Włoski gladiator

W mieście Corigliano Calabro, gdzie swe piętno odciska mafia, dorastał 73-krotny reprezentant Italii, jeden z najbardziej charyzmatycznych piłkarzy pierwszej dekady XXI wieku – Gennaro Ivan Gattuso. Znalazł się w środowisku żyjącym według reguły – najlepszą obroną jest atak. Zasady świata w jakim przyszło mu żyć przeniósł na boisko, które dało mu żyć.

***

Zwali go „Ringhio” (od słowa „warczenie”), gdyż na boisku wyróżniał się przede wszystkim determinacją i odwagą. Nigdy nie był wirtuozem futbolu. Przez lata gry Gattuso dorobił się raczej łatki „boiskowego brutala”.

„Rino” podczas swojej piłkarskiej kariery bardzo do serca brał sobie zadania defensywnego pomocnika. Destrukcja akcji rywala, przechwyt piłki – wszelkimi możliwymi sposobami. Gattuso słynął z fauli, agresywnej gry. Nigdy nie odstawiał nogi, twardo szedł w bój, a po gwizdku sędziego uwielbiał dyskutować. Niewysoki, ale „wyszczekany”. Niekiedy w dialogu między nim, arbitrem a rywalami dochodziło do rękoczynów, z reguły była to jednak tylko słynna włoska „choreografia”.

Pitbull – ostry dla rywali. Twardą grę wyniósł z podwórka, a oszlifował w Szkocji, gdzie spędził jeden sezon jeszcze w XX wieku. Tam ściągnął go Walter Smith, który chyba był pionierem zachowania sir Alexa Fergusona. Przed Old Firm Derby w sezonie 1997/98, szkoleniowiec Glasgow Rangers uczulał Gennaro Gattuso, by ten był ostrożny w pierwszej połowie – szczególnie przez początkowe 20 minut – i nie faulował. „Rino” dostał żółtą kartkę już w 20 sekundzie spotkania. „W przerwie trener zdzielił mnie butem po łbie” – opowiadał sam zawodnik.

Przy swoim wyglądzie, charyźmie, zachowaniu z powodzeniem mógł startować w castingu do roli w „The Sopranos”. Został jednak piłkarzem, którego bali się rywale. „To jeden z tych facetów, którego nie chcesz spotkać na boisku” – mówił o nim David Beckham. W całej historii gier w Serie A „Ringhio” zebrał 82 żółte oraz 5 czerwonych kartek. W 366 spotkaniach.

Słynął z nieustępliwości, już sam Marcello Lippi nazwał go po Weltmeisterschaft ’06 „najbardziej zaciętym psem Italii”. Gattuso notabene został wybrany do „All-star team” tego turnieju. Nigdy nie odpuszczał. Te cechy Włocha powodowały, że bardzo łatwo było go sprowokować. Skutki najlepiej pamięta chyba Joe Jordan. Asystent trenera Tottenhamu podczas meczu Ligi Mistrzów z Milanem w lutym 2011 roku mówiąc delikatnie – poróżnił się z Gattuso. Nie do końca wiadomo co Szkot wykrzyczał wówczas do Włocha, wszyscy jednak widzieli reakcję „Ringhio”. Zawodnik Milanu najpierw rozmawiał, a chwilę później złapał Jordana za gardło. Po meczu obaj panowie znów się odnaleźli i wówczas „Rino” wybuchł jeszcze bardziej. Te wybryki poskutkowały zawieszeniem na cztery spotkania w Lidze Mistrzów dla pomocnika „Rossonerich”.

To jednak „najlepszy pies” jak określił go kiedyś Graeme Souness. Dla rywala był brutalny, dla swoich oddany. Był na dobre i na złe. Na boisku pomocny kolegom, obecny w każdym miejscu, na każde zawołanie. Jeden z najlepszych na swojej pozycji. Świetnie czytał grę rywala, przerywał ich akcje. Nie był to tylko agresywny pomocnik. Piłkarz z temperamentem, oddający serce za drużynę. Kibice wiedzieli, że to jeden z zawodników dających zawsze 100%.

O Gattuso można powiedzieć wiele, ale jednego nie można mu odmówić – woli walki. To nie był antyfutbol. To była pomoc drużynie, reprezentacji w sposób doraźny, potrzebny. „Rino” rzadko był doceniany. Jego wkład zauważano dopiero gdy go brakowało. Wówczas ciężko było o kogoś, kto go skutecznie zastąpi.

Zarówno w reprezentacji jak i w Milanie wiedzieli jak z niego skorzystać. On dbał za to o atmosferę w szatni. Gattuso był bardzo pomocny zespołowi. Duch drużyny, który ją w pewien sposób scalał. „Gdy Rino jest w szatni mówi do każdego, daje potrzebną motywacje. On ma niesamowitą determinacje” – tak o koledze z Milanu wypowiadał się Zlatan Ibrahimović. Gattuso był liderem, wiedział kiedy zagrzmieć. „Jak na kotka jest straszny” – powiedział o nim swego czasu Steven Gerrard. „Kotek? Niezbyt ładny z tą brodą, co?” – odpowiedział Włoch z sarkazmem. Pewność siebie to główna cecha „Ringhio”.

Atmosfery w drużynie nie budował tylko krzykiem. Jak się okazuje „Rino” to świetny żartowniś. „Nikt nie rozśmieszał mnie tak jak on” – mówił „Becks”. Gattuso to osoba z dużym dystansem do siebie. A gdy znalazł bratnią duszę – jak Cassano w reprezentacji – to hulaj dusza. Na treningu dominowały głównie swawole i zabawy, chyba, że „FantAntonio” akurat czyścił sobie paznokcie.

„Ringhio” spędził w Milanie 13 lat. Wygrał z nim wszystko co tylko się dało na krajowym podwórku (dwa mistrzostwa, puchar, dwa superpuchary) jak i światowym (dwa trofea Ligi Mistrzów, dwa superpuchary, Klubowe Mistrzostwo Świata). Z dorosłą reprezentacją sięgnął po złoto na mundialu w Niemczech, a z drużyną do lat 21 po mistrzostwo Europy na Słowacji w 2000 roku.

Pod koniec kariery miał poważne problemy ze wzrokiem, ale nie zamierzał rozbratać się z futbolem. Opuścił Mediolan i przeniósł się do Szwajcarii, choć były szanse, że zagra w Polsce. Lech, Legia i Wisła dostały propozycje zatrudnienia Gattuso, jednak żaden z polskich klubów nie zdecydował się na taki krok. „Rino” został grającym trenerem FC Sion, ale kilkanaście dni temu został wyrzucony. Powód – słabe wyniki. Włoch prowadząc 2-krotnych mistrzów Szwajcarii ugrał tylko 10 punktów w 11 spotkaniach.

Po drugiej stronie Alp nie stracił temperamentu. Podczas meczu z Young Boys, gdy sędzia odgwizdał faul, Gattuso… zabrał arbitrowi żółtą kartkę. „Zagramy po męsku” – mówił „Ringhio” i tłumaczył sędziemu, że ten nie musi nikogo upominać tym kartonikiem.

W najbliższym czasie Gattuso ma zakotwiczyć na Sycylii i zająć się prowadzeniem US Palermo. Mieszanka Maurizio Zamparini + Gennaro Gattuso może być wybuchowa. Zamparini to prezydent, który słynie z wypowiedzi na granicy dobrego smaku („Rumuni mają przebiegłość wpisaną w DNA” czy „Pozbyłem się Silvestre, bo go nie lubię”) oraz z liczby 1500 partnerek w łóżku. W największym sycylijskim mieście nikt się z nim nie nudzi, a gdy jeszcze za trenerkę w tym klubie weźmie się inna kontrowersyjna postać – może być ciekawie. „Rosanero” mają zamiar jak najszybciej wrócić do włoskiej ekstraklasy. Serie B może być świetnym przetarciem dla „Rino” na ławce trenerskiej. Piłkarz kojarzony z agresywnością powinien wziąć klub w ryzy, ale czy stworzy włoską wersje Wimbledonu nie wie nikt.

Na boisku „zabijaka”, prywatnie jednak bardzo dobry człowiek. Miłośnik win i restauracji. Gattuso czuje się bardzo związany z regionem z którego pochodzi i pomaga mu na wszelkie możliwe sposoby. Stworzył szkółkę piłkarską dla dzieciaków, w której nie ma opłat, otwiera sklepy rybne. A w muzyce jest romantykiem – zaczynając od włoskiego Elvisa Presleya – Adriano Celentano kończąc na Adele. Na boisku grał jak potrafił i choć często krytykowany wszyscy dobrze zdają sobie sprawę, że tacy piłkarze w futbolu są po prostu niezbędni.

DOMINIK POPEK

Pin It