Gdzie, jak nie u siebie i z kim, jak nie z Koroną, ma wygrywać lubińskie Zagłębie w walce o pozostanie w Ekstraklasie? Sytuacja drużyny Oresta Lenczyka robi się dramatyczna i nie widać żadnego punktu zaczepienia, który dawałby lubińskim kibicom nadzieję, że utrzymanie jest możliwe.
Zagłębie Lubin – Korona Kielce 0:0
Zagłębie:
Ptak – Widanow, Bilek, Dżinić, Rymaniak – Przybecki (Abwo 59′), Kwiek (Piątek 13′), Guldan, Błąd (Bertilsson 83′) – Piech, Papadopulos. Trener: Orest LENCZYK.
Korona:
Małecki – Malarczyk, Dejmek, Stano, Sylwestrzak – Sobolewski, Petrow, Cebula (Pylypczuk 67′), Janota – Chiżniczenko (Kiełb 62′), Korzym (Trytko 80′). Trener: Jose ROJO MARTIN.
Żółte kartki:
Guldan – Sylwestrzak, Pylypczuk.
Sędzia:
Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów:
3172.
***
DELICJA. Wojciech Małecki. W meczu, w którym niemal nic nie było dobre i nie zasługiwało na uwagę, dwie interwencje bramkarza Korony z pierwszej połowy mogły podobać się najbardziej. Najpierw Małecki instynktownie obronił strzał Papadopulosa, później nie dał się pokonać Miłoszowi Przybeckiemu. Jeżeli po tym meczu do składu wróci Zbigniew Małkowski, to chyba dlatego, że ma jakieś kwity na trenera Rojo Martina.
ZAKALEC. Po pierwsze – frekwencja. Fani Zagłębia zbojkotowali finał Pucharu Polski w Warszawie, ale wygląda na to, że mecze u siebie też bojkotują. Niewiele ponad trzy tysiące osób w meczu kluczowym w walce o utrzymanie to wynik żałosny, niezależnie od pory i dnia rozegrania spotkania. Po drugie – gra ofensywna Zagłębia. Lubinianie atakują z agresją miesięcznego kotka, nieśmiało wystawiającego dopiero co rosnące pazurki. Tak jak tego kotka, chciałoby się do nich podejść i pogłaskać, bo wyglądają podobnie bezradnie co analfabeta na maturze z języka polskiego.
SMACZEK. Wyjściowy skład Zagłębia. Nie dość, że znalazło się w nim aż sześciu Polaków, co w Lubinie należy do rzadkości, to wreszcie Orest Lenczyk ustawił swoją jedenastkę tak, że można było się spodziewać, że będzie grała o pełną pulę. Czyli ofensywnie, z dwoma nominalnymi napastnikami i szybkimi skrzydłowymi. W praktyce, zwłaszcza w drugiej połowie, co prawda na to nie wyglądało, ale być może jest to symptom tego, że nestor polskich trenerów zrozumiał wreszcie, że nie utrzyma ligi samymi remisami.
NASZA WRÓŻBA. Jeszcze kolejka, dwie i Koroniarze już raczej w spokoju będą mogli przeglądać oferty biur turystycznych i decydować czy nadchodzący mundial obejrzą na Dominikanie, czy może na Seszelach. Choć nad strefą spadkową mają tylko (albo aż) pięć punktów przewagi, to w nadchodzących dwóch domowych spotkaniach, z Podbeskidziem i Piastem, powinni przyklepać swoje utrzymanie. A Zagłębie? No cóż, trzeba mieć dużo dobrej woli, żeby dostrzegać u tych facetów gotowość do walki o utrzymanie do ostatniej minuty ostatniego meczu.
***
Pozostałe mecze 32. kolejki:
Podbeskidzie – Jagiellonia 2:1
Piast Gliwice – Śląsk Wrocław 0:0
Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 0:1
Wisła Kraków – Pogoń Szczecin 5:0
Widzew Łódź – Cracovia 2:0
Górnik Zabrze – Ruch Chorzów 2:0
Zawisza Bydgoszcz – Lech Poznań 1:2
MATEUSZ KOWALSKI
Fot. Pressfocus