Byli wspaniali, podziwiani. Przyciągali na stadiony tłumy. Decydowali o losach najważniejszych meczów. Złotymi literami zapisali się na kartach piłkarskiej historii. Kim są dzisiaj ci herosi? W świadomości zwykłego kibica – anonimami, zapomnianymi gwiazdami. W naszej serii przypominamy Wam sylwetki postaci zasłużonych dla piłki nożnej – zarówno rodzimej, jak i światowej. W kolejnej odsłonie przygotowaliśmy legendę austriackiej piłki, zawodnika, który przypieczętował alpejskiemu krajowi jak na razie jedyny w historii medal mistrzostw świata. Oto przed Państwem Ernst Ocwirk!
Jeden z najlepszych Austriaków, kiedykolwiek biegających za piłką na światowych murawach. Swoją przygodę z futbolem rozpoczął w maleńkim klubie FC Stadlau, który dzisiaj błąka się po boiskach wiedeńskiej ligi regionalnej. Ogólnie rzecz biorąc – wspomniałem o tym wyłącznie z racji chronologii, Ocwirk nie zanotował tam żadnych oszałamiających, ani nawet godnych uwagi sukcesów. Nie spotkał też nikogo ważnego. Co innego w jego następnym zespole – Floridsdorfer AC, gdzie trenował pod okiem samego Josefa Smistika, byłego reprezentanta kraju, ważnego członka legendarnego austriackiego Wunderteamu z początku lat trzydziestych dwudziestego wieku. To jego fachowemu oku, Ocwirk zawdzięcza przesunięcie z linii obrony do pomocy, gdzie radził sobie najlepiej.
Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Niepokonanym
Innym przedsięwzięciem trenera względem zawodnika było nakłanianie go do gry w barwach Rapidu Wiedeń. Wyścig o usługi Ernsta Ocwirka w 1947 roku wygrał jednak rywal zza miedzy – zespół Austrii, w której nasz bohater występował przez kolejne dziesięć lat, przez cały czas będąc niezwykle ważną częścią zespołu. A jak przekładało się to na trofea w klubowej gablocie „Fiołków”? Więcej niż przyzwoicie – 4 mistrzostwa i 2 puchary Austrii.
Znakomita postawa na krajowym podwórku zaowocowała transferem do Włoch, gdzie przed nim występował zaledwie jeden Austriak, a kolejny pojawił się dopiero 25 lat później. W Sampdorii Genua Ocwirk nie zdobył żadnego tytułu, co nie znaczy, że jego wpływ na grę zespołu ze stolicy Ligurii był nikły, wręcz przeciwnie – został nawet kapitanem „Blucerchiati”. Po pięciu latach spędzonych nad Zatoką Genueńską zawodnik wrócił na rok do Austrii Wiedeń, w której zakończył karierę. A jak najlepiej pożegnać się z boiskiem? Najlepiej wygrywając dublet. „Klasse” .
Postawa w klubie oczywiście nie mogła umknąć kolejnym selekcjonerom reprezentacji. W narodowych barwach Ernst Ocwirk przez 17 (!) lat wystąpił w sumie w 62 meczach, w których strzelił 6 goli. Punktem kulminacyjnym były V mistrzostwa świata rozegrane w Szwajcarii w 1954 roku . Podopieczni Waltera Nauscha gładko przechodzili przez kolejne mecze tego dziwnego turnieju – ograli Szkocję, rozgromili Czechosłowację, a w niesamowitym ćwierćfinale w Lozannie wygrali 7:5 z gospodarzami czempionatu. Wszystko szło jak po maśle dopóki na drodze nie stanęli Niemcy. Reprezentacja RFN wybiła z głowy bezradnych Austriaków myśli o tytule, wygrywając aż 6:1. Pogrom doznany w półfinale nie wpłynął jednak na postawę drużyny, która potrafiła odpowiednio zmobilizować się na mecz o trzecie miejsce z Urugwajem. Przy wyniku 2:1 dla zespołu z Europy, wszystko było jeszcze możliwe, dlatego nie można nie docenić możliwości dobicia rywala. Ogranie dwóch obrońców, strzał po długim rogu, piłka w siatce. Ernst Ocwirk, jak przystało na kapitana, przypieczętował pierwszy i jak na razie ostatni medal mistrzostw świata dla Austrii.
Jak w zegarku
Ocwirk uważany jest za jednego z najlepszych środkowych pomocników w historii piłki nożnej. Nie wykonywał żadnych zbędnych dryblingów, nie był też typem zawodnika ofensywnego, ale jego wpływ na grę był potężny. Znakomicie kontrolował piłkę, zagrywał fenomenalne długie podania, a dzięki inteligencji boiskowej praktycznie nie popełniał błędów zarówno w ataku, jak i w obronie. Nadany mu przez Brytyjczyków pseudonim „Clockwork” nie wziął się z niczego. Nic więc dziwnego, że w 2001 roku został wybrany do najlepszej jedenastki XX wieku Austrii Wiedeń. Po zakończeniu kariery Ocwirk pracował jako trener. Był szkoleniowcem Sampdorii Genua, Admiry Wacker, FC Koeln, które doprowadził do finału Pucharu Niemiec. Prowadził także Austrię Wiedeń.
Przykre, że tak znakomity sportowiec przegrał walkę z chorobą. Nierówne zmagania Ernsta Ocwirka ze stwardnieniem rozsianym zakończyły się 23 stycznia 1980 roku, czyli w rocznicę śmierci innego legendarnego piłkarza, o którym przeczytacie już za tydzień.
BARTŁOMIEJ KRAWCZYK
fot. www.uefa.org