogadywał się ze swoimi zawodnikami.
Losowanie fazy grupowej mistrzostw było dla Francji bardzo udane, pierwsze miejsce w grupie to bardzo realny cel.
Zdecydowanie tak, Ekwador, Szwajcaria i Honduras to ekipy słabsze od Francji. Faktem jest, że od 2010 „Trójkolorowi” przechodzą kryzys i spadają w klasyfikacji, ale w tej chwili zaczynają chyba wracać na właściwe tory, czego potwierdzeniem mają być te mistrzostwa. Sondaże wśród kibiców dotyczące reprezentacji się poprawiły, wszystko wydaje się iść w dobrą stronę. Sytuacja reprezentacji staje się lepsza pod każdym względem, zarówno medialnym jak i sportowym.
Na co realnie stać będzie Francuzów podczas tego mundialu?
W moim odczuciu ta drużyna powinna awansować do półfinału i na pewno „Trójkolorowych” na to stać. Na mistrzostwach różnie jednak bywa. Jeśli zaczną wygrywać, wejdą w trans, poprawi się atmosfera i drużyna będzie zdolna do naprawdę wielkich rzeczy. Jeśli wszystko potoczy się po ich myśli, Francuzi mogą sprawić niespodziankę. Nie powiem, że zdobędą mistrzostwo świata, bo uważam, że turniej wygra któraś z południowoamerykańskich drużyn. Jest taka niepisana zasada, że w Ameryce Południowej wygrywają tamtejsze reprezentacje, natomiast na Starym Kontynencie górą są Europejczycy. Pojedynki Francuzów z Argentyną i Brazylią, jeśli do takich dojdzie, z pewnością będą bardzo istotne i determinujące.
NASZA WRÓŻBA
Reprezentacja Francji to jedna z ekip, które stać na wszystko. Niezwykle korzystne losowanie postawiło ich jednak w sytuacji, w której grzechem byłoby powtórzyć wynik z ostatniego mundialu i zakończyć udział w turnieju już na etapie fazy grupowej. Wiele zależy z pewnością od meczu otwarcia, w którym podopieczni Didiera Deschampsa powinni spokojnie dać sobie radę z Hondurasem i uczynić pierwszy krok w kierunku awansu do fazy pucharowej. Zarówno Ekwador jak i Szwajcaria to ekipy, które mogą co prawda napsuć Francuzom sporo krwi, jednak trudno wyobrazić sobie, żeby popularni „Trójkolorowi” w tych dwóch meczach nie zdołali zdobyć ani jednego punktu. Jeżeli do niespodzianki nie dojdzie również w grupie F, w 1/8 finału reprezentacja Francji powinna zmierzyć się z Bośnią i Hercegowiną lub Nigerią, które to ekipy również nie wydają się być przeciwnikami nie do pokonania. Francuzów, jak w przypadku każdego turnieju, stać więc nawet na medal, jednak mundial w Brazylii z pewnością nie będzie dla nich łatwy. Możemy być jednak pewni, że mecze z udziałem podopiecznych Didiera Deschampsa dostarczą wszystkim kibicom masę emocji i w interesie turnieju leży jak najdłuższy udział „Trójkolorowych” w nadchodzących mistrzostwach.
ADAM DELIMAT
Już w najbliższą środę kolejny odcinek cyklu „Oni zatańczą Sambę”. Tym razem pod lupę weźmiemy reprezentację Ghany. Zapraszamy!
Oni zatańczą Sambę #1 Algieria
Oni zatańczą Sambę #3 Argentyna
Oni zatańczą Sambę #4 Australia
Oni zatańczą Sambę #6 Bośnia i Hercegowina