Spójrzmy prawdzie w oczy. Polscy piłkarze to nie sportowcy

zima

Przez ostatnie miesiące z uwagą przyglądałem się przygotowaniom polskich sportowców na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Byłem pod wrażeniem determinacji, która pozwala na przekraczanie własnych barier. Kwalifikacja na igrzyska i bitwa tam, na obcym terenie, o medale, to owoc wieloletniej pracy, aby na końcu okazać się lepszym o jeden centymetr, szybszym o ułamek sekundy.

CZYTAJ TAKŻE: Czarny dzień Manchesteru United

Dobitne stwierdzenie zawarte w tytule, w mojej świadomości nie wzięło się znikąd. Przez wiele ostatnich lat obserwowałem to, co dzieje się w świecie piłki: afery, skandale – zwykle na tle alkoholowym, obyczajowym. Nie raz i nie dwa polscy ligowcy przyłapani zostali na, delikatnie mówiąc, złym prowadzeniu się. Nie zamierzam wrzucać wszystkich do jednego worka po tym, jak obejrzałem film przedstawiający ciężką walkę Damiana Radowicza o powrót na boisko – facet zdobył szacunek. Jednak duża część nazwisk, piłkarzy – ligowców, nie ma mentalności sportowców. Często zastanawiam się, co by było, gdyby Justyna Kowalczyk zamiast ciężko trenować na nowozelandzkim lodowcu w lecie, chodziła na imprezy, piła alkohol i jadła pizzę. Pewnie nie walczyłaby o olimpijskie złoto z Norweżkami, tylko z nadwagą.

Często słyszę, że nawet jak piłkarz często zagląda do kieliszka, wyróżnia się, bo ma talent. Nie od dziś wiadomo, że piłkarze w dużej większości przypadków odżywiają się, jak zwykli ludzie.

Piłkarz musi posiadać unikalne cechy. Musi dążyć do tego, aby być szybszym, zwrotniejszym, silnym kondycyjnie. Gdy widzę mecze reprezentacji Polski, nóż mi się w kieszeni otwiera. Zawsze mniej więcej po 60. minucie naszym piłkarzom brakuje sił. Oddajemy inicjatywę, piłki lecą już tylko w powietrzu. Zbytnio nie obchodzi mnie robienie z siebie herosów na polskich boiskach. Prawda jest taka, że tylko dwóch na dziesięciu piłkarzy dobrze radzi sobie na wyższym poziomie. Nie mam na myśli żadnego Tereka ani Krasnodaru, w ogóle liga rosyjska mnie nie obchodzi, bo Polacy tam są tylko tłem dla dobrze opłacanych gwiazd. Oglądając naszą ligę można czasami załamać ręce. Zwykłe dośrodkowanie czasami przerasta, tempo jest słabiutkie, napastnicy nie uzyskują marnej średniej pół gola na mecz. Niemal każdy zawodnik po wyjeździe odbija się jak od ściany. A przecież liga holenderska, 2. Bundesliga, to, nie oszukujmy się, słaby europejski poziom. To pokazuje, że Polacy są po prostu przepłacani, bo wyjechać ze statusem gwiazdy ligi i statystować zwykłym ligowcom w większości europejskich lig to skandal i brak profesjonalizmu. Ktoś może czuć się urażony, ale ja też mam prawo być urażony, spoglądając na wszelkie statystyki – począwszy od rankingu FIFA.

Czuję się urażony, kiedy widzę piłkarza, który jest po prostu gruby. Nie mam zamiaru się pastwić, więc nie będę pokazywał palcem na Rafała Murawskiego.

Pamiętam testy wydolnościowe z Wisły. Były zdecydowanie najgorsze, jakie widziałem w życiu. Kiedy powiedziałem piłkarzom Kubania, jakie wtedy testy mieli wiślacy, wszyscy pokładali się ze śmiechu. Serio. Do dziś zastanawiam się, jak oni chcieli wtedy wygrywać w Europie, skoro nie mieli sił, żeby biegać przez 90 minut? Potrzebowałem czasu, żeby to zmienić.

Dan Petrescu w wywiadzie dla „PS”

Słowa Petrescu są alarmujące. Zjawisko ogólnego braku wydolności świetnie widzimy po metryce niektórych piłkarzy. Jeszcze nie tak dawno postrachem wszystkich obrońców w Ekstraklasie był blisko 40-letni Tomasz Frankowski. Pokażcie mi drugą taką ligę, w której napastnik w wieku 38 lat zdobywa koronę króla strzelców, pomijając Maltę, San Marino itd. Jeśli jesteś zdolnym młodym piłkarzem w Belgii, od razu trafiasz do znakomitych szkółek piłkarskich w całym kraju. W Polsce możesz co najwyżej pokopać sobie na podwórku. Duży procent zawodników dostał się do Ekstraklasy dzięki znajomości menedżera albo trenera. Nie będę pokazywał palcem na Fabiana Burdenskiego. Znakomite warunki, duże pieniądze. zimowe zgrupowania w ciepłych krajach. Kiedy szary kibic błaga o sukces, usłyszy, że nakłada niepotrzebną presję… Nadmienić należy, że to Dan Petrescu został zwolniony przez prezesa Cupiała po interwencji i skargach piłkarzy.

CZYTAJ TAKŻE: Szokująca oferta Liverpoolu!

Na piłkę nożną w tym kraju idzie ogromny hajs. Fenomen Justyny Kowalczyk narodził się zupełnie znikąd, bo w takiej Norwegii kładą wielki nacisk, aby u siebie znaleźć kogoś takiego, jak polska mistrzyni olimpijska.

Ten tekst nie jest przypadkowy. Właśnie zaczęły się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Przysięgam, że żaden polski sportowiec, który do Rosji pojechał, nie dostał się tam dzięki znajomościom. Bo sportowcy w odróżnieniu od piłkarzy dostali się tam gdzie są, dzięki konkretnym zasługom i rezultatom. Serce się kraje, kiedy słyszę, że bobsleiści uprawiają swój ukochany sport po godzinach, a panczenistki musza pozować nago do kalendarza, żeby móc pojechać na Igrzyska. Nie ma równowagi na tym świecie.

KAMIL ROGÓLSKI

HDP-RGOL-640x120

Pin It