Wzloty i upadki Luisa Suareza

Równie genialny, co nieznośny. Swoimi boiskowymi wyczynami zachwyca miliony, by po chwili zniechęcić je do siebie skrajnie idiotycznym zachowaniem. Jak nie upadnie bez kontaktu z przeciwnikiem, to go ugryzie, uderzy albo na nim stanie. Jeden z coraz rzadszych okazów piłkarzy, będących żywym przykładem na to, że jak się ma w nogach, to już nie w głowie. Przed wami kalendarium wzlotów i upadków szalonego geniusza, Luisa Suareza.

Sierpień 2006

Jako nieopierzony 19-latek trafia przyjeżdża do Europy, by reprezentować barwy FC Groningen. Jak na młokosa spisuje się nieźle, dzięki czemu już po roku występów w Eredivisie przenosi się do wielkiego Ajaksu. Oczywiście transfer nie może obejść się bez kłopotów – kiedy Groningen nie chce puścić Latynosa za sumę proponowaną przez klub z Amsterdamu, Suarez zgłasza sprawę do komitetu arbitrażowego KNVB. Zanim cała sprawa nabiera rozpędu, Ajax podbija cenę i wszystko rozchodzi się po kościach.

Luty 2007

Debiutuje w kadrze narodowej Urugwaju. Premierowy występ jest zwiastunem przyszłych problemów, bo 20-latek w końcówce spotkania wylatuje z boiska za drugą żółtą kartkę. Za co został upomniany? Oczywiście za dyskusję z arbitrem. Niemniej, „Urusi” po raz pierwszy oglądają swojego przyszłego bohatera w niebieskim trykocie reprezentacji, a Suarez stawia premierowe kroki na międzynarodowej arenie.

Listopad 2007

Kolejny błysk szaleństwa. W czasie przerwy batalii z Feyenoordem Latynos wikła się w bójkę z kolegą z zespołu, Albertem Luque. Wynik pięściarskiej potyczki pozostał nieznany, natomiast reakcja Ajaksu już nie – Suarez, mimo zabójczo skutecznej współpracy z Klaasem-Janem Huntelaarem, zostaje przez klub zawieszony.

Lato 2009

Kończy sezon z 22 bramkami, co daje mu drugie miejsce w klasyfikacji strzelców oraz tytuł Piłkarza Roku Ajaksu. Dobra passa trwa nadal. Nowy boss, Martina Jol, zaraz po przyjściu mianuje nieobliczalnego snajpera kapitanem zespołu. Suarez stoi u progu najlepszego okresu swojej gry w holenderskim potentacie.

Maj 2010

23-latek szaleje na wszystkich frontach, kończąc sezon z 49 golami we wszystkich rozgrywkach. Po raz drugi z rzędu wybrano go Piłkarzem Roku Ajaksu, a po raz pierwszy najlepszym piłkarzem Eredivisie. Ma pewne miejsce w reprezentacji Urugwaju, w związku z czym szykuje się do południowoafrykańskiego mundialu.

Czerwiec/Lipiec 2010

Podczas turnieju świat poznaje Suareza w całej okazałości. Po pierwsze, w kontekście cudownej gry i nieszablonowego talentu, po drugie, w związku z brakiem moralnych barykad. W końcówce ćwierćfinałowego meczu przeciwko Ghanie ręką broni strzał Dominica Adiyiaha, po czym – tuż przed ukryciem się w stadionowym tunelu – hucznie cieszy się z pudła Asamoaha Gyana. Po spotkaniu bez zahamowani stwierdza: – Wykonałem interwencję turnieju!

Koniec końców Urugwaj zajmuje czwarte miejsce, a Suarez w sześciu meczach zdobywa trzy bramki.

Listopad 2010

Wraz z rozwojem piłkarskim także głupota Urugwajczyka wkracza na wyższy poziom. W czasie rywalizacji z PSV Suarez gryzie swojego przeciwnika, Otmana Bakkala, za co zostaje zawieszony na siedem spotkań.

Napastnik swoje cokolwiek osobliwe zachowanie tłumaczył tak: – Normalnie jest spokojny, ale byłem zmęczony, bo sporo ostatnio podróżowałem.

No tak, skoro dużo podróżował i był zmęczony, to wszystko jasne, nieprawdaż?

Styczeń 2011

Wagony bramek w końcu zostają docenione. Do Amsterdamu zgłasza się wielki Liverpool, który solidnie przetrzepuje kieszenie, by ściągnąć Suareza do Anglii. Końcowa suma transferu zatrzymała się niewiele poniżej 23 milionów funtów, a Urugwajczyk aż do momentu zatrudnienia dębowego konaru Andy’ego Carrolla był najdroższym zakupem w dziejach ekipy z Anfield. Co prawda, trwało to ledwie kilka godzin, ale rekord jest rekordem. Nawet tak krótki.

Urugwajczyk chce biegać z siódemką na plecach, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że wcześniej ten numer nosiły legendy „The Reds”, jak Kevin Keegan czy jego nowy szef, Kenny Dalglish. Na szczęście ignorancja nie przeszkadza mu na boisku – już w debiucie ze Stoke City zdobywa premierową bramkę dla LFC.

Lipiec 2011

Fantastyczna passa trwa nadal. Po dobrym początku w Premier League, Suarez wygrywa z reprezentacją Copa America, a sam zostaje uznany najlepszym graczem całego turnieju.

Październik 2011

Razem z Carrollem zapewniają Liverpoolowi wygraną w prestiżowych derbach Merseyside. Niestety, dobra postawa na boisku zostaje przyćmiona pierwszym wyraźnym symptomem symulanckich skłonności Suareza. Po wślizgu Jacka Rodwella teatralnie pada na murawę, mimo minimalnego kontaktu między nim a pomocnikiem „The Toffees”. 20-latek już po 23 minutach zostaje odesłany do szatni.

Dwa tygodnie później głowa Urugwajczyka ponownie zostaje w szatni. Podczas potyczki z Manchesterem United Suarez wyzywa Patrice’a Evre na tle rasistowskim, za co później zostaje ukarany grzywną finansową i ośmioma meczami zawieszenia.

Listopad 2011

Mimo coraz większej nagonki medialnej, Suarez na boisku radzi sobie świetnie, udowadniając, że jest zawodnikiem nietuzinkowym. W eliminacyjnym boju przeciwko Chile strzela cztery bramki, w zasadzie samemu demolując rywali 4:0 i zapewniając Urugwajowi zwycięstwo. Przynajmniej na chwilę mówi się o Latynosie w kontekście fenomenalnej gry, a nie coraz częstszych „odpałów”.

Grudzień 2011

Jako się rzekło, za kunsztem piłkarskim jak cień podąża rozpędzająca się głupota. Podczas meczu z Fulham Suarez zostaje przyłapany na wykonywaniu obraźliwych gestów, kierowanych do fanów „The Cottagers”. Tym razem kończy się na jednym meczu dyskwalifikacji.

Luty 2012

Liverpool przyjeżdża na Old Trafford, a urażony Suarez nie podaje Evrze ręki w czasie przedmeczowego powitania. Dlaczego, skoro to Urugwajczyk słownie atakował Francuza? Wie to chyba tylko sam Suarez.

W tym samym miesiącu zdobywa swoje pierwsze i dotychczas jedyne trofeum z „The Reds” – LFC po rzutach karnych pokonują Cardiff City w finale Carling Cup.

Kwiecień 2012

Przeciwko Norwich City strzela swojego pierwszego hat-tricka w barwach klubu z Anfield Road. Sezon kończy z jedenastoma trafieniami na koncie, a Liverpool finiszuje na słabym, ósmym miejscu.

Sierpień 2012

Podczas Igrzysk Olimpijskich zostaje mianowany kapitanem Urugwaju. Może się cieszyć przez łzy, bo sam nie strzela ani jednej bramki, a „Urusi” odpadają już po fazie grupowej.

Po powrocie z Londynu przenosi się na wyższy poziom futbolowego wtajemniczenia. Dla Liverpoolu strzela gola za golem, niemal w pojedynkę ciągnąc pogrążony w rewolucji zespół Rodgersa. Wszystkie popisy są przeplatane teatralnymi upadkami, jednak zachwycająca skuteczność upycha haniebne nurkowanie w cień.

W międzyczasie podpisuje nowy kontrakt, który plasuje go wśród najlepiej zarabiających piłkarzy „The Reds”.

Październik 2012

Po strzeleniu bramki w 219. derbach Merseyside celebruje trafienie tuż przed nosem Davida Moyesa, który stwierdził, że tacy „nurkowie” jak Suarez odstraszają fanów od stadionów.

Styczeń 2013

Niczym Maradona zapewnia Liverpoolowi wygraną dzięki trafieniu ręką. Co prawda miało to miejsce w czasie spotkania trzeciej rundy FA Cup z piątoligowcem i Latynos nie wepchnął piłki bezpośrednio dłonią, a tylko pomógł nią sobie w przyjęciu futbolówki, ale najważniejsze, że Suarez bierze przykład z najlepszych.

Menedżer LFC, Brendan Rodgers, we wstydliwie groteskowy sposób tłumaczył występek podopiecznego: – W jego obowiązkach nie mieści przyznawanie się do takich rzeczy.

Skoro nie leży, to się nie przyznał, tylko z uśmiechem na twarzy wepchnął piłkę do siatki.

W tym samym miesiącu „nurkuje” w polu karnym Stoke, wymuszając rzut karny. Tony Pullis określa to mianem „wstydu”, a Rodgers nazywa zachowanie Suareza „niedopuszczalnym”.

Marzec 2013

Urugwajczyk robi kolejny krok do przodu – już nie tylko rywali oszukuje i strzela im bramki, ale teraz także bije. W eliminacyjnym boju z Chile uderza w twarz Gonzalo Jarę. Można się rozwijać? Można.

Kwiecień 2013

Przeciwko Chelsea strzela 30. bramkę w sezonie (licząc wszystkie rozgrywki), pewnie meldując się w szeregu najlepszych napastników globu. Wszystko fajnie, tyle że w momencie zdobywania gola nie powinno go być na boisku. Wcześniej przepchnięty przez Ivanovia postanawia zemścić się na Serbie, gryząc go w ramię. Idiotyczne i niewytłumaczalne zachowanie Suareza nie spotyka się ze zrozumieniem FA, które zawiesza go na dziesięć meczów. Jakby tego było mało, klub zabiera mu dwie tygodniówki.

Kilka dni później zostaje wybrany do jedenastki roku Premiership i zajmuje drugie miejsce w plebiscycie na piłkarza roku. Podczas odbierania nagród zostaje bezceremonialnie wygwizdany.

***

Obraz wyłaniający się z tej wyliczanki jest jednoznaczny – mamy do czynienia z nadzwyczajnym piłkarzem, o nieszablonowych umiejętnościach, którego bramki raz za razem pomagają jego drużynom. Jest szybki, wybiegany, dobrze drybluje, nieźle gra głową, dokładnie strzela, dużo widzi i celnie podaje. Może występować na kilku pozycjach, na każdej z nich wiele dając zespołowi. Gra dla zespołu, a gdy trzeba, bierze odpowiedzialność na swoje barki i indywidualnymi akcjami stara się przechylić zwycięstwo na stronę jego ekipy. Jest niemal kompletny. Ma tylko jeden problem…

Jest nieprzeciętnym idiotą.

Jego głupota hardo dorównuje talentowi piłkarskiemu. Na szczęście dla niego, wciąż więcej daje zespołowi, niż zabiera. Jeśli tak pozostanie, Suarez może być spokojny o pracę. Bo wielki piłkarz kretyn wciąż pozostaje wielkim piłkarzem. A futbol o takich nie zapomina.

MATEUSZ JANIAK

Pin It

  • Piotrek

    niesamowicie tendencyjny artykuł, pisany z chęcią ośmieszenia go, autor nawet nie zadał sobie trudu zbadania wszelkich okoliczności jego wybryków. Ręka z Ghaną to nie skandal a bohaterstwo. Skandaliczna ręka to Henry’ego z Irlandią. Co do zagrania z Mansfield to nie było żadnego „uśmieszku na twarzy” przy strzelaniu a jedynie wkopnięcie piłki z frustracją bo sam był pewien że gol nie zostanie uznany, nawet go nie celebrował (poza swoim zwyczajoym ucałowaniem ręki). Trener po meczu powiedział że już w momencie zagrania pytał technicznego czy byłą ręka: „była, ale przypadkowa”. Sędziowie doskonale to widzieli i gola postanowili uznać – ale oczywiście tzreba pojechać Suareza jaki to on zły nie jest. Uderzenie Jary? A zauważyłeś za co go uderzył? Jara łapał go za jaja, raczej nie jest to normalne zachowanie prawda? Prowokator oberwał, dostał to co chciał. Przecież nie uderzył go jakoś mocno, nie róbmy parodii. Poza tym też Jara zachował się jak facet i nie płakał jak by to robili w Hiszpanii tylko grał dalej – chociaż tutaj był fair. Karę Luis dostał, prawidłowo, ale spojrzenie z szerszej perspektywy pokazuje że Jara sam jest sobie winny. Sprawy z evrą nawet nie będę omawiać, to jest przykład idiotyzmu – nie Suareza. FA nigdy mu nie udowodniła że użył rasistowskich wyrażeń. Po prostu uznali ze on jest mniej wiarygodny od tego rozkapryszonego płaczka z MU (który to sam zaczął dyskusję nazywajac Suareza „latynosem” – odsyłam do raportu FA gdzie są jego zeznania zamieszczone). Kara za podejrzenie rasizmu dla Urugwajczyka – 8 meczy. Kara dla Anglika Terry’ego za udowdonione okrzyki rasitowskie z nagraniami z kamer – 4 mecze. Sprawiedliwość? nie istnieje. Co do podania ręki to też bym nie podał ręki kretynowi przez którego nie mógłbym grać w 8 meczach. Środkowego palca to nawet Ronaldo i Messi pokazują, wielki mi skandal. Jedyne chore w zachowaniach Urusa to są te ugryzienia, kompletnie nie do wytłumaczenia i pozbawione jakiegokolwiek sensu. Chyba nigdy nie dowiemy się co nim wtedy kierowało, może to i lepiej. Ach, no i jeszcze jego ciągłę machanie rękami i dyskusje z sędziami – to też jego bolączka, aczkolwiek nie jest niczym nadzwyczajnym, kto mu zabroni? Oczywiście też nikt nie potrafi dostrzec faktu że przez ostatni rok niesamowicie rzadko to robił (pomijam ew pretensje do kolegów z drużyny, przecież to ma każdy). Przypięto mu już łatkę i tyle. Co do symulowania to kolejna hipokryzja. Gareth Bale zebrał w tym sezonie 6 żółtych kartek za symulacje, ale jako ze jest Brytyjczykiem to się to zamiata pod dywan. Suarez symulował w tym sezonie tylko raz (pierwszy mecz ze Stoke, strasznie żałosna symulka, idiotyczna). W drugim spotkaniu faul był i nie ma co do tego wątpliwości. Nie wiem gdzie tam Rodgers nazywał zachowanie niedopuszczalnym. Co najwyżej mówił bez zobaczenia powtórek że „jeśli była symulacja to Liverpool potępia takie zachowania”. Ale symulacji nie było. Warto dodać że był to pierwszy rzut karny podyktowany dla Liverpoolu w tym sezonie, choć wcześniej powinno być 6 innych – sędziowie jakby mieli klapki na oczach, nie gwizdali najbardziej oczywistych fauli. Sprawidliwość? nie istnieje.

  • Piotrek

    ach, prawie zapomniałem! Suarez NIGDY nie był najdroższym zakupem Liverpoolu! Za Torresa LFC dał jakieś 27mln funtów.