Takiego jak Terry to ze świecą szukać

Ten pomeczowy komentarz miał mieć zupełnie inny tytuł. Aż tu nagle w 93. minucie przychodzi John Terry i mój cały misterny plan poszedł w… No, wiecie Państwo w co. Albo to Lampard strzelił? Albo Tim Howard wpakował gałę do siatki? A zresztą, nieważne. Ważne za to jest to, że „The Blues” zgarniają trzy punkty i nie komplikują sobie niepotrzebnie życia.

* * *

Chelsea – Everton 1:0 (0:0)

1:0 – Terry? Lampard? Tim Howard? 90+3′

* * *

Na Stamford Bridge emocje były tylko goli brak… Do 93 minuty, kiedy to z rzutu wolnego dośrodkowywał Lampard i albo Terry ją dotknął albo nie dotknął, nie wiadomo. Przyjmijmy, że to zrobił i tym samym zagwarantował swojej drużynie zwycięstwo, dzięki któremu Jose Mourinho może spać spokojnie. Fotel lidera utrzymany, przewaga nad Arsenalem też, więc jest dobrze.

Everton przez cały mecz trzymał się bardzo dobrze, nie postawił w bramce autobusu bo między słupkami stał znakomicie dysponowany Tim Howard. Zarówno on jak i Petr Cech swoimi interwencjami kilkukrotnie wprawili w zachwyt kibiców w Londynie, jak i tych przed telewizorami. Klasa sama w sobie.

Mimo tego, że Chelsea miała trzy razy więcej sytuacji bramkowych, to byliśmy świadkami meczu na dobrym poziomie, w którym „The Toffees“ potwierdziły, że szóstego miejsca w tabeli nie dzierżą przypadkowo. W sumie trochę szkoda tego gola w końcówce, ale cytując klasyka – życie.

Sobota z angielską Premier League zaczęła się dobrze. Czekamy na więcej.

fot. chelseafc.com

PAWEŁ WILAMOWSKI

Pin It