W dzisiejszych meczach Ekstraklasy Zagłębie Lubin – po dwóch porażkach z rzędu – pokonało Koronę Kielce 2:1 i wróciło chyba na właściwe tory. Pogoń Szczecin zremisowała natomiast z Widzewem Łódź.
***
Zagłębie – wiele razy to już pisaliśmy – ma o wiele większy potencjał, niż wskazywałaby na to tabela ligowa. Jednak to, że tabela kłamie, a potencjał to akurat w polskiej lidze rzecz drugorzędna już niejednokrotnie mieliśmy się okazję przekonać. Chociażby na przykładzie Wisły Kraków, która może i ma ogromne możliwości, ale nie tworzy kolektywu i nie jest w stanie nic zdziałać. Lubinianie może i drużynę tworzą, ale jednak splot różnych wydarzeń spowodował, że są na dość niskim miejscu i raczej w tym sezonie już nic wielkiego nie osiągną. Gratulacje dla Adriana Błąda, który znowu trafia. Co do Korony – też odsyłamy do naszych wcześniejszych teksów. Kielczanie niejednemu punkty jeszcze odbiorą, ale będą też często tracić. Ot, taki typowy średniak z dużą dozą energii i agresywności.
Pogoń Szczecin znowu się kompromituje. Nie wygrywa po raz kolejny i cudotwórca Dariusz Wdowczyk na razie słabo czaruje. Nie chcemy głośno podpowiadać, co może zrobić, żeby w końcu wygrać, bo przecież – kto jak kto- ale Wdowczyk doskonale wie, jaka jest recepta na wygranie nie tylko meczu, ale i ligi. Może warto spróbować, trenerze…? Choć z drugiej strony mówią, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. Widzew? Miałkość totalna. Zero atrakcyjności, o polocie zapomnijmy. W ogóle słaby piątek w naszej Ekstraklasie się zapowiadał i taki też był. To o tyle dziwne zjawisko, bo przecież w naszej lidze wiadome jest tylko to, że ktoś ją wygra, a ktoś z niej spadnie. O reszcie decyduje splot dziwnych zdarzeń, które z futbolem mają niewiele wspólnego. Nie mamy tu na myśli niczego złego. Po prostu decydująca bywa forma dnia, a nie dyspozycja na przestrzeni całego sezonu i dlatego co kolejkę wygrywają przypadkowe drużyny, na które nikt wcześniej nie stawia…