Mistrzostwa świata w Brazylii zbliżają się ogromnymi krokami! W dniu dzisiejszym do inauguracyjnego spotkania pozostało już tylko 148 dni. 12 czerwca o godzinie 22:00 polskiego czasu w Sao Paulo gospodarze w meczu otwarcia zmierzą się z reprezentacją Chorwacji. To właśnie pierwszych rywali „Canarinhos”, podopiecznych biegającego jeszcze do niedawna po europejskich boiskach Niko Kovača, bierzemy pod lupę w dzisiejszym odcinku cyklu „Oni zatańczą Sambę”. Wspólnie z bramkarzem Cracovii, Matko Perdjiciem, przedstawiamy reprezentację Chorwacji!
KULTURA
Chorwacja to miejsce, które przeciętnemu Europejczykowi kojarzy się przede wszystkim z turystyką. Historyczny Dubrovnik, dziesiątki wysepek i słoneczne plaże, co roku, jeśli nie częściej, przyciągają do tego kraju tysiące turystów, co stanowi dla tego tego ponad 4-milionowego państwa istotny dział gospodarki. Po wyniszczającej II wojnie światowej i kilkuletnich walkach zbrojnych w latach 90. minionego wieku, Chorwacja obecnie wydaje się wychodzić na prostą, czego najświeższym dowodem jest przystąpienie w lipcu 2013 do Unii Europejskiej. Historia piłki nożnej w tym kraju, podobnie jak miało to miejsce w przypadku opisywanej już przez nas Bośni i Hercegowiny, nie jest zbyt długa, ze względu na przynależność do bloku Jugosławii. Pierwszy samodzielny mundial Chorwaci zaliczyli w roku 1998 i już wówczas, pokonując po drodze między innymi Niemców i Holendrów, sięgnęli po brązowy medal. Bohaterem ówczesnej ekipy był bez wątpienia Davor Šuker, który na francuskich boiskach zdobył sześć bramek i został królem strzelców oraz najlepszym zawodnikiem turnieju. Od tego czasu prowadzeni przez kolejnych selekcjonerów Chorwaci nie zdołali już w jakimkolwiek stopniu nawiązać do osiągnięć swoich poprzedników. Podczas mistrzostw Europy w 2008 roku podopieczni Slavena Bilicia z przytupem przebrnęli przez fazę grupową, którą zakończyli z kompletem punktów, jednak w ćwierćfinale na ich drodze stanęli Turcy, którzy w niesamowitych okolicznościach rzutem na taśmę przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Cztery lata później szans Chorwatom nie dało losowanie, które już w pierwszej fazie turnieju zmusiło ich do rywalizacji z dwoma przyszłymi finalistami turnieju – Włochami i Hiszpanią. Również teraz los nie był dla podopiecznych Niko Kovača łaskawy, jednak wydaje się, że mimo wszystko nie zamknął im furtki do fazy pucharowej. Czy na brazylijskich stadionach reprezentacji Chorwacji uda się wreszcie osiągnąć oczekiwany sukces?
DROGA DO RIO
Zakwalifikowanie się do finałów mistrzostw świata nie było dla Chorwatów łatwym zadaniem głównie ze względu na fakt, iż w eliminacyjnej grupie mierzyli się oni z fenomenalną Belgią. O podopiecznych Marca Wilmotsa pisaliśmy już jakiś czas temu i bez wahania stwierdziliśmy, że pokonanie ich w tamtym okresie było rzeczą niemalże niewykonalną. Reprezentacja Chorwacji była jednak jedną z dwóch ekip, które potrafiły przeciwstawić się popularnym „Czerwonym Diabłom” i odebrać im punkty. Już w drugiej kolejce, po nadspodziewanie trudnym zwycięstwie nad Macedonią, podopieczni Igora Štimaca zremisowali bowiem w Brukseli 1:1. Niezwykle istotna dla przebiegu zmagań w tej grupie była późniejsza seria czterech zwycięstw z rzędu w wykonaniu reprezentacji Chorwacji, podczas której zainkasowali oni komplet punktów w dwóch spotkaniach z Walią oraz w meczach przeciwko Macedonii i Szkocji. Później było już bowiem tylko gorzej i do końca eliminacji prowadzony przez Štimaca zespół zdołał zgromadzić na swoim koncie zaledwie jedno oczko. Dwie przegrane ze Szkocją, porażki w meczach z Belgią i Walią oraz remis z Serbami nie zdołały jednak odebrać reprezentacji Chorwacji szans na awansu na mundialu, sytuując ich w tabeli na drugim miejscu, gwarantującym udział w barażach. Sprawiły one jednak, że z funkcją selekcjonera narodowej reprezentacji pożegnał się Igor Štimac, którego obowiązki przed spotkaniami barażowymi przejął dotychczasowy trener kadry U-21, Niko Kovač. Niebiosa okazały się dla Chorwatów łaskawe już podczas losowania, wybierając na ich przeciwnika najsłabszą ze stawki Islandię. Rywal nie zamierzał poddać się bez walki, jednak po wyjazdowym remisie 0:0, w Zagrzebiu górą byli już odmienieni podopieczni byłej gwiazdy niemieckiej Bundesligi. Za sprawą trafień Mario Mandżukicia i Darijo Srny pokonali oni niżej notowanego przeciwnika w stosunku 2:0, pieczętując w ten sposób awans na mistrzostwa.
GWIAZDY
Radość z wywalczonego przez Chorwatów w rewanżowym meczu z Islandią awansu, zmącona została jednak przez dwa wydarzenia. W 38. minucie tego spotkania napastnik Bayernu Monachium, Mario Mandżukić, który nieco ponad 10 minut wcześniej otworzył wynik spotkania, na własnej połowie brutalnie zaatakował Johanna Gudmundssona i w pełni zasłużenie wyleciał z boiska. Początkowo w kraju obawiano się, że Mandżukić zostanie ukarany trzymeczową dyskwalifikacją i opuści całą fazę grupową mundialu, jednak ostatecznie decyzją FIFA Kovač nie będzie mógł skorzystać z usług swojego czołowego snajpera tylko w spotkaniu otwarcia przeciwko Brazylii. W tym meczu jego zmiennikiem najprawdopodobniej okaże się napastnik angielskiego Evertonu, Nikica Jelavić, bądź gracz Szachtara Donieck, Eduardo da Silva. Dużo większych problemów narobił sobie za to po spotkaniu z Islandią obrońca reprezentacji Chorwacji, Josip Simunić. Uczestnik pięciu turniejów o randze mistrzowskiej po końcowym gwizdku skierował w stronę kibiców okrzyk „Za kraj”, którego podczas II wojny światowej używali Ustasze – chorwacki oddział faszystów – za co został ukarany przez FIFA aż dziesięciomeczowym zawieszeniem. Mimo takiego osłabienia, formacja defensywna powinna być mocnym punktem reprezentacji Chorwacji. Dostępu do jej bramki od lat strzeże 35-letni Stipe Pletikosa, któremu ostatnimi czasy ze zmiennym skutkiem po piętach depcze młodszy Daniel Subasić, grający na co dzień w AS Monaco. Doświadczenie to atut, który cechuje również linię obrony podopiecznych Niko Kovača. Tacy zawodnicy jak Verdan Corluka, Darijo Srna czy nieco młodszy Dejan Lovren gwarantują solidną grę i nie ułatwiają zadania ofensywnym formacjom rywala. Prawdziwym gwiazdozbiorem nazwać można za to drugą linię, z której grą zespołu dyryguje gwiazda Realu Madryt, Luka Modrić, a pomaga mu w tym występujący na co dzień w Sevilli Ivan Rakitić. Bliżej napastników znajduje się z kolei duet z Wolfsburga, Ivica Olić–Ivan Perisić, który podczas eliminacji wypracował prawie 50% bramek całej reprezentacji.
TRENER
Do awansu reprezentacji Chorwacji na tegoroczny mundial przyczyniło się dwóch selekcjonerów. Eliminacje do brazylijskiego turnieju w roli szkoleniowca narodowej reprezentacji rozpoczynał bowiem Igor Štimac, który po fatalnym finiszu i zaledwie jednym punkcie zdobytym w pięciu ostatnich meczach został ze swojego stanowiska zwolniony. Obowiązki byłego już selekcjonera przed barażowymi spotkaniami z Islandią przejęła legenda chorwackiego futbolu, Niko Kovač, który dotychczas osiągał znakomite wyniki z młodzieżową reprezentacją kraju. Drużyna do lat 21 w eliminacjach do mistrzostw Europy pod jego wodzą w czterech meczach zdobyła komplet punktów, nie tracąc przy tym ani jednej bramki. Kovač to jednak postać, która na sławę i szacunek zasłużyła sobie głównie swoją postawą na boisku. Urodzony w Republice Federalnej Niemiec pomocnik, przez długie lata bronił barw stołecznej Herthy, a z powodzeniem występował również w Bayerze Leverkusen, Hamburgerze SV czy Bayernie Monachium. To właśnie w barwach tej ostatniej ekipy w 2003 roku sięgnął po jedyne w swoim dorobku mistrzostwo Niemiec. Po 17 latach gry na niemieckich boiskach, w 2006 roku Kovač przeniósł się do Red Bull Salzburg. Chorwacki pomocnik dwukrotnie poprowadził popularne „Byki” do tytułu mistrza kraju, a w 2009 roku postanowił zakończyć piłkarską karierę.
GŁOS EKSPERTA
Na temat szans reprezentacji Chorwacji na mistrzostwach świata, o jej kadrze i nowym trenerze rozmawialiśmy z byłym bramkarzem Ruchu Chorzów, obecnie broniącym barw Cracovii. Golkiperem, który w Polsce mieszka od 2007 roku – Matko Perdjiciem.
Adam Delimat: Eliminacje do mistrzostw świata nie były w wykonaniu reprezentacji Chorwacji zbyt dobre, problemy pojawiły się zwłaszcza w końcowej ich fazie.
Matko Perdjić: Mieliśmy bardzo dobry początek, ale potem nastąpił kryzys, w pięciu ostatnich meczach zdobyliśmy tylko jeden punkt. Przed meczami barażowymi nastąpiła jednak zmiana trenera, Štimaca zastąpił Niko Kovač. Kiedy wylosowaliśmy Islandię wszyscy się z tego cieszyliśmy, jednak mimo wszystko nie było z nimi tak łatwo. Oni też dotarli do barażów, co oznacza, że musieli coś pokazać w tych eliminacjach. Na wyjeździe było 0:0, nasza gra w tym meczu nie wyglądała zbyt dobrze, ale cieszyliśmy się przede wszystkim z tego, że nie straciliśmy bramki. Na szczęście w rewanżu w Zagrzebiu chłopaki zagrali bardzo dobrze i udało się osiągnąć to, czego chcieliśmy wszyscy – awansowaliśmy do mistrzostw świata.
Myślisz, że gdyby nie zmiana trenera, gdyby selekcjonerem pozostał Igor Štimac, udałoby się przejść te baraże?
Ciężko teraz gdybać, ale wygląda na to, że zmiana trenera coś dała. W Reykjaviku nasza gra wyglądała jak wyglądała, ale mimo wszystko Chorwacja stworzyła sobie kilka dobrych sytuacji. Bardzo dobrze bronił w tamtym spotkaniu bramkarz islandzki. W drugim meczu barażowym nasza reprezentacja zagrała naprawdę bardzo dobrze. Trener Niko Kovač dokonał kilku zmian w kadrze i po dobrym spotkaniu udało nam się uzyskać awans.
Czyli uważasz decyzję o zmianie trenera za słuszną? Niko Kovač ma szansę poprowadzić Chorwację do dobrego wyniku na mundialu?
Patrząc na wyniki, była to dobra decyzja. Ostatnich pięć eliminacyjnych meczów pod wodzą Štimaca nie było zbyt udanych, potrzebna była zmiana. Niko Kovač jeszcze niedawno grał w reprezentacji, na boisku był dowódcą i jej kapitanem. Kiedy razem z bratem Robertem odeszli z narodowej reprezentacji na boisku widać było brak doświadczenia i przywódcy. Jakiś czas temu Kovač objął reprezentację U-21 i jego reprezentacja prezentowała się bardzo dobrze w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy. Jest młodym trenerem i myślę, że poradzi sobie z reprezentacją Chorwacji.
Mecz z Islandią przyniósł też dwie negatywne sytuacje dla waszej reprezentacji. Jak kibice zareagowali na zachowanie Josipa Simunicia? Zawieszenie na 10 spotkań jest adekwatną karą?
Wszyscy bardzo żałują, nikt nie spodziewał się niczego takiego. Bez Simunicia będzie bardzo ciężko, znalezienie drugiego stopera nie będzie łatwym zadaniem. Selekcjoner musi jednak kogoś znaleźć i będziemy musieli jakoś poradzić sobie bez Simunicia. Ciężko mi oceniać słuszność tej kary, jednak wydaje mi się, że jest ona trochę zbyt ostra.
W bramce reprezentacji wciąż numerem jeden jest Pletikosa. Nie uważasz, że trener powinien dać szansę Subasiciowi?
Myślę, że na tych mistrzostwach w bramce stanie Stipe Pletikosa. Zrobił dla reprezentacji naprawdę dużo, po jego stronie przemawia doświadczenie i to on bronił w eliminacjach do tego turnieju. Jeśli więc nie przydarzy mu się żadna kontuzja i będzie w optymalnej formie, powinien być numerem jeden.
Z boiska w spotkaniu z Islandią wyleciał Mario Mandżukić, jego brak z meczu przeciwko Brazylii będzie dużym osłabieniem?
Na szczęście w kadrze mamy kilku dobrych napastników. Jest Eduardo da Silva z Szachtara, Nikica Jelavić z Evertonu. Na szczęście ostatecznie Mandżukić dostał tylko jeden mecz zawieszenia, więc nie zagra tylko w spotkaniu z Brazylią. W ostatnich meczach Olić grał na skrzydle, a Mandżukić z przodu. Ciężko mi powiedzieć, kto zastąpi go na inauguracji mistrzostw, ale podejrzewam, że będzie to ktoś z dwójki Jelavić–Eduardo.
W czym upatrujesz szansy Chorwatów w meczu z Brazylią?
Mistrzostwa inaugurujemy meczem z jedną z najlepszych reprezentacji na świecie. Myślę, że naszą szansą może być motywacja w zespole, związana z faktem, iż otwieramy te mistrzostwa. Cały świat będzie patrzyć na ten mecz, co może być dla nas pozytywnym bodźcem.
Jak oceniasz losowanie fazy grupowej? Chorwacja ma szanse na drugie miejsce w grupie?
Mam nadzieję, że uda nam się awansować do fazy pucharowej, jednak wiadomo, że zarówno Kamerun jak i Meksyk to bardzo dobre drużyny. Losowanie nie jest dla nas łatwe, jednak mimo wszystko cieszymy się, że inaugurujemy te mistrzostwa z tak wielką drużyną. Po cichu wszyscy mamy nadzieje, że uda nam się coś ugrać. Musimy zagrać jak najlepiej pierwsze spotkanie, spróbować zdobyć choćby punkt i potem wszystko jest otwarte. W razie awansu w 1/8 zmierzymy się jednak z Hiszpanią lub Holandią, gdzie będzie pewnie równie ciężko co z Brazylią.
NASZA WRÓŻBA
Reprezentacja Chorwacji to ekipa, która praktycznie przed każdym turniejem o randzie mistrzowskiej stawiana jest w roli kandydata do miana „czarnego konia”. Podobnie jak dwa lata temu, również tym razem los nie był jednak dla podopiecznych Niko Kovača zbyt łaskawy. Już na otwarcie zmierzą się oni bowiem z reprezentacją Brazylii, gdzie, biorąc pod uwagę kartkową absencję Mario Mandżukicia i porównanie realnych możliwości obu ekip, o jakąkolwiek zdobycz punktową może być bardzo ciężko. Decydujące o przebiegu rywalizacji o lokatę numer dwa w grupie będą spotkania z Kamerunem i Meksykiem, które przesądzą o losach awansu do fazy pucharowej. Zakładając, że to właśnie jedyny europejski przedstawiciel tej grupy okaże się być szczęśliwym wiceliderem, jego radość nie będzie trwała zbyt długo. Już na etapie 1/8 finału Chorwatom najprawdopodobniej przyjdzie się bowiem zmierzyć z jednym z dwójki finalistów ubiegłego mundialu – Hiszpanią lub Holandią. Wyjście obronną ręką z takiego starcia wydaje się graniczyć z cudem, w związku z czym wiele wskazuje na to, że to właśnie pierwszy mecz fazy pucharowej będzie dla Chorwacji ostatnim podczas tego turnieju. Pamiętajmy jednak, że w piłce nożnej, zwłaszcza podczas takich turniejów, cuda się zdarzają. Pozostaje pytanie, czy nie musiałoby się ich wydarzyć zbyt wiele?
ADAM DELIMAT
Już w najbliższą środę kolejny odcinek cyklu „Oni zatańczą Sambę”. Tym razem pod lupę weźmiemy reprezentację Ekwadoru. Zapraszamy!
Oni zatańczą Sambę #1 Algieria
Oni zatańczą Sambę #3 Argentyna
Oni zatańczą Sambę #4 Australia