Tak zwany mecz bez historii – w składzie Eintrachtu brakowało Rode i Zambrano, a w drugiej połowie z boiska zszedł Schwegler, czyli zespół z Frankfurtu grał bez trzech kluczowych zawodników. Armin Veh założył (wcale nie bardzo błędnie, choć bardzo niechlubnie), że mecz z Bayernem jest z góry przegrany i oszczędził ważnych, a zagrożonych kartkami zawodników na następny, bardzo ważny mecz z Eintrachtem Brunszwik. Bayern łatwo wygrał, przez większość meczu zwyczajnie się bawiąc… Nie lubimy oglądać takich meczów.
Bayern Monachium – Eintracht Frankfurt 5:0
1:0
– Mario Goetze 12′
2:0
– Franck Ribery 44′
3:0
– Arjenn Robben 67′
4:0
– Dante 69′
5:0
– Mario Mandżukić 89′
***
Najciekawszym elementem tego meczu był kolejny fantastyczny występ Thiago Alcantary. Chłopak, który w oczach większości kibiców jest ciągle nieoszlifowanym diamentem, do końca tej rundy stanie się niekwestionowanym członkiem wąskiego grona najlepszych środkowych pomocników na świecie. A i tak jest to tylko kwestia tego, aby cały świat to dostrzegł, bo jeśli chodzi o piłkarskie umiejętności Hiszpan już w tym gronie się znajduje. Nie ma na świecie drugiego piłkarza, który tak fenomenalnie łączyłby w sobie umiejętności gry w destrukcji, fenomenalny drybling, niewiarygodną wizję gry i nietypową dla zawodników na pozycji „6″ lub „8″ ogromną mobilność. Thiago rozpoczynał i był kluczową postacią w każdej akcji Bayernu. Hiszpan chciał być (i de fakto był) wszędzie na boisku.
Chociaż Mandżukić zakończył mecz przepiękną bramką, nie może przejść bez echa jego kolejny fatalny występ. Nie ma co się czarować – zarówno Pep Guardiola, jak i kibice piłkarscy chcieliby oglądać w składzie Bayernu piłkarza, który nie tylko wykorzysta nadarzające się sytuacje, ale również wpasuje się w drużynę, będzie w stanie czynnie uczestniczyć w grze i dopasować poziomem umiejętności do kolegów. A szerzej o tym dlaczego tak nie jest możecie przeczytać TUTAJ .