Byli wspaniali, podziwiani. Przyciągali na stadiony tłumy. Decydowali o losach najważniejszych meczów. Złotymi literami zapisali się na kartach piłkarskiej historii. Kim są dzisiaj ci herosi? W świadomości zwykłego kibica – anonimami, zapomnianymi gwiazdami. W naszej nowej serii przypominamy Wam sylwetki postaci zasłużonych dla piłki nożnej – zarówno rodzimej, jak i światowej. Jako „drugie danie” proponujemy postać Wacława Kuchara – najbardziej wszechstronnego sportowca w historii Polski, a prawdopodobnie również świata.
Potraficie sobie wyobrazić Roberta Lewandowskiego świętującego sukcesy także w hokeju? Albo sytuację, w której Zbigniew Bródka zostaje czołowym piłkarzem? To może Adam Kszczot próbujący sił w łyżwiarstwie szybkim lub Mariusz Czerkawski w lekkoatletyce mieliby szansę zaistnieć? Nie? To co powiecie na sportowca, który zostaje mistrzem kraju we wszystkich tych dyscyplinach? Brzmi niesamowicie, co nie? A jak będzie brzmiało, gdy dołożymy do tego stopień kapitana i ordery wojskowe za udział w obronie Lwowa i w wojnie z Bolszewikami? Ciężko to sobie wyobrazić? „It’s easy if you try”, cytując Johna Lennona. Podobnie jak muzyk Beatlesów, problemów z wyobraźnią nie miał także Wacław Kuchar, który niczym legendarny Midas zamieniał w złoto wszystko, czego tylko się dotknął.
Nie tylko „Wacek”
Wacław Kuchar urodził się w Łańcucie w 1897 roku, jednak najważniejszym miejscem w jego sportowej biografii jest Lwów, w którym świętował największe sukcesy. Z resztą, nie tylko on, gdyż aktywność fizyczna nie była rodzinie Kucharów obca i, co najważniejsze, została przekazana kolejnym pokoleniom – jego rodzice uczestniczyli w formowaniu się Pogoni Lwów, starszy brat, Tadeusz, był trenerem piłkarskiej reprezentacji, prezesem PZLA oraz współtwórcą PKOL, syn Andrzej prowadził reprezentację koszykarzy, a do niedawna był także właścicielem Lechii Gdańsk, natomiast wnuk, Tomasz, jest znanym kierowcą rajdowym. Chyba nie przesadzę, jeśli uznam familię Kucharów za najbardziej usportowioną w historii Polski?
Śmiało można założyć, że żaden z lekkoatletów, którzy zawitali do Sopotu na rozpoczynające się dzisiaj Halowe Mistrzostwa Świata, nie jest tak wszechstronnie utalentowany i, co najważniejsze, utytułowany jak „Wacek”. Kuchar zdominował rywalizację w „królowej sportu” na początku lat dwudziestych, zdobywając najwyższe laury w biegach na dystansie 110m i 400m przez płotki, 800 m, dziesięcioboju, trójskoku i skoku wzwyż. Nie można także pominąć wyników uzyskanych na lodowisku, na którym nie miał sobie równych już od dzieciństwa – w wieku 11 lat zdobył srebrny medal na zawodach łyżwiarstwa figurowego. Na łyżwach Wacław Kuchar jeździł jednak nie tylko w pięknym stylu, ale także z nieosiągalną dla innych prędkością, co przełożyło się na 22 mistrzostwa Polski w łyżwiarstwie szybkim w latach 1922-29. Nie gorzej radził sobie w hokeju, a jako największe sukcesy należy wspomnieć, a jakże, mistrzostwo kraju, ale także przywiezione z Budapesztu wicemistrzostwo Europy w 1929 roku, gdzie od Polaków lepsi okazali się tylko reprezentanci Czechosłowacji. I zagadka – kto Waszym zdaniem wygrał pierwszy w historii plebiscyt Przeglądu Sportowego zorganizowany za rok 1926?
„My Game is Fair Play”
Najważniejsza dla nas będzie jednak to, jak Wacław Kuchar prezentował się na boisku piłkarskim, w końcu zasiadamy w FootBarze. Całą karierę zawodniczą „Wacek” spędził we Lwowie, gdzie w latach 1912-34 bronił barw najstarszego polskiego klubu – miejscowej Pogoni. Sukcesy? Cztery tytuły mistrza Polski (1922, 1923, 1925, 1926), dwukrotnie zdobyta korona króla strzelców (1922, 1926). W sumie w drużynie Pogoni Kuchar zagrał 1052 mecze, strzelając w nich 1062 gole!
Takiego zawodnika nie mogło oczywiście zabraknąć w reprezentacji kraju, w której w 25 rozegranych spotkaniach prawy łącznik z Lwowa zdobył 9 goli. 18 grudnia 1921 Wacław Kuchar był uczestnikiem historycznego meczu Węgry – Polska – pierwszej międzynarodowej potyczki naszej drużyny. Zgadniecie, kto strzelił pierwszego gola dla zespołu pod patronatem PZPN? Nie, tym razem nie był to „Wacek”, z resztą, tamtego dnia w Budapeszcie jedyną bramkę zdobyli Madziarzy. Kuchar gola nie strzelił… choć mógł.
W 22 min. Kucharowi wypuszcza Kałuża; Zsak wybiega, pada głową wprzód w chwili, gdy Kuchar, naciskany z obu stron przez obrońców, kopie piłkę i otrzymuje kopnięcie w głowę, które go pozbawia przytomności.
Relacja „Przeglądu Sportowego”
Sędzia nie przerwał gry, a piłka trafiła ponownie pod nogi „Wacka”, który ma przed sobą pustą bramkę. Zamiast jednak zapisać się na kartach historii jako pierwszy strzelec gola dla Polski, Kuchar zaczął cucić przeciwnika, czym zapisał się jako wzór postawy fair play. W międzyczasie jeden z obrońców zażegnał zagrożenie, wybijając piłkę. Na historyczną bramkę przyszło Polakom czekać do 28 maja następnego roku, kiedy Józef Klotz wykorzystał rzut karny przeciwko Szwecji.
Prawdopodobnie dzisiaj nikt nie zdobyłby się na podobne zachowanie – na piłkarzach ciąży zbyt duża presja wyniku, chęć zbicia fortuny, bicia kolejnych rekordów. Najpewniej taka reakcja spotkałaby się również z oburzeniem publiczności, która oczekuje sukcesów. Fair play? Jest ok, nawet modne, ale tylko jeśli prowadzimy kilkoma bramkami lub nie ma zagrożenia dla naszego zespołu. Właśnie dlatego tak ważne jest, by sylwetka Wacława Kuchara była przedstawiana młodym adeptom sportu. Najwybitniejszy sportowiec w historii Polski, wzór wszelkich cnót. Panie Wacławie, dziękujemy.
Już za tydzień zaserwujemy sylwetkę Alcidesa Ghiggi – człowieka, który uciszył Maracanę.
CZYTAJ TAKŻE: Zapomniane legendy (1). Ernest Wilimowski
Partnerem artykułu jest fanpage „Piłka nożna – Historia i ciekawostki”
BARTŁOMIEJ KRAWCZYK
Fot.
1904-1939. Księga pamiątkowa Lwowskiego Klubu Sportowego „Pogoń”
, Lwów 1939, s. 339