Fabio Capello – świetny trener, beznadziejny selekcjoner?

Dwa mundiale, siedem meczów, jedna wygrana. Nie, to nie bilans reprezentacji Polski w XXI wieku, lecz dorobek jednego z najwybitniejszych trenerów w historii futbolu.

I, co ciekawe, ten szkoleniowiec nie prowadził na ówych turniejach reprezentacji z futbolowego trzeciego świata, lecz przedstawicieli kolebki futbolu, Anglię, i kadrę stale rozwijającego się, głównie dzięki rzece petrorubli, futbolowego rynku – Rosji, półfinalisty Euro 2008.

W latach 2008-2014 Fabio Capello, dzięki bizantyjskim uposażeniom, zarobił około 57 milionów euro (7.5 milionów rocznie od Anglików, 10 milionów dzięki stronie rosyjskiej). Przez ten czas „Capp” zdobył na wielkich imprezach 7 punktów, co daje ponad 8 milionów euro za oczko.

Przypadek byłego opiekuna Juventusu pokazuje, jak diametralnie odmienne są role trenera klubowego i selekcjonera. Włoch przeszedł drogę od siedmiokrotnego (dziewięciokrotnego, licząc tytuły odebrane w aferze Calciopoli) mistrza krajowego i zdobywcy Pucharu Europy, po chyba najbardziej jednostronnym meczu w historii Ligi Mistrzów (AC Milan – FC Barcelona 4:0) do człowieka nie mogącego ograć Algierię (dwukrotnie), Koreę Południową i USA.

Dysonans nie występuje tylko między drogą klubową a reprezentacyjną, ale również między ścieżką eliminacyjną i samymi finałami. Krocząc, a właściwie biegnąc sprintem ku RPA, Anglia za Capello tylko raz nie zeszła z boiska z dorobkiem trzech punktów, zdobywając jednocześnie w kwalifikacjach 34 gole – najwięcej z europejskiej strefy.

To samo miało miejsce, nim Capello z hukiem odszedł po konflikcie z FA, przed Euro. Lwy Albionu nie znalazły pogromcy przez cały 2011 rok,  mimo starcia chociażby z będącymi w mistrzowskiej koronie Hiszpanami.

Mimo blamażu w RPA, Włoch pozostaje najskuteczniejszym selekcjonerem w długiej historii angielskiej piłki, aż 66 % meczów kończąc zwycięstwami.

Z Rosją schemat był podobny. Dosyć gładko wygrane eliminacje, z pozostawioną w grupie pościgowej Portugalią, mając dodatkowo najlepszy stosunek bramkowy.

Skąd zatem bierze się to złe wcielenie, jakie na turnieje przybierają reprezentacje dowodzone przez Fabio Capello?

Wydaje się, że kluczem do zagadki jest atmosfera, jaką generuje włoski szkoleniowiec. Napięte, zimne, wydarte z uczuć relacje. Ebbe Sand wypowiadał się kiedyś o wszechobecnym luzie i zabawie na duńskich zgrupowaniach. Andrzej Iwan pisał, że kadra z jego skromną osobą najlepiej grała, gdy drużyną narodową opiekował się wielbiony przez graczy, acz nieco pierdołowaty i pocieszny Ryszard Kulesza. Zresztą, gdyby przyjrzeć się opiekunom mistrzów świata z przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, to do trenerskich dyktatorów można zaliczyć chyba tylko Carlosa Bilardo i Luisa Felipe Scolariego. Czasem do sukcesu wystarczy, żeby piłkarze zjeżdżający na zgrupowania czuli się między sobą dobrze. Szczególnie, gdy prowadzi się taką kadrową potęgę jak Anglia. (Angielski potentat wyda 100 milionów funtów na transfery – czytaj TUTAJ ).

A Fabio Capello to assergente di ferro. Sierżant. Jedyny człowiek, którego Zlatan Ibrahimović wspomina w swej biografii z fascynującą mieszanką szacunku i strachu. Strachu powszechnego, bo odczuwalnego nie tylko przez Szweda, ale całą rzeszę gwiazd Juventusu, przyszłych mistrzów świata, gości wielokrotnie szydzących prosto w twarz wybitnym nieraz szkoleniowcom. Jak opowiadał Ibra, po porażkach nikt nie śmiał patrzeć Capello w oczy, nie mówiąc o jakieś dyskusji. Podczas śniadań, Włoch traktował swoich podopiecznych traktował niczym powietrze. Nie mówiąc o luźniejszych formach integracji.

( TUTAJ czytaj o wielkiej wymianie transferowej na szczycie).

Taka metoda pracy, jak widać, daje radę tylko w klubie, gdzie do zaadaptowania tyranii Capello jest zdecydowanie więcej czasu niż na kilku zgrupowaniach w roku. Wayne Rooney porównywał reżim Włocha do więzienia. Tuż po blamażu w RPA o słabej atmosferze mówił również Gary Neville, którego wielu kolegów z Manchesteru United pojechało na afrykański mundial.

Najwidoczniej chłód emitowany od Capello jest do strawienia tylko podczas kilkudniowych zgrupowań przed meczami eliminacyjnymi lub grupowymi. Gorzej, gdy przyzwyczajeni do swawoli piłkarze muszą zmagań z 68-latkiem przez kilka tygodni. Po często wycieńczającym sezonie, dodatkowo w zamkniętym ośrodku.

To jedyne racjonalne wytłumaczenie. Umiejętności? Setki razy weryfikowane pozytywnie. Szacunek? Ciężko w futbolu o większy. Doświadczenie? Ogromne, zarówno te boiskowe, jak i trenerskie.

Tylko ta atmosfera. Najlepszym wyjściem byłoby zamknięcie, powiedzmy, 30 graczy na rok w specjalnym ośrodku z Fabio Capello. Po 12 miesiącach wyszłaby zapewne niepokonana drużyna. Ale to już science-fiction.

Capello, mimo brazylijskiego wstydu, nie zamierza porzucać sowicie opłacanej posady i, zapewne ostatni raz w karierze, podjąć wyzwanie przygotowania kadry narodowej na wielki turniej – mundial w 2018 roku. Dla Rosjan tym bardziej prestiżowy, bo rozgrywany na ich, mniej lub bardziej, własnej ziemi.

( TUTAJ czytaj o sensacyjnym transferze Polaka).

Włoch tymczasem nie poczuwa się, przynajmniej oficjalnie, do błędów. Według 68-latka, wszystko było na swoim miejscu, a jego wspaniałej ekipie przeszkodzili wstrętni sędziowie, którzy nie dostrzegli faulu Abdelmoumene Djabou na Aleksieju Kozłowie. Swoje trzy grosze dorzucili też algierscy fani, oślepiający z trybun Igora Akinfiejewa. Te lasery musiały mieć zatem też jakąś specjalną funkcję luzującą mięśnie rąk.

Te czynniki, a nie kunktatorska gra,  przewidywalne do bólu ataki i niezrozumiałe trzymanie na marginesie Ałana Dżagojewa, spowodowały odpadnięcie Rosjan już w fazie grupowe.  Rzecz jasna, tylko według Fabio Capello.

Włoch otrzyma od losu trzecią szansę zyskania lauru na selekcjonerskim firmamencie. Tym razem rosyjska federacja rozpieści słynnego trenera jeszcze dłuższym czasem na przygotowanie Sbornej, a za pasem czeka poligon doświadczalny w postaci Euro 2016.

Capello jest wymagający, ale chyba nawet nie może narzekać na takie warunki. Szczególnie, gdy dwie ostatnie pozycje w CV wypełniają klęski na mistrzostwach świata.

TOMASZ GADAJ

Pin It