Mały, wielki Bayer

Bayer 04 Leverkusen v FC Bayern Muenchen  - Bundesliga Gdyby poprosić przeciętnego kibica futbolu o wymienienie największych niemieckich klubów rozpocznie niewątpliwie od Bayernu Monachium, poprzez Borussię Dortmund i Schalke 04 Gelsenkirchen, w końcu dotrze do bohatera tego tekstu – Bayeru 04 Leverkusen. I nikogo to raczej nie zdziwi. Ot, drużyna, jakich w Europie jest kilkanaście – absolutny top to nie jest, ale zespół tuż poniżej najwyższego poziomu. Tylko… czy to aby na pewno prawda?

dolaczdonas_baner

Bayer 04 Leverkusen, jest zaiste przedziwnym tworem w naszym futbolowym świecie. Fenomenem o niezbadanej i nieodgadnionej podstawie. Bo ile jest klubów, które cieszą się mianem klasowych europejskich marek, mając w dorobku (w całej historii!) jedynie, po razie zdobywane, Puchar UEFA i Puchar swojego kraju? Tak – Bayer Leverkusen, klub posiadający potężnego sponsora, piękny stadion, od lat eksportujący do innych klubów wychowanych u siebie zawodników z najwyższej, możliwej, piłkarskiej półki może pochwalić się tylko tymi dwoma trofeami zdobywanymi kolejno w 1988 i 1993 roku.

Zaraz zaraz… myślisz sobie. Przecież pamiętam jak dziś finał Ligi Mistrzów 2002. Pamiętam Berbatova w czerwono-czarnym trykocie, legendarnego, leciwego Kirstena, fenomenalnego asystenta – Ze Roberto,  Ballacka w rozkwicie formy… Nie, nie śniło ci się to. Bayer rzeczywiście tam był i poległ wtedy w starciu z wielkim Realem Madryt 1:2. Jednak nigdy wcześniej ani później, „Aptekarze” takiego sukcesu nie osiągnęli.

Co zatem sprawia, że uznajemy stadion BayArena w Leverkusen za ważne miejsce na futbolowej mapie świata? Otóż, okazuje się, że Bayer jest tylko i wyłącznie postrachem Bundesligi. A i tak nie całej. Zespół Hyypii jest takim małym cwaniaczkiem, który biega po osiedlu, terroryzuje mniejsze dzieci na podwórku i czuje się panem okolicy, dopóki nie przyjdą więksi od niego i nie pokażą mu miejsca w szeregu.

Spójrzcie jak dumnie wyglądają te statystyki. W ciągu ostatnich piętnastu lat Bayerowi tylko raz zdarzyło się dwa razy z rzędu wylądować na zakończenie sezonu poza pierwszą piątką. Przez te piętnaście lat „Aptekarze” raz tylko wypadli z pierwszej dziesiątki w ligowej stawce, natomiast aż pięciokrotnie na zakończenie rozgrywek plasowali się na drugim miejscu w tabeli.

Pomimo sobotniego zwycięstwa nad Borussią Dortmund II moje podejście do Bayeru pozostaje niezmienne. Na chwilę obecną brak im jakości, brak im solidności i brak im profesjonalizmu, aby bić się o prawo głosu w europejskim, futbolowym panteonie klubów. Paradoksalnie w tymże panteonie niepodważalne pozycje posiadają Schalke 04 i wspomniana Borussia, którym Bayer zupełnie nieprzypadkowo uciekł w tabeli ligowej na znaczną odległość.

Piłkarskie, mentalne i taktyczne braki Bayeru i fakt, że jest on o półkę niżej niż większość klubów pretendujących do gry w fazie pucharowej Ligi Mistrzów brutalnie ukazały mecze z Manchesterem United, który znajduje się  w każdym calu w odwrotnej do „Aptekarzy” sytuacji. Anglikom brakuje aktualnie formy, czy też błysku, co powoduje problemy w codziennych rozgrywkach ligowych. Jednak zespół Moyesa posiada klasę. Coś, czego nie można się nauczyć na treningu. Coś, co pozwoliło piłkarzom z Old Trafford dwukrotnie rozgromić grajków z BayArena w rozgrywkach Ligi Mistrzów (4:2 i 0:5). Manchester jest piłkarskim gigantem, w jakimkolwiek kryzysie by się nie znalazł. Zaś Bayer, choć w znakomitej formie… klasy nie posiada. Dlatego musi poprzestać na wyganianiu z huśtawki mniejszych dzieci i nerwowym, bojaźliwym oczekiwaniu na przyjście większych.

PRZYPOMINJ SOBIE WIELKI BAYER LEVERKUSEN Z 2002 ROKU!

Czy i kiedy to się zmieni? Jeśli Bayer utrzyma kurs, którym aktualnie podąża, za jakiś czas mogą przeskoczyć o poziom wyżej. Gdy Sami Hyypia nabierze więcej doświadczenia w fachu trenerskim, gdy klub z Leverkusen przestanie być miejscem, z którego wyjeżdżają świetni piłkarze, aby stać się gwiazdami, a zacznie być zespołem, w którym tacy właśnie zawodnicy chcieliby się znaleźć. Drogi do europejskiej klubowej elity nikomu zamknąć nie można, jednak tą drogą jeszcze trzeba umieć i chcieć podążyć. A „Aptekarze” na razie nie wyglądają, jakby mieli takie ambicje.

MICHAŁ SIWEK

fot. foxsportsasia.com

Pin It