Nikt nie zaprzeczy, że Manchesterowi United w tym sezonie wiedzie się nader średnio. Mimo przyjścia Juana Maty, „Czerwone Diabły” nadal nie mogą złapać równej formy, a Davidowi Moyesowi brakuje klasowych zawodników w defensywnych formacjach. Lekarstwem na bolączki Szkota ma być 21-letni William Carvalho, środkowy pomocnik Sportingu Lizbona.
William Carvalho urodził się 7 kwietna 1992 w Luandzie, stolicy Angoli. Pierwsze kroki na ścieżce piłkarskiego rozwoju stawiał w Algueirao i Mira Sintra, by następnie w wieku 13 lat stać się członkiem słynnej na całym świecie akademii piłkarskiej Sportingu Lizbona. Pięć lat później, w 2010 roku awansował do pierwszej drużyny. Niestety, młody pomocnik nie mógł zaliczyć premierowego sezonu w barwach „Lwów” do udanych – na boisku spędził ledwie kilka minut. Gdy okazało się, że w następnej kampanii William nadal może liczyć jedynie na krótkie epizody w podstawowej jedenastce, zdecydowano się na wypożyczenie utalentowanego pomocnika.
CZYTAJ TAKŻE: Bój o Adnana Januzaja
Pierwszą część sezonu 2011/2012 Carvalho spędził na zapleczu portugalskiej ekstraklasy występując w barwach CD Fatima. 13 meczów w pełnym wymiarze czasowym i dwie bramki pozwoliły Williamowi uwierzyć w swoje niebanalne umiejętności. Po powrocie do stolicy Portugalii czekało na niego półtoraroczne wypożyczenie do Cercle Brugge, w którym miał w pełni pokazać swój potencjał i nabrać doświadczenia niezbędnego do gry w podstawowym składzie zielono-białych. W północnej części Belgii Portugalczyk wyrósł na jedną z kluczowych postaci zespołu. 42 występy, w tym 35 od pierwszej minuty sprawiły, że po zakończeniu wypożyczenia zaczęto w Lizbonie traktować Williama, jako zawodnika, na którym można oprzeć grę zespołu.
Tegoroczna kampania to popis mającego angolskie korzenie zawodnika. Rosły pomocnik stał się graczem nie do zastąpienia w walczącej o mistrzostwo Portugalii drużynie i już dwukrotnie zdobył nagrodę dla najlepszego zawodnika miesiąca. Pewny odbiór, walka o każdą piłkę i kreatywność w jej rozgrywaniu nie uszły uwadze najlepszych klubów świata, jak i Paulo Bento, który pozwolił zadebiutować Williamowi w dorosłej reprezentacji Portugalii podczas ważnego meczu barażowego ze Szwecją.
Grającym w każdym z ligowych spotkań od pierwszej minuty pomocnikiem interesuje się ponoć duet gigantów z Hiszpanii, ale najgłośniej mówi się o chęci ściągnięcia go przez Manchester United. Portugalczyk ma kontrakt ważny do 2018 roku, a „Lwy” bez walki swojego diamentu nie zamierzają się pozbywać. By kupić Williama, „Czerwone Diabły” będą musiały wyłożyć na stół minimum 37,5 miliona funtów, a więc klauzulę odstępnego zawartą w umowie młodego gracza.
CZYTAJ TAKŻE: Czarny dzień Manchesteru United
William ma być lekarstwem na bolączki Moyesa w środku pola. Cleverley i Fellaini nie prezentują odpowiedniego poziomu, a Carrickowi i Fletcherowi (który mimo ciężkiej choroby coraz częściej pojawia się w składzie) lat nie ubywa, co ma bezpośrednie przełożenie na spadek atrybutów fizycznych i zwiększa podatność na kontuzję. Transfer młodego pomocnika nie jest jeszcze przesądzony, ale Moyes powinien zrobić wszystko, by doszedł on do skutku. William może pójść ścieżką Cristiano Ronaldo i stać się czołową postacią „Czerwonych Diabłów”. Potencjał na zostanie jednym z najlepszych defensywnych pomocników na pewno ma. Pozostaje go tylko wykorzystać.
TOMASZ MILESZYK
fot. jornalacores9.net