Byli wspaniali, podziwiani. Przyciągali na stadiony tłumy. Decydowali o losach najważniejszych meczów. Złotymi literami zapisali się na kartach piłkarskiej historii. Kim są dzisiaj ci herosi? W świadomości zwykłego kibica – anonimami, zapomnianymi gwiazdami. W naszej serii przypominamy Wam sylwetki postaci zasłużonych dla piłki nożnej – zarówno rodzimej, jak i światowej. W kolejnej odsłonie podajemy francuskiego napastnika, którego rekord z mistrzostw świata sprzed ponad 50 lat nadal jest wyzwaniem dla najlepszych snajperów ostatnich lat. Oto Just Fontaine – najskuteczniejszy król strzelców w historii mundialu!
Cały czas do przodu
Można powiedzieć, że Just Fontaine w pełni zasługuje na miano „Trójkolorowego” – urodził się bowiem w Maroku (wówczas jeszcze będącym francuską kolonią) z ojca Francuza i matki Hiszpanki, a w seniorskiej karierze reprezentował akurat trzy zespoły. Piłkę zaczął kopać na Czarnym Lądzie w zespole SA Marrakesz, z którego w wieku 17 lat odszedł do USM Casablanca, gdzie największym sukcesem było wygranie mistrzostw Afryki Północnej. Po trzech latach w mieście kojarzonym z legendarnym melodramatem w reżyserii Michaela Curtiza, następnym przystankiem na drodze do nieśmiertelności była Nicea. W ciągu kolejnych trzech sezonów Fontaine sięgnął po puchar i mistrzostwo Francji, dzięki czemu zespół z Lazurowego Wybrzeża okazał się trampoliną do Szampanii, gdzie gra Stade de Reims – wówczas najlepszy klub we Francji.
W Reims Just Fontaine osiągnął apogeum formy. Na młodym napastniku spoczął niewątpliwy ciężar zastąpienia Raymonda Kopy, syna polskich emigrantów, który przed sezonem odszedł do Realu Madryt. Ciężar, który „Monsieur Dynamite” zdołał w pełni udźwignąć – w barwach „Remois”, reprezentowanych już do końca kariery, sięgnął po trzy tytuły mistrza Francji, 2 tytuły króla strzelców i puchary Francji oraz jeden Superpuchar. Ponadto, w sezonie 1958/59 drużyna awansowała do finału Pucharu Europy Mistrzów Klubowych, a królem strzelców (10 goli) tamtych rozgrywek został… sami-wiecie-kto.
Nie do pobicia?
Ale co tak naprawdę zapewniło mu nieśmiertelną sławę? Nie poświęciłbym przecież tyle czasu, żeby napisać o francuskim napastniku, który wywalczył coś na krajowym podwórku, bo takich jest zdecydowanie więcej. Ok – Fontaine’owi strzelanie bramek w lidze francuskiej przychodziło z taką samą łatwością, jak Mickiewiczowi postawienie kropki nad „i” (średnio 0,825 gola na mecz), ale prawdziwy popis „Monsieur Dynamite” dał w Szwecji podczas mistrzostw świata w 1958 roku.
Wspominając mistrzostwa świata 1958r. w Szwecji, najczęściej mówi się o młodym Pele, którego gwiazda rozbłysła na tamtym turnieju. W cieniu niespełna 18-letniego Brazylijczyka znajduje się jednak największy moim zdaniem bohater owego czempionatu – oczywiście Just Fontaine. Strzelanie kolejnych bramek przychodziło mu niewiarygodnie łatwo i z niesamowitą regularnością (13 goli w sześciu meczach), o czym mniej (Jugosławia i Brazylia) lub bardziej boleśnie (Paragwaj, Szkocja, Irlandia Północna oraz RFN) przekonali się obrońcy rywali. Rach, ciach, ciach – usłyszelibyśmy, gdyby turniej komentował duet Jaroński-Wyrzykowski. I pomyśleć, że „Pan Dynamit” pojechał na czempionat w trybie awaryjnym po tym, jak kontuzji doznał jego kolega klubowy Rene Bilart…
Nikt przed genialnym Francuzem i jak dotychczas, nikt po nim, nie strzelił więcej goli na jednym turnieju. Dodatkowo, Fontaine trafiał do bramek rywali w każdym meczu, co oprócz niego udało się w historii tylko Jairzinho. W mundialowej klasyfikacji nalepszych strzelców wszechczasów Fontaine ze swoimi bramkami strzelonymi w Szwecji plasuje się na czwartym miejscu. Więcej strzelili tylko Ronaldo (15 goli podczas 3 czempionatów), Miroslav Klose (14 goli także na trzech turniejach) oraz Gerd Muller (też 14 bramek, ale strzelonych na tylko 2 turniejach). Czy znajdzie się śmiałek, który w Brazylii choćby zbliży się do jego rekordu?
W dzisiejszych czasach niestety pada zdecydowanie mniej goli, dlatego trudno przypuszczać by ten rekord miał zostać na tym mundialu pobity, co więcej – raczej pozostanie on aktualny przez jeszcze długi czas. Oczywiście jest kilku genialnych zawodników, ale podczas mistrzostw świata drużyny kładą większy nacisk na szczelną obronę i defensywę niż na przyjemną dla oka, ofensywną grę. Trochę lepiej jest pod tym względem w Premier League, ale co innego liga, a co innego mundial.
Mariusz Śrutwa dla FootBaru
Błyskotliwą karierę zahamowały niestety kontuzje. Podwójne złamanie kości piszczelowej i strzałkowej, które odnowiły się w pierwszym meczu po żmudnej rehabilitacji, zmusiły go do zawieszenia butów na kołku w wieku niespełna 29 lat. 5 lat później objął reprezentację Francji, którą prowadził jednak tylko w dwóch, przegranych, spotkaniach. Następnie pracował z Luchon, PSG i Toulouse, jednak największy sukces trenerski Just Fontaine odniósł z reprezentacją Maroka, z którą wywalczył brąz Pucharu Narodów Afryki 1981. Umieszczony na liście FIFA 100 obok m.in. Cantony, Henry’ego, Platiniego i Zidane’a leciwy bohater żyje obecnie w Tuluzie.
Zapewne już wiecie, że medalem mistrzostw świata może pochwalić się także Austria. Ale czy wiecie, kto był architektem tamtego sukcesu? Odpowiedź w kolejnej odsłonie naszej serii!
BARTŁOMIEJ KRAWCZYK
Fot. www.fifa.com