Z Krakowem jest jak z kobietą. Z zewnątrz atrakcyjna, ale w środku podła i pusta…

„Człowiek to najokrutniejsze zwierzę” – stwierdził Fryderyk Nietzsche. Trudno się z nim nie zgodzić, w końcu zwierzę od człowieka różni się przede wszystkim tym, że nie zabija dla przyjemności. W opinii wielu, Kraków to jedno z najładniejszych miast Europy. Podczas przemówień prezydenta i polityków, padają hasła o poprawie bezpieczeństwa, gościnności, kulturze, postępie. Frazeologia współcześnie wytarta do granic możliwości. Z prawdą niewiele ma wspólnego. „Gród Kraka”, siedziba królów polskich – brzmi dumnie, dostojnie i patetycznie. Budzi szacunek. Kraków z zewnątrz wita nas starą zabudową, unikalnym klimatem i wszechobecną elegancją, wewnątrz, na skrzyżowaniach – bandyci, pod przykrywką futbolu mordują się w imię ideologii.

Na początku dowcip.
Gestapowiec mówi do kibiców Cracovii:
- Kto przepłynie basen ten otrzyma wolność, ale uprzedzam basen jest wypełniony kwasem”
Żydzi widzący szanse do ucieczki rzucają się do basenu, i już po chwili w basenie nie ma Żydów, lecz ich kości.
Jednak jednemu z nich udaje się przepłynąć cały basen.
Do radosnego Żyda podchodzi Gestapowiec i Z uśmiechem na twarzy mówi: „FALSTART”!!!!

Frazes może śmieszyć, może żenować. Mnie akurat bawił. Bawił do czasu, gdy rywalizacja między kibicami w Krakowie nie przerodziła się w otwartą wojnę, bez żadnych zasad. Za wyjątkiem jednej, opartej na prawie talionu – „oko za oko, ząb za ząb”. Jak w Kodeksie Hammurabiego, czy Torze. Jeśli wy nam zabijecie kibica, to my Wam zabijemy brata. I tak bez końca. Kilka miesięcy temu bandyci Cracovii w czasie meczu z Sandecją Nowy Sącz, wywiesili na trybunie „sektorówkę” z napisem „Witaj Darku w naszym garnku”. To o kibicu Wisły, który został niedawno zabity.

A contrario, „kibice” Wisły podczas derbów w zeszłym sezonie świętowali śmierć sympatyka zza Błoń. „Tak się bawią ludzie, kiedy Wisła gra, człowiek się nie bawi, leży w grobie sam” – śpiewali. Czasem się zastanawiam, gdzie leży cienka granica między bandytyzmem a kibicowaniem. Skoro kilkanaście tysięcy ludzi, a wśród nich kobiety i dzieci, a także światli, uczeni skaczą w rytm przyśpiewki, celebrując śmierć drugiego człowieka, to świadczy to o ostatecznym przejawie zdehumanizowania. Naprawdę.

Ktoś może pomyśleć – jak wskazuje tytuł, że postanowiłem się wyżyć na Krakowie. Nic bardziej mylnego. Naprawdę to miasto cenię. Kocham aż po grób! Jedynie obawiam się, że w tym przypadku, taka deklaracja może być krótkotrwała. Zresztą Warszawa też ma swoje grzeszki na sumieniu. Delikatnie rzecz ujmując. Gdy zmarł jeden z właścicieli klubu, ludzie mieniący się kibicami, zaczęli skandować – „Jeszcze jeden, jeszcze jeden”. Notabene, kibole Legii już pokazali swój poziom podczas meczów wyjazdowych. Chociażby w Wilnie. Schemat zachowania niemal identyczny. I tak bez końca.

Obraz polskich kiboli w oczach świata ujmują te przyśpiewki:
„Witaj Darku w naszym garnku”, „Jeden Człowiek to za mało, żeby Wisłę radowało”, „Jesteśmy głodni kolejnych zbrodni” „Tak się bawią ludzie, kiedy Wisła gra, Człowiek się nie bawi, w grobie leży sam”. „Rachu-ciachu Małpa w piachu. „Śmierć wiślackim psom. Bum, trzask, je**ć Żydów skurwy**nów” Z jednej i drugiej strony wiadro pomyj, inwektyw oraz ideologicznej nienawiści.

Kiedyś Dariusz Szpakowski wyznał:
„Gdy wychodziłem w Londynie ze spotkania Tottenhamu z Wisłą Kraków, na moich oczach dźgnięto nożem Polaka, któremu wcześniej dawałem autograf. W niektórych dzielnicach Londynu, jak się wraca do domu, to chowa się kartę bankomatową do skarpetki, a w kieszeni trzyma jedynie pięć funtów. Dlatego Sol Campbell zamiast mówić, że z Polski można wyjechać w trumnie, niech najpierw popatrzy na Londyn. Każdy kraj ma jasne i ciemne strony.”
Aż chce się sparafrazować slowa Władysława Frasyniuka:
- Darek, pi***olisz, nie było Cię tam.

Zestawiać poziom bezpieczeństwa na stadionach w Polsce i Anglii, to jak porównać obie gospodarki, to jak skonfrontować Łukasza Teodorczyka i Wayne’a Rooneya– niewyobrażalne wręcz nieporozumienie. Na Wyspach, dzięki licznym reformom Margaret Tchatcher, dawno się z tym problemem uporano. Kondycję polskiego bezpieczeństwa obnażają, co raz to kolejne zdarzenia, jak chociażby podczas derbów stolicy, gdzie kibice Polonii Warszawa pobili się z… kibicami Polonii Warszawa, albo bójki między „braćmi po szalu”.

Jesteśmy chorym krajem – gospodarczo, mentalnie, politycznie, sportowo. Do tego dochodzi wszechobecna nienawiść, która na stadionach, coraz częściej przyjmuje postać skrajnie karykaturalną. Kraków to miasto kontrastów. Z jednej strony piękne, eleganckie i dystyngowane, z drugiej mroczne, mordercze, niebezpieczne i zdradzieckie. Jeśli ktoś tego szaleństwa nie zatrzyma, to w najbliższym czasie będziemy świadkami kolejnych zbrodni, które będą hucznie fetowane na polskich stadionach. A politycy, działacze i niektórzy dziennikarze będą starali się przekonać świat, że u nas jest bezpiecznie. Nie jest i długo nie będzie. Przykre to, ale prawdziwe. Życie! – Jak z „wrażliwym” uśmiechem na ustach skomentowałby ten upadek moralny ludzi, redaktor Kołtoń.

MARCIN SZYMAŃSKI

Pin It

  • Andrekwk

    Cytowana dwukrotnie przyśpiewka nie leciała tak jak tutaj się ją prezentuje. Kibice śpiewali: „Jak się bawi Człowiek, kiedy wasza k***a gra – Człowiek się nie bawi, leży w grobie sam”. Poza tym artykuł słaby.