Miroslav Klose odwrócił się od Polski

MK W XXI wieku reprezentacja Polski straciła na korzyść Niemców kilka naprawdę wielkich piłkarskich talentów. Historia korzeni poszczególnych zawodników sięga jeszcze II Wojny Światowej, potem kwestii wysiedleń i emigracji. Stosunek do kraju przodków piłkarzy o polskich korzeniach jest bardzo różny. Przypadek Miroslava Klose obrazuje to idealnie.

dolaczdonas_baner Podczas mundialu w 2006 roku najbardziej szanowani eksperci na świecie byli zgodni. Najlepszy duet napastników w światowym futbolu to duet Podolski&Klose. W naszym kraju byliśmy żądni krzyczeć: „Zaraz, zaraz.  Przecież oni pochodzą z Polski”. Bez echa jednak. Bo co z tego, że oni się urodzili w Polsce, skoro uczyli się futbolu w niemieckich szkółkach piłkarskich. W obliczu naszej porażki na światowym czempionacie nadal nie ustawały dyskusje. Kto w tym wszystkim zawinił? Dlaczego dwa tak wielkie talenty, mogące pomóc słabej reprezentacji Polski, grają dla naszego odwiecznego rywala? Lukas Podolski często podkreślał: – Chciałem grać dla Polski, ale nie było żadnego odzewu. Miroslav Klose nigdy nie napomknął nawet, że chciałby grać u nas… Nacjonalizm? Może w pewnym stopniu.

W Niemczech od wielu lat toczy się dyskusja w kwestii śpiewania hymnu. Mesut Özil i Lukas Podolski hymnu nie śpiewają. „Poldi” powiedział jasno: – Ja tutaj jestem od grania, a nie od śpiewania. Za to Klose śpiewa i to bardzo chętnie. Jest poważany, nawet bardziej od „Poldiego”. W Polsce jest zgoła odmiennie. To Podolskiego rodacy uważają za swojego, a Klose to w pewnym stopniu odmieniec, żeby nie powiedzieć, że zdrajca. Przed meczami Legii Warszawa z Lazio w Lidze Europy nie zgodził się udzielić wywiadu, bo nie chciał znowu tłumaczyć się opinii publicznej ze swojej decyzji. Zawsze będzie istniał pewien podtekst. Jedno jest pewne – Miroslava Klose nikt nie będzie krzyżował i żądał przeprosin za swoje przekonania. Spójrzmy prawdzie w oczy – przed laty podjął racjonalną i logiczną decyzję.

Czytaj również: Bundesliga pod znakiem Bawarii. Wielki Bayern!

Kiedy wyjeżdżał, miał tylko 8 lat. W tym wieku takie rzeczy, jak przywiązanie do narodu i tradycji, praktycznie nie istnieją w umyśle człowieka. Tylko piłkarską ciekawostką jest fakt, że chłopak kopiący sobie kiedyś piłkę  w jednej z opolskich kamienic, wyrównał wielki rekord Gerda Müllera (68 bramek w reprezentacji Niemiec). Wszystko co najlepsze spotkało go nie w Opolu, a w Kaiserslautern, gdzie stawiał pierwsze kroki jako piłkarz. Na pewno nie było mu łatwo. Adam Matuszczyk opowiadał, że jak wchodził do budynku swojej szkoły w Kolonii, jego koledzy mówili: – Chowajcie telefony. Polak idzie.

Trudno trafić na wywiad, w którym Miro Klose mówiłby po Polsku. Naszego języka używa bardzo rzadko. Antagonizmy na linii Klose – Polska narosły, kiedy po strzelonej bramce Neuvile’a w meczu grupowym World Cup 2006 Miro o mało nie oszalał z radości. To samo było w roku 2008, kiedy Klose ściskał ochoczo Podolskiego po strzelonych dwóch bramkach. Podolskiego szanowano, bo powstrzymaniem się od celebracji pokazał, że nie odcina się od korzeni. Tym samym zdobył nasz szacunek. Deklaracja „Poldiego” o tym, że jest Polakiem miała dla nas ogromne znaczenie.

Miroslav Klose odciął się od korzeni, ale z moralno-etycznego punktu widzenia miał do tego święte prawo. Lepsza taka szczerość niż fałszywe deklaracje. A Niemcy na pewno nie będą nam dziękować, bo przecież nie mają nawet za co.

KAMIL ROGÓLSKI

Pin It