Tragedia odwołana! Znamy wszystkich ćwierćfinalistów [WIDEO]

ligamistrzow

Wszyscy, poza najwierniejszymi kibicami „Czerwonych Diabłów”, spodziewali się obejrzeć w „Teatrze Marzeń” dopełnienie greckiej tragedii Davida Moyesa. A tymczasem pewien Holender postanowił trochę namieszać…

HDP-RGOL-640x120

Manchester United – Olympiakos Pireus 3:0 (2:0)

1:0 - van Persie 25′
2:0 – van Persie 45′+1
3:0 – van Persie 51′

Chyba nieczęsto zdarza się, by przedmeczowe zapowiedzi trenerów sprawdzały się tak dokładnie. Michel twierdził, że jego piłkarzom żaden diabeł nie straszny, a Moyes przebąkiwał o tym, że jego podopieczni potrafią grać lepiej, aniżeli wskazywałaby na to ligowa tabela. Standardowa paplanina przedmeczowa znalazła tym razem odzwierciedlenie w wydarzeniach boiskowych. „Teatr Marzeń” był świadkiem wyśmienitego spektaklu, w którym każdy wyrywał się do odegrania głównej roli.

Grubo mylił się ten, kto spodziewał się, że Grecy zaparkują autobus w polu karnym – na Old Trafford oglądaliśmy zaciętą wymianę ciosów, w wyprowadzaniu których najlepiej radził sobie Robin van Persie. Wykorzystać karnego? Wykończyć akcję? Zaskoczyć z wolnego? Tego wieczoru Holendrowi żaden element abecadła napastnika nie był obcy. Nie można też nie pochwalić fantastycznego Wayne’a Rooney’a, który był obecny w każdym sektorze boiska, a także zaliczył asystę przy drugiej bramce van Persiego.

O tym, że na przekór liczbom, nie było to dla piłkarzy United łatwe spotkanie, najlepiej świadczy twarz schodzącego z boiska Antonio Valencii, która wyglądała, jakby dopiero co napotkała pięść któregoś z braci Kliczko. Olympiakos grał ostro, ale bez specjalnej złośliwości. Grecy walczyli do ostatniego gwizdka, nie dając się stłamsić po trzecim golu, ani nie chowając za podwójną gardą po stracie pierwszej bramki. Olympiakos wyprowadzał kolejne ataki, w czym przodował młodziutki Joel Campbell, który rozgrywał znakomity mecz. Gdyby nie fenomenalna postawa Davida de Gei w bramce Manchesteru, to z awansu z pewnością cieszyliby się świeżo upieczeni Mistrzowie Grecji, którzy pozostawili po sobie znakomite wrażenie. Nie ma mowy o greckiej tragedii.

BARTŁOMIEJ KRAWCZYK

* * *

Borussia Dortmund – Zenit St. Petersburg 1:2 (1:1)

0:1 – Hulk 16′
1:1 – Kehl 38′
1:2 – Rondon 78′

Po pierwszym spotkaniu wydawało się, że znamy już zwycięzce tego dwumeczu. Pewność ta została zachwiana, gdy dowiedzieliśmy się, że w rewanżu nie zagra Marco Reus. Swoją szansę poczuli wtedy zawodnicy z Petersburga. Już w wywiadach przedmeczowych biła od nich pewność siebie. Przekonywali, że mimo wysokiej porażki u siebie, nadal wierzą w awans. Jeśli jesteśmy już przy pierwszym meczu… Ponoć właśnie wtedy niejaki Hulk podszedł do kapitana niemieckiej drużyny, Sebastiana  Kehla, i dopytywał o możliwość transferu do Borussii. Najwidoczniej w rozmowie Brazylijczykowi brakowało argumentów i postanowił w dzisiejszym meczu dołożyć od siebie coś ekstra. Tak też zrobił, kto nie widział niech się do tego nie przyznaje i jak najszybciej nadrobi zaległości:

Zaraz po tym pięknym golu, Borussia Dortmund straciła coś jeszcze, coś o wiele bardziej wartościowego. Po niezbyt groźnym dośrodkowaniu w pole karne Zenitu, wątpliwy faul w ataku popełnił Robert Lewandowski. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie żółta kartka dla Polaka, przez którą 25-letni snajper nie będzie mógł zagrać w kolejnym meczu Ligi Mistrzów. Ta strata może okazać się bardzo istotna zarówno dla Niemców, jaki i rywala, z którym zmierzą się zawodnicy z Zagłębia Rury.

Wracając do rozmowy Hulka z Kehlem. Temu drugiemu, po tym jak zobaczył bramkę kolegi z Brazylii, przypomniała się rozmowa sprzed trzech tygodni. Dlatego, aby w pogadance po dzisiejszym meczu mógł pewnie spojrzeć w twarz reprezentantowi Kraju Kawy, musiał i on strzelić swojego gola. Jak postanowił, tak zrobił. Może nie trafił do siatki w równie spektakularny sposób, ale gol to gol, wstydu nie będzie…

Po tej bramce, zarówno Hulk jak i Kehl, spuścili nieco z tonu, podobnie jak ich drużyny. Jeden jedyny zryw Zenitu i gol Rondona na 1:2 zakończył emocje w tym spotkaniu i zagwarantował zwycięstwo Rosjan na Signal Iduna Park. Zapewne już tuż po meczu sztab szkoleniowy Borussii Dortmund rozpoczął główkowanie nad tym, kto zastąpi w kolejnej rundzie Lewandowskiego. W Petersburgu natomiast oczekują na nowego trenera – Andrée Villasa-Boasa, który na północy Rosji ma pojawić się już jutro. Ciekawe, czy zostanie powitany w typowy, rosyjski sposób…

EMIL CICHOŃSKI

HDP-RGOL-640x120

Pin It