Byli wspaniali, podziwiani. Przyciągali na stadiony tłumy. Decydowali o losach najważniejszych meczów. Złotymi literami zapisali się na kartach piłkarskiej historii. Kim są dzisiaj ci herosi? W świadomości zwykłego kibica – anonimami, zapomnianymi gwiazdami. W naszej serii przypominamy Wam sylwetki postaci zasłużonych dla piłki nożnej – zarówno rodzimej, jak i światowej. Tuż przed świętami Wielkanocnymi podajemy Wam na tacy niezłego jajcarza, choć może należałoby stwierdzić, że robił sobie jaja z bramkarzy. Prosimy o fanfary – przed państwem Antonin Panenka!
***
Kierunek Belgrad
20 czerwca 1976, Belgrad. Uli Hoeness marnuje rzut karny, przez co obrona tytułu mistrzów Europy oddala się od Niemców, którzy muszą liczyć na potknięcie rywali. Do piłki podchodzi jednak Antonin Panenka. Swoją przygodę z piłką rozpoczął już w wieku 10 lat, kiedy rozpoczął treningi w Bohemians Praga. W stolicy Czech zawodnik spędził lwią część swojej kariery sportowej, a jako ciekawostkę należy dodać, że przez pewien czas trenował z dobrze znanym w Polsce Stanislavem Levym. Na boisku wyróżniał się znakomitymi podaniami oraz fenomenalnymi rzutami wolnymi, co pozwoliło mu na transfer do sąsiedniej Austrii, a dokładniej – do Rapidu Wiedeń, wówczas najlepszego klubu w kraju i liczącego się w Europie. Dowody? W zielono-białych barwach reprezentant Czechosłowacji dwukrotnie wygrał tamtejszą ligę, trzy razy zdobył krajowy puchar oraz awansował do finału Pucharu Zdobywców Pucharów, w którym uległ Evertonowi. Owszem, urodzony w Pradze piłkarz nie został klubową legendą, ale ponad 120 meczów dowodzi, że nie był zawodnikiem przypadkowym. ( TUTAJ przenieś się na wycieczkę na stadion Evertonu).
Dla Antonina Panenki nie mogło rzecz jasna zabraknąć miejsca w reprezentacji Czechosłowacji, w której rozegrał 59 meczów, dzięki czemu zamyka dziesiątkę najczęściej występujących zawodników w narodowych barwach. Najważniejsze spotkanie przyszło mu zagrać na boisku Crveny Zvezdy w stolicy Jugosławii, zatem wracamy do daty, od której zaczyna się ten tekst. Naprzeciw niego stoi Sepp Maier, prawdopodobnie najlepszy bramkarz w historii niemieckiego futbolu. Dwa lata wcześniej w meczu na wodzie potrafił zatrzymać Orły Kazimierza Górskiego, a tamtego wieczoru „Kot z Anzing” zamierzał dodać kolejne trofeum do swojej bogatej gabloty. Nie tym razem – Panenka podbiegł, kopnął piłkę i przeszedł do historii futbolu. ( TUTAJ czytaj o najgrubszym bramkarzu w historii futbolu!).
Panenkova penalta
Chyba w żadnym innym języku sposób wykonania tego rzutu karnego nie brzmi rozkoszniej. W sumie, nie mogło być inaczej – śmieszny karny, ośmieszony legendarny bramkarz, to i ojczysty (a dla nas jakże zabawny) język Antonina Panenki brzmi tutaj najlepiej. Sam zainteresowany stwierdził, że był to najprostszy przepis na strzelenie gola. Pomysł narodził się podczas treningów po godzinach ze Zdenkiem Hruską, znakomitym bramkarzem Bohemians. Zawodnicy zakładali się o piwo lub czekoladę, co znacznie odchudziło portfel pomocnika, co skłoniło go do refleksji. Pewnej nocy piłkarz długo rozmyślał nad tym, co powinien zmienić w sposobie wykonywania rzutów karnych. Gdy już wymyślił, zaczęły się kolejne problemy – z przybieraniem na wadze, gdyż do Panenki wróciły wszystkie słodkości i napoje. Crash-testy można było przenieść na boiska ligowe, a gdy potwierdziły one słuszność obranej drogi, zawodnik wiedział już, jak będzie strzelał karne podczas mistrzostw Europy. Zrządzenie losu sprawiło, że okazja nadarzyła się dopiero w finale, jednak presja nie zaszkodziła geniuszowi. Antonin Panenka nie widział innej ewentualności jak tylko umieszczenia piłki w siatce. Długi rozbieg, zasymulowane mocne uderzenie, a następnie delikatna podcinka i bezradność Seppa Maiera zapewniły Czechosłowacji mistrzostwo Europy. ( TUTAJ czytaj o walijskimi księciu futbolu).
Myślę, że nie za bardzo lubi dźwięk mojego nazwiska. Nigdy nie chciałem go ośmieszyć.
Antonin Panenka o Seppie Maierze
Jedno kopnięcie piłki – tyle wystarczyło, aby zyskać nieśmiertelność oraz dziesiątki naśladowców. Jednym wychodziło to lepiej , innym katastrofalnie , niemniej jedno jest pewne – powstał nowy kult. Krótka chwila potrafiła przekreślić cały dorobek zawodnika – dziś nikt nie pamięta o jego sukcesach klubowych lub o tym, że jest prezesem Bohemians, za to nie ma na świecie osoby, która nie wiedziałaby, jak wygląda Panenkova penalta .
BARTŁOMIEJ KRAWCZYK
fot. Mundodeportivocom